Rozdział XLIV

345 15 3
                                    

^Melody^

- Gadaj, gdzie wy jesteście?! - rozkazałam - Martwię się o Was. Dobrze wiesz. Powiedz prawdę, bo będę się martwić dwa razy bardziej

- Wiesz, Mel... Bo my... - zaciął się i nie mógł wysłowić - My jeździliśmy na deskach w Skate Parku i... No...

- Co się stało? Daj mi Vicky. Albo Tilly, bo je słyszę - westchnął i podał jednej z nich telefon

- Cześć, Melody - usłyszałam kobiecy głos

- Jesteście w szpitalu, prawda? - spytałam bez owijania w bawełnę

- Tak - odpowiedziała niemalże automatycznie - Skąd wiesz?

- Dziwne pikanie przy Leondre i głosy lekarzy wskazują na to jednoznacznie - westchnęłam - Co się stało? Chyba od chłopaków się nie dowiem...

- Chłopaki wygłupiali się w parku na deskach i Leo miał wypadek. Złamał rękę, ale to nic poważnego - uspokoiła mnie

- Na pewno? - upewniłam się

- Tak. Możesz być spokojna - zapewniła

- Dobrze. Przekażesz chłopakom, że wieczorem do nich zadzwonię na Skype? Tak, żeby odebrali?

- Pewnie, nie ma sprawy, Mel

- Jeszcze raz dziękuję. Wreszcie się czegoś dowiedziałam - zaśmiałam się - Do widzenia

- Do usłyszenia, dziecko - rozłączyłam się i dołączyłam do reszty. Weszliśmy do lokalu

- Z kim rozmawiałaś? - spytał Artur, kiedy zajmowaliśmy miejsca, a Jeremi i Sylwia poszli wybrać jedzenie - Z Charliem i Leo?

- Tak. Z nimi się nijak dogadać nie da - zaśmiałam się

- Coś się stało? - zmarszczył brwi

- Leo połamał rękę, ot co - pokręciłam głową - Sierota...

Przyszli, więc zakończyliśmy rozmowę. Czas nam szybko mijał. Nawet za szybko, rzekłabym...

Wróciłam do domu i po przywitaniu się z ciocią, udałam się do łazienki. Zdjęłam z siebie wszystkie ciuchy i weszłam pod prysznic, gdzie zalała mnie fala ciepła. Po dokładnym umyciu się - wyszłam z łazienki, owinięta w ręcznik. Ubrałam jedno ze swoich kigurumi - Pikachu

 Ubrałam jedno ze swoich kigurumi - Pikachu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wpełzłam pod kołdrę i odpaliłam laptopa. Zadzwoniłam - jak obiecałam - do chłopaków. Na ich szczęście odebrali. Leo miał prawą rękę w gipsie

- Hej, chłopaki! - przywitałam się wesoło

- Hej - odparli

- Co jest? - zmarszczyłam brwi

Live Your Life || BaM|| 1 i 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz