Rozdział LXI

269 13 0
                                    

^Melody^

Ten czas tak szybko leci! Chłopaki już dawno pojechali. Leo wciąż nie powiedział Julii co czuje. Dzisiaj dwudziesty trzeci grudnia,więc już jutro jest wigilia. Pakuję sobie właśnie rzeczy na wyjazd. Całą, albo większą część przerwy świątecznej, spędzę w domu(wiadomo o co chodzi). Ogólnie - zostałam zaproszona na kolację do przyjaciółki. Ciocia jedzie do jakiejś swojej kuzynki sto kilometrów stąd. Przez to, że Julcia ma prawdziwy talent plastyczny(artystyczny), to kupiłam jej cały zestaw do szkicowania, bo z tego co wiem, to jej się kończył. Jadę również do rodzeństwa i chłopaka oraz nich mam. Jak załatwię to wszystko w jeden wieczór?
1. U Julii jest na 17:00,
2. U brata mam na 19:30,
3. Charlie, Brooke i Karen będą u rodzinki Devries,
4. Zmiana czasu, więc będę miała 3,5h, czyli 1,5h u Julii

Dodam, że zabieram Julię ze sobą. Jeszcze tego nie wie. Rozmawiałam z jej rodziną. Nie ma nic miprzeciwko. Ucieszyłam się, że wszyscy kuzyni(i ten ,,wujek") będą. Bardzo ich polubiłam.
Aktualnie piekę z ciocią ciasta na co święta. Jesteśmy właśnie w trakcie robienia karpatki.

- No to co Mel? Do piekarnika i czekamy. -Powiedziała ciocia.

- Na to wygląda. Na ile czasu mam nastawić piekarnik?

- Pół godziny wystarczy. -uśmiechnęła się, a ja wsadziłam ciasto do środka. Po czym skierowałam się do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i myślałam. Nareszcie zobaczę się z Charliem. Niby to tylko niecały miesiąc ale dla mnie to cała wieczność. Często w czwórkę bo oczywiście razem z moją przyjaciółką rozmawiamy z nimi na Skype. Właśnie... Zadzwonię do nich. Napisałam SMS-a do Julki by włączyła laptopa i sama uczyniłam to samo. Widziałam, że Leo i Charlie są dostępni więc włączyłam wideorozmowe i moim oczom ukazała się uśmiechnięta twarz brata, a po chwili mojego biegnącego chłopaka.

- Heeeeeee... - i właśnie w tym momencie Charlie potknął się o krawędź kanapy i wylądował na Leondre, który tylko się uśmiechął.

- No hej Mel. -powiedział brat cały czas się śmiejąc.

- Siemka chłopaki. Niezłe wejście Charlie.

- Taaaak wiem... ale i tak jestem najmądrzejszym, najpiękniejszym i najbardziej seksownym chłopakiem jakiego znasz. - powiedział chłopak z miną pedofila, a ja zaczęłam niepochamowanie się śmiać.

- Oczywiście, dokładnie seksiaku. - wysłałam mu buziaka.

- Zaraz po mnie. - dodał Leo.

- Pfffff... - usłyszałam mojego "seksiaka"- Chciałbyś powiedział w stronę mojego brata, a on otwierał już usta by coś powiedzieć ale mu przerwałam.

- To ja dzwonię do Julki.

- Okey! - odpowiedział od razu Leo, a Charlie tylko zaśmiał się na jego szybką reakcję i pokiwał głową na tak.

- To dzwonię... - Powiedziałam i uczyniłam to co powiedziałam lecz dziewczyna nie odebrała.

- Chyba nas nie lubi. - powiedziałam i zrobiłam smutną minę.

- Mhm, szczególnie jednej osoby. - powiedział Charlie z sarkazmem i spojrzał na Leo, który już nie mieszał się tak gdy poruszaliśmy temat "jego i Julii".

- Dobra zadzwońcie jeszcze raz. - odpowiedział Leondre.

Zadzwoniłam jeszcze raz i już zaczęliśmy tracić nadzieję gdy zobaczyliśmy pokój Julii jednak jej nigdzie nie widzieliśmy. Dało się usłyszeć cichy jęk

- Jula... - Charlie pierwszy się odezwał

- Nic ci nie jest? - spytał drugi. Po tamtej całej akcji bardzo się o nią martwi, to jest... Bardziej niż wcześniej

Live Your Life || BaM|| 1 i 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz