20. Syn przyjaciela

822 53 27
                                    

Pov.Thranduil

-Co?!-wrzasnąłem. Jak mogli to zrobić! Przecież zamachowiec mógł być WSZĘDZIE. A oni sobie na przejażdżkę pojechali! Co ja powiem Elrondowi? Chyba dokończy to, co się miało stać na balu i mnie zabije. Nie miałem pojęcia, że Legolas może być tak nieodpowiedzialny... Nagle z sali wyszła medyczka i powiedziała, że mogę już wejść do Ferena. Podszedłem do jego łoża. Oddychał prawie nie widocznie.
-Ale będzie dobrze?-spytałem uzdrowicielki. Ta pokiwała głową.
-Ale nie za szybko. Nie wiadomo za ile dni się obudzi, a jak to się stanie, będzie musiał długo leżeć.
-Dokładnie-usłyszeliśmy z tyłu-A czy mógłbyś mi panie powiedzieć, gdzie jest moja kuzynka?!
Zawahałem się chwilę, ale potem postanowiłem opowiedzieć Glorfindelowi o lekkomyślności Vanyamë i Legolasa. Był wręcz "zachwycony"! Dołączył się do mojego planu niezłego ochrzanienia tej dwójki gdy wrócą. O ile wrócą, oczywiście.

***
Pov.Vanyamë

Jechaliśmy już jakąś godzinę i w końcu pomiędzy drzewami ujrzeliśmy bramy zamku.
Szybko zajęło nam dojechanie do nich.
-Otwórzcie-Legolas dumnie wyprostował się na koniu.
-Tak jest!-odparli zgodnie strażnicy i już po chwili byliśmy w środku. Podałam Legolasowi księciu Eruantira, a sama zsiadłam z mojego wierzchowca i kazałam go jakiemuś strażnikowi zaprowadzić do stajni. Ja zaś zabrałam Legolasowi chłopca i pokierowaliśmy się do sali tronowej.
-Mae govannen, adar!-zawołał niemalże rozbawiony książę. Thranduil spojrzał na nas nienawistnie i już wiedziałam, że będzie niezły opieprz.
-Co wy sobie wyobrażacie?! O waszych durnych pomysłach muszą mnie informować strażnicy!-krzyknął król.
-Ciii... Ada, obudzisz go!-powiedział Legolas, przykładając palec do ust, w geście uciszenia.
-Kogo? -Spytał posępnie władca. Podeszłam do niego, trzymając dalej zawiniętego w koce chłopca. Thranduil spojrzał na niego jakby przerażony.
-Kogo to?!
-Hir-nin oto Eruantir, syn Ferena-odparłam starając się być cicha i spokojna. Królowi nie wystarczała ta odpowiedź. Przynajmniej tak wyglądał, dopóki nie zaczął się czymś dławić. Legolas podał mu kielich z winem, a ten zaczerpnął spory łyk. Dopiero po dłuższej chwili się uspokoił i zaczął pytać co się stało.
-Bał się ją tu sprowadzić... Przecież bym ich przyjął! Czy jestem aż takim potworem?-powiedział władca smutno, gdy opowiedzieliśmy mu całą historię. Zrobiło mi się go żal, ale po chwili Thranduil wstał, podszedł do mnie i wziął ode mnie chłopca. Wyjął go z kocyków, by zobaczyć go całego.
-Jest śliczny. Podobny do Ferena-uśmiechnął się i nagle maluch zaczął się wybudzać. Pewnie poczuł chłód. Mały spojrzał swoimi bystrymi, dużymi oczkami zdziwiony na króla.
-Cocia?-spytał sepleniąc, ale muszę przyznać, że jak na jego wiek, mówił bardzo ładnie. Thranduil zaśmiał się, ukazując szereg białych zębów. Po chwili jednak wyraźnie posmutniał.
-Trzeba się nim zająć, póki Feren nie odzyska przytomności.
-Zadbamy o to, hir-nin. Nie martw się-odparłam dumnie się prostując. Nagle przez drzwi ktoś wszedł. Odwróciłam się by zobaczyć kto. Był to elf, miał długie, podejrzanie czarne włosy i nieprzyjemny wzrok. Od razu wydał mi się dziwny.
-O! To Eladon. Mój nowy doradca-powiedział król, zapraszając Eladona gestem ręki. Elf pokłonił się.
-To ja już pójdę. Leggy, weź zabierz gdzieś małego, a ja pójdę się rozejrzeć po zamku, czy u wszystkich w porządku-dodałam i wyszłam pospiesznie na korytarz.
-Mae govannen!-głos Belianda zabrzmiał koło mnie. Ostatnio był inny. Zmienił się. Zawsze chodził uśmiechnięty, wesoły, można było mu zaufać, ale wyglądał, moim skromnym zdaniem, jakby był chory. Tak mówiły jego oczy. Odwzajemniłam uśmiech i kładąc mu rękę na ramieniu spytałam jak się czuje.
-Wszystko w porządku-odparł spokojnie. Nie wierzyłam mu.
-Bel, jeśli coś ci leży na sercu, możesz mi powiedzieć.
-Masz tyle własnych problemów. Nie będę cię zasypywał moimi. A teraz wybacz, adar mnie wzywał-i poszedł. Ja również ruszyłam wgłąb zamku.

***
Pov.Trzecia osoba

Czarnowłosy elf stał koło drewnianego tronu króla. Sam władca rozmawiał ze swoim najstarszym synem. W głowie Eladona zaczął rodzić się plan, który musiał, po prostu musiał wypalić. Ucierpi na tym sporo osób, ale w końcu o to chodzi. Eladon,a raczej jego pan, postanowił wyniszczać ich po kolej, aż cała rodzina królewska zginie. Ale to, co planował razem ze swoim towarzyszem ucieszy i zadowoli jego pana, jego zleceniodawcę. Na początek Eladon postanowił się wziąć za najstarszego z synów władcy... By ten mógł patrzeć jak jego dziedzice umierają jeden po drugim...







Trochę mroczna końcówka xD Rozdział nie taki jak chciałam, ale mam nadzieję, że nie jest aż tak źle :p



Kroniki Ardy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz