Rozdział LX

289 14 7
                                    

^Julia^

Cudem udało nam się dostać do drzwi mieszkania. Otworzyłam je i weszliśmy. Wszędzie było ciemno. Próbowałam zapalić światło, ale chyba korki strzeliły... Skierowałam nas do salonu. Usłyszałam huk. Byłam pewna, że to Mel i Charlie. Leo był ledwo przytomny...

- Leo... Wytrzymaj jeszcze chwilkę... - poprosiłam

^Melody^

Kiedy nasi żartownisie przyszli, ja się potknęłam i wywaliłam. Byli bardzo cicho, więc albo się boją, albo coś jeszcze odwalili... W przedpokoju dostrzegliśmy Julię i mojego brata podpierającego się na niej. Przeraziłam się

- O mój Boże! Co się stało!? - szybko zdjęłam z niej chłopaka, a charls pomógł jej

- P-pomóż mu, proszę, Melody... - szepnęła i opadła na kanapę obok niego

- Co się stało? - powtórzył mój chłopak łagodnie, kładąc dłoń na jej ramieniu

- W jednej uliczce... - zaczęła się dławić własnymi łzami - Było ich trzech... Bili go... - blondyn ją przytulił mocno do siebie

- Cii... Spokojnie... - głaskał ją po włosach

- Leo... - zaczęłam kucając przed nim - Słyszysz mnie? Obudź się - poprosiłam i poklepałam lekko po policzkach

- M-mel... - jęknął. Dziewczyna zasnęła w ramionach wokalisty - C-co z nią? Gdzie jest Julia...?

- Spokojnie, śpi. Jest tutaj - otworzył półprzytomnie oczy i odnalazł ją wzrokiem - Gdzie boli najbardziej? - przeszłam do rzeczy

Nie odpowiedział,ale kiedy się próbował podnieść trochę, to zgiął się w bólu...

- zdejmij bluzę - poleciłam i mu pomogłam

Miał cały siny brzuch. Kilka ran też... Delikatnie dotknęła mnie jednej z nich, co zakończyło się syknięciem. Wyjęłam z szafki obok całą apteczkę.

- Charlie, mógłbyś ją zanieść do mojego pokoju?

- Pewnie - poszedł, a ja zajęłam poprzednie miejsce

- Jak z plecami? - pokiwał głową, że jest ok - No dobra, to połóż się, pomogę ci... Zaraz zaciśniesz zęby na kawałku materiału, ok? Wtedy odkażę ci rany...

Jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Wiem jak bardzo go to boli. Po kilku minutach było już po wszystkim, a Leondre wreszcie mógł odsapnąć

- Co się stało? - przytuliłam go i zajęłam się twarzą

- Jacyś goście nas napadli. Nie wiedziałem o czym Mówili, ale Jula powiedziała, że to jacyś zboczeńcy. Nie wiem co się działo, bo zemdlałem, ale jak mnie ocuciła, to oni leżeli na ziemi, a obok był Marley. Musiał przyjść a nami, kiedy wyszliśmy...

- Już dobrze, Leoś... Już dobrze... - przytuliłam go lekko - Chodź, położysz się... - pociągnęłam go za rękę do pokoju w którym śpią

- Melody... - położył się

- Tak? - usiadłam na brzegu materaca

- Zajmij się nią. Też jest poturbowana - poprosił

- Oczywiście, brat - uśmiechnęłam się lekko

- Dzięki, sis - poszłam do swojego pokoju

- Jak z nią?

- Cały czas śpi. Odkaziłem te widoczne rany

- Ok. Nie rozbierałeś jej(pedoface) - zauważyłam

Live Your Life || BaM|| 1 i 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz