36.

655 41 51
                                    

Nadszedł ten dzień. Dzień ślubu.
Goście zjechali się już wczoraj, a sama panna młoda postanowiła spać do przedpołudnia. Obudziło ją walenie w drzwi.
-Czeeego?! -warknęła, a potem wywlekła się z łóżka i otworzyła. Chciała przeprosić, jednak osoby stojące tam odebrały jej mowę.

-Glorfi! Elladan? Elrohir?!-krzyknęła i rzuciła się na nich z przytulasem.
-Moja mała kuzyneczka bierze dziś ślub! Myślałaś, że nie przyjdziemy czy co?

-Oczywiście że nie, ale bardzo się za wami stęskniłam!-odparła Vanyamë i stanęła przed nimi.

-Lepiej zacznij się szykować-zaśmiał się Elladan patrząc w jakim stanie była elfka.

-No tak, tak... Już się ubieram. Ale w końcu jeśli wesele ma trwać dwie noce, to musiałam się wyspać, no nie?

***

-Wszystko gotowe, hir-nin-jeden z elfich sług skłonił się przed Thranduilem. Król potwierdził jego słowa skinieniem głowy i kazał mu wyjść. Dziś jego syn brał ślub. Jeszcze nie dawno biegał jak oszalały przez korytarze zamku, za co oczywiście władca surowo go karał, a teraz Legolas stanie się mężczyzną. Na samą myśl robiło mu się niedobrze.

Thranduil rozmasował sobie kark i podszedł do swojego łoża, na którym spoczywały jego odświętne szaty. Szybko je przywdział i poszedł kilka komnat dalej, do swojego syna.

-Ion-nin, jesteś gotowy?-zapytał uchylając drzwi. Nie spodziewał się widoku który zastał. Od Legolasa dosłownie biło światło. Miał na sobie błękitny strój, który król sam przed laty miał ubrany, a na głowie książęcy diadem z białych kamieni.

Thranduil patrząc na swojego przejętego syna, przypomniał sobie, jak to on brał ślub. Również nie mógł zobaczyć wcześniej swojej ukochanej, choć tak bardzo chciał ominąć wszystkie uroczystości i po prostu się do niej przytulić.

-Czy to już czas, adar?-spytał blondyn.

-Owszem. Wszyscy już się zebrali. Chodźmy.

***

Legolas stanął na podeście, a wtedy wokół rozległa się spokojna, elficka muzyka. Blondyn rozejrzał się, ogarniając jak dużo ludzi przyszło, a były ich całe tłumy. Nagle zobaczył ją. Szła obok Elronda, pomiędzy krzewami róż. Swoje krótkie, bo niedawno ścięte przez Tauriel, włosy, miała zebrane z przodu, a zaplecione z tyłu. Na nich umocowany został długi do ziemi, ale bardzo delikatny, biały welon, w który podoczepiane zostały delikatne, różowe kwiatki.
Wtedy zwrócił uwagę, na piękną bielusieńką suknię. Ciągnęła jeszcze kawał za sobą. Legolas otworzył usta w szoku, ale szybko je zamknął-musiał chociaż stwarzać pozory dojrzałego.

W końcu Vanyamë dotarła do niego i weszła na podest. Stanęli naprzeciw siebie i spojrzeli sobie w oczy. Ślubu udzielał im Gandalf, a sama ceremonia przebiegła bardzo szybko.
W końcu przyszedł czas na najważniejsze słowa całego dnia.

-Czy ty, Legolasie Thranduilion, bierzesz tę o to kobietę, Vanyamë, za żonę i obiecujesz chronić ją i nie porzucić aż do śmierci?

-Tak.

-Czy ty, Vanyamë, bierzesz tego o to mężczyznę, Legolasa, księcia Mrocznej Puszczy, za męża i obiecujesz nie opuścić go aż do śmierci?

Vanyamë spojrzała głęboko w oczy elfa. Widziała w nich nadzieję. I to jej starczyło.

-Tak.

Wokół rozległy się oklaski, a nowożeńcy ledwo usłyszeli Gandalfa, który pozwolił im na pocałunek.

Ich usta złączyły się. Pocałowali się delikatnie, a potem trochę bardziej drapieżnie. W końcu teraz oficjalnie byli małżeństwem, mogli wszystko!

Przenieśli się do środka zamku, w którym zaczęło się wesele. Wino lało się strumieniami, wiele osób tańczyło. Ogólnie wszyscy dobrze się bawili. Nadeszła jednak najbardziej oczekiwana chwila przez Vanyamë i Legolasa. Zostawili spitych gości, a sami udali się do swojej sypialni.

Weszli do środka i zamknęli drzwi. Legolas stanął przed swoją nową żoną i położył jej swoje dłonie na ramionach. Poczuł jak lekko drgnęła. Wtedy jego ręka zjechała na plecy i zaczął rozwiązywać gorset od sukni. Vanyamë natomiast rozpinała mu guziki od szaty. Po chwili oboje byli w swoich ramionach i cieszyli się sobą. Zaczęli sobie przypominać dawne chwile, niepowodzenia, czy rozstania. Każdy ich ruch przepełniony był uczuciem, którego nigdy jeszcze nie czuli. Legolas oficjalnie mógł powiedzieć, że w końcu dojrzał. Vanyamë natomiast pierwszy raz została przez kogoś pokochana.
Czy jednak ta historia będzie miała szczęśliwe zakończenie?

***

Głęboko w lesie, biegła zapłakana dziewczyna. Upadła potykając się o korzeń, jednocześnie ukrywając twarz w dłoniach.

-Dlaczego?! Dlaczego to spotkało akurat mnie?!

Nagle coś poruszyło się w krzakach. Podniosła głowę i rozejrzała wokół.

-Kto tu jest?

Cisza.

-Chcesz zemsty? Proszę bardzo, dołącz do mnie. Czekam na takich jak ty w moich szeregach.

-Kimkolwiek jesteś, chcę cię poznać bliżej!-wykrzyczała, a potem porwała ją ciemność.

#nieumiempisaćromantycznychscen

Kroniki Ardy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz