Rozdział XXIX

408 12 1
                                    

5/10

^Charlie^

Razem z Leo słuchaliśmy muzyki przez słuchawki i zastanawialiśmy się nad tekstami. Lecieliśmy już do kraju. Melody siedziała za nami i czytała książkę. Osobiście uwielbiam czytać.

- Ej, stary - zaczął Leo - Co myślisz o tym? - pokazał mi kawałek tekstu

- Yhym... Yhym... - mruczałem, czytając - Leondre, to jest świetne!

- Dzięki - uśmiechnął się

Dawno nie rozmawialiśmy tak jak teraz. Przez pobyt w Polsce nieco nasze relacje trochę się ochłodziły. Powiedział, że specjalnie dał mi i siostrze trochę czasu dla siebie, bo widzi coś między nami. Dobrze, że jak to mówił, ona miała słuchawki na uszach. Jest najlepszym przyjacielem na świecie... Dolecieliśmy na miejsce i wysiedliśmy z samolotu. Musieliśmy chwilę poczekać, bo moja mama miała nas odebrać. Ja i Bars zabraliśmy nasze walizki, aby je przepakować. Mel - o dziwo - wystarczyła torba. Jak na dziewczynę, a w dodatku blogerkę modową, to serio wow.

- Melody - szesnastolatek szturchnął ją w ramię, bo odlatywała. Zawiał wiatr, więc naciągnąłem bardziej na warz kaptur - Mówiłem, żebyś zasnęła w samolocie, ale ty musiałaś się uprzeć, że nie, prawda?

- Nie lubię spać w samolotach - wyjaśniła

- Za niedługo będziemy w domu i sobie odpoczniesz - powiedziałem i wziąłem ją na plecy

- A! - pisnęła wystraszona - Nie puszczaj mnie!

- Przecież bym tego nie zrobił - poluźniłem uścisk na jej nogach, przez złapała mnie nieświadomie za twarz, a mój przyjaciel już zwijał się ze śmiechu

- No wiesz? - jęknęła, na co się zaśmiałem

- Nie, nie wiem. Oświeć mnie - warknęła coś w odpowiedzi - Żartuję, nie złość się tak... - kompletnie nic nie widziałem i chodziłem na oślep, przez co, co chwilę moje nogi się z czymś zderzały. Będę miał sporo siniaków... - Słuchaj, Melody... Jeśli nie widzi Ci się spotkanie z asfaltem, to błagam, przesuń ręce. Kompletnie nic nie widzę i zaraz się wywalę...

- Oj! - zachichotała - Wybacz.... - poprawiła mi odpowiednio kaptur i złapała moją szyję

^Melody^

- Charlie! - usłyszałam krzyk dziewczynki

- Brook! - odstawił mnie na ziemię i podniósł dziesięciolatkę, po czym okręcił ją wokół własnej osi - Tęskniłem za tobą

- Ja za tobą też - przytuliła go i pocałowała w policzek - Cześć, Leo - przytuliła bruneta

- Cześć, mała - odwzajemnił uścisk

- Hej, mamo - blondyn uśmiechnął się do kobiety, która do nas podeszła - To jest właśnie... Melody

- Śliczne imię, ślicznej dziewczyny... - uśmiechnęła się do mnie miło, a ja się zarumieniłam - Miło Cię w końcu poznać. Dużo o tobie słyszałam...

- Och... - zmieszałam - Mi również miło panią poznać...

- Hej, Karen - Leondre się przywitał

- Cześć, kochaniutki - przytulił kobietę

- Pewnie jesteście zmęczeni. Wsiadajcie - otworzyła pojazd, a ja wraz z Leo i Brook usiadłam na tylnej kanapie, natomiast Charlie koło matki

Ruszyliśmy z podjazdu i pojechaliśmy w odpowiednią stronę. Oparłam czoło o szybę i przymknęłam oczy. Po kilku minutach je otworzyłam. Akurat dojeżdżaliśmy.

- Śpicie? - spytał osiemnastolatek, odwracając się do nas

- Nie - powiedzieliśmy zgodnie

- Chodźcie, dzieci - Karen zabrała głos i weszliśmy do domu. W środku był bardzo ładnie urządzony. Przytulny - Chodź, kochanie. Brook pokaże Ci gdzie będziesz spać - zwróciła się do mnie, a dziewczynka mnie pociągnęła w stronę schodów

- Chodź. Będziesz spała w pokoju obok mnie - jej uśmiech był zaraźliwy - Charlie cały czas o tobie mówi - zaczerwieniłam się - Serio cię lubi

- Em... - niezbyt wiedziałam jak to skomentować

- Uśmiechnij się - poprosiła, co wykonałam - Ma rację. Masz śliczny uśmiech - zaśmiałam się

- Coś jeszcze ciekawego o mnie mówił? - usiadłyśmy na łóżku

- Jesteś ładna, inteligentna, zabawna, wesoła... - wyliczała, a ja w końcu nie wytrzymałam i wybuchłam najszczerszym śmiechem - No co?

- On serio to wszystko powiedział? - pokiwała energicznie głową

- Pewnie. A coś mi tam jeszcze po drodze umknęło - westchnęłam i opadłam na łóżko - Ja już pójdę. Jesteś zmęczona. Toaleta jest po prawej, mój pokój po lewej, a pokój Charliego na wprost - wytłumaczyła - Pa, do później - wyszła z pokoju, a ja szybko przebrałam się w legginsy i luźną koszulkę

Skuliłam się na brzegu łóżka i przymknęłam oczy. Była może dziewiąta rano, ale byłam serio zmęczona... Bardzo chciałam, ale nie mogłam spać. Chyba brakowało mi Charliego. Jak byli u mnie to przez ten cały czas spał ze mną albo ja z nim(logic)i się do niego przywiązałam. Usłyszałam ciche skrzypienie drzwi i ciche przesunięcie się szuflad. Nie otwierałam oczu i nie wiem kto przyszedł, ale na pewno nie Brook. Ona cicho stąpa po ziemi... Poczułam dłoń na policzku i już wiedziałam, kto mnie odwiedził

- Śpij dobrze, księżniczko - pocałował mnie w czoło i skierował się do wyjścia

Myślał, że śpię, więc nie wyprowadzałam go z błędu. Dzięki temu, że przyszedł, zasnęłam spokojnie. Ze świadomością, że jest obok...

^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.

Live Your Life || BaM|| 1 i 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz