Rozdział LVIII

278 15 1
                                    

Po wygłupach postanowiliśmy się w końcu ogarnąć. Gdy już się ubrałam poszłam do kuchni po wypadałoby coś zjeść. W końcu jest już 12. Na bieżąco miejscu zastałam już Julię kończącą robić już naleśniki.

- Wow Jula, szybka jesteś. - powiedziałam w stronę dziewczyny.

- Wiem. - odpowiedziała poczym zrobiła daba i głośno się zaśmiałyśmy.

- Pomogę ci. Co mam robić? - spytałam się.

- Możesz wyłożyć naleśniki, nutelle i dżem na stół.

- Robi się szefie. - odpowiedziałam i zabrałam się do roboty. Gdy wszystko było gotowe do kuchni weszli chłopcy.

- Mmm... Ładnie pachnie. - Powiedział Charlie.

- Mam nadzieję, że tak samo smakuje. - odrzekł drugi.

Wszyscy usiedli do stołu i zaczęli konsumować swoje posiłki. Po kilku gryzach odezwali się chłopacy.

- Jakie to dobre! - Krzyknęli równo.

- Ja tylko pomagałam. - odrzekłam i skierowałam swój wzrok na Julię siedzącą koło mnie.

- Będziesz dobrą żoną. - powiedział Leo, a po chwili chyba dotarło do niego, co powiedział i ponownie zapchał się plackiem i spalił buraka

Z Charliem tylko spojrzeliśmy po sobie, mając jedną myśl. Posłałam mu uroczy uśmiech i dokończyła mnie jedzenie. Odniosłam swój talerz i usłyszałam pukanie. Cioci nie było, więc mogła być to tylko jedna osoba...

Sylwia

Westchnęłam, a reszta chyba domyśliła się gościa. Podeszłam i otworzyłam drzwi, gdzie - tak jak przewidywałam - była dziewczyna, ale nie sąma, tylko z ekipą...

- O! Hej - przywitałam się

- Chcieliśmy sprawdzić, czy wszystko gra, bo słyszeliśmy krzyki, a potem długo było cicho - wyjaśniła Lipka

- Tak, zapraszam - weszli i gdy zobaczyli chłopaków, bardzo się zdziwili

- Charlie? - powiedział Artur

- Leondre? - dodał jego brat

- Eghem! Ja też tu jestem! - wtrąciła Julcia że śmiechem

- Hejka - Sylwie jej pomachały

- To... Przyjaźnicie się z chłopakami? - zaciekawił się Memiś

- No... - urwałam - Nie do końca...

- To znaczy? - odezwał się młodszy z braci

- Mel? - brat położył mi rękę na ramieniu, a ja uśmiechnęłam się lekko w jego stronę, jednocześnie dając znak, że już czas...

- To... Dość długa historia... - westchnęłam i przeszliśmy do salonu - Ale chyba musicie ją poznać, prawda?

Siedziałam między bratem i chłopakiem. Zaczął mówić Leondre, za co jestem mu dozgonnie wdzięczna. Mówił o tym, jak się poznaliśmy, a dokładniej w jakich okolicznościach. Potem kilka słów o poznaniu mnie i Charles'a. Nie da się ukryć, że byli nieźle zdziwieni, kiedy dowiedzieli się o moim pokrewieństwie z Devriesem. Kto by nie był, nie?

Potem przejęłam pałeczkę i lekko(niewidocznie) złapałam blondyna za rękę. Opowiedziałam o nas(para). Tym zdziwili się(poza Artim) jeszcze bardziej.

Wiedziałam od początku, że chłopak podejrzewa to i owo. Nie było to dla niego wielkie zaskoczenie. Cieszę się, że mimo dość trudnych początków, między nami jest już ok. Dużo to dla mnie znaczy, zwłaszcza, że bardzo lubię tą ekipę. Cała ,,opowieść'' trwała może z dwie godziny?

Live Your Life || BaM|| 1 i 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz