Trzymaj,Jula. Jak uda mi się ogarnąć cały ten bajzel to dam znać 😞
^Melody^
Przez cały tydzień chodziliśmy na poszczególne zajęcia i integrowaliśmy się z innymi uczniami tej szkoły. Było naprawdę miło i ciekawie. Jednego dnia, jak się okazało, Charlie był naszym przewodnikiem. Jula prawie się posrała(huehuehue) ze szczęścia, a zwłaszcza, że dość często ją zagadywał. Ogólnie przyjemnie spędziliśmy ten czas. Następne dni wyglądały podobnie, ale pomagaliśmy w przygotowaniu balu, który miał się niedługo odbyć. Świetnie się przy tym wszystkim bawiliśmy. Niestety już czas wyjazdu, więc od kilku godzin siedzimy w pokojach i czas na pakowanie spędzamy gadając lub wygłupiając się. Nagle ktoś zapukał do naszego pokoju, więc razem z dziewczynami podeszłyśmy do drzwi i je otworzyłyśmy. Nie spodziewałyśmy się tego, co tam zobaczyłyśmy...
Charlie, Kim i jeszcze pięciu chłopaków, którzy nas oprowadzali przez ten czas, stali przed drzwiami uśmiechnięci
- Cześć, dziewczyny - mój chłopak odezwał się pierwszy
- Chłopcy - Julia cicho zaczęła
- Co tutaj robicie? - dokończyłam za przyjaciółkę
- Przyszliśmy się z wami pożegnać - odpowiedzieli razem
- To bardzo miłe - weszli do środka, gdzie na szczęście panował porządek
Jak się okazało, mieli dla nas kwiatki. Kolorowooka otrzymała śliczną różę od Charliego, Nati od Kima, a ja od Nathana, czyli czarnowłosego chłopaka z klasy Charlsa
- Szkoda, że już wyjeżdżacie - westchnęli
- Cóż... Czas szybko leci, czyż nie? - uśmiechnęłam się do nich - Zapewne się jeszcze zobaczymy
- Pewnie będziesz musiała nam doradzić, nie? - czarnowłosy puścił mi oczko
- Oczywiście. Cokolwiek, chłopaki - zaśmiałam się wraz z przyjaciółką
- Czy ja o czymś nie wiem? - Natalia spojrzała na nas
- Nieistotne - machnęłam ręką
- Chyba czas się pożegnać - zauważyłam chłopaków na korytarzu
- Niestety... Miłej podróży, dziewczyny. Trzymajcie się
Przytuliłam ich jeszcze raz i podeszłam do znajomych i nauczyciela. Zostaliśmy jeszcze pożegnani przez dyrektora i udaliśmy się na lotnisko, skąd po odprawie polecieliśmy do Polski. Siedziałam na końcu razem z brunetką, a reszta z przodu. Siedząc od strony wewnętrznej patrzyłam na ludzi.
Kiedy loszka poszła do toalety, przy mnie pojawił się Paweł. Usiadł koło mnie
- Emm... - zdziwiłam się - Cześć? Co tutaj robisz?
- Chciałem pogadać - Jula wyszła z wucetu(lol) i bez słowa podreptała na miejsce chłopaka. Jest niebywale taktowna
- W takim razie słucham - spojrzałam mu w oczy
- Bo... Jeszcze na początku... Kiedy Kim i Abbey nas oprowadzali... - przypomniał mi niezbyt miłe rzeczy - Widziałem całą akcję, kiedy próbował cię pocałować - zdębiałam
- A-ale... - zająknęłam się
- Szedłem korytarzem, nie śledzę cię - uśmiechnął się lekko - Kiedy uciekłaś... Pobiegłem za tobą...
- Co chcesz przez to powiedzieć? - wykrzywiłam usta w grymasie
- Znam twój sekret - szepnął mi na ucho - Ty i... Lenehan
- Błagam, nie mów nikomu. A zwłaszcza Julii! - złapałam go gwałtownie za ramiona
- Nie powiem. Wiem, że to dla ciebie ważne, bo inaczej już byśmy o tym wiedzieli, nie?
- Racja - zaczęłam się bawić palcami
- Nie martw się - pocieszył mnie - Wasz sekret jest bezpieczny
- Dziękuję... - przytuliłam go, a wtedy przyszła Julcia i co?
Wykopała go - dosłownie - ze swojego miejsca i usiadła jak gdyby nigdy nic. Co za wariatka...
***
Z racji zmiany czasu i w ogóle, dotarliśmy na lotnisko o szóstej. Pożegnaliśmy się z nauczycielem i rozeszliśmy się w swoje strony. Weszłam do domu i przywitałam się z ciocią
- Hej, ciociu! - przytuliłam kobietę
- Mel, co słychać, skarbie? Jak minął ci czas? - usiadłyśmy w kuchni, gdzie dostałam kubek z ciepłym kakao
- Dziękuję - napiłam się - Wszystko super. Przepraszam, że nie odzywałam się zbyt często...
- Nie ma sprawy, kochanie - machnęła ręką
- Przez cały czas zwiedzaliśmy nowe rzeczy, byliśmy na różnych zajęciach integracyjnych i pomagaliśmy dekorować salę na jakiś bal, który będzie niedługo... - zaczęłam opowiadać wszystko ze szczegółami
- Czyli dobrze się bawiłaś, tak? - podsumowała
- Znakomicie, cioteczko - cmoknęłam ją w policzek
- Idź, odpocznij - poleciła - Dobranoc
- Dobranoc - poszłam do siebie
Wzięłam gorący prysznic i ubrana w pidżamkę poszłam do siebie, do łóżka. Ustawiłam budzik i wyciągnęłam laptopa, którego podłączyłam do ładowania. Odpaliłam go i zadzwoniłam do Leondre na Skype. Nie odebrał, ale zaraz oddzwonił
- Hej, nie mogłem odebrać... Komputer mi się zwiesił - przeprosił
- Nie ma sprawy - uśmiechnęłam się szeroko na widok brata - Co słychać, bro?
- Wreszcie się pozbędę tego wkur... - zgromiłam go wzrokiem, wiedząc że Tilly i Vicky są za ścianą - ...wkurzającego gipsu - pomachał nim przed kamerką
- Kiedy ściągasz? - spytałam
- Po jutrze - ucieszył się
- To świetnie...
- Nie jesteś zmęczona po podróży? - zdziwił się
- Nie, nie jestem - pokręciłam głową - Cieszę się, że już niedługo się zobaczymy
- Ja też! - uderzył przypadkiem ręką o jakąś szafkę - Auć!
- Uważaj, brat - zaśmiałam się - Musicie, a raczej Musisz, w końcu poznać Julkę!
- Już się nie mogę doczekać, Mel -uśmiechnął się lekko - Masz może jakiejś jej zdjęcie>
- Emm... - zamyśliłam się - Tak! Mam! Wyślę ci je zaraz!
- Okejka!
Wysłałam mu zdjęcie dziewczyny, które zrobiłam kiedy byłyśmy w sklepie z biżuterią. Miała na sobie bluzę BAM i ubrała dla śmiechu jakąś plastikową koronę, w której mimo wszystko wyglądała uroczo. Kiedy je zobaczył, oczy mu się powiększyły. Zaśmiałam się
- Śliczna, co? - pokiwał energicznie głową
- Tak, bardzo - zarumienił się i spuścił łebek
- Nie pesz się tak, Leondre - pocieszyłam go
Rozmawialiśmy tak ze dwie godziny i skończyliśmy. Położyłam się, żeby wstać jakoś wcześnie, gdyż chcę pobiegać z Marleyem. Dawno tego nie robiłam. Po dość krótkim czasie zasnęłam...
CZYTASZ
Live Your Life || BaM|| 1 i 2
FanfictionZajrzyj, a wszystkiego się dowiesz 😉😉😉 31.05.2018r. - #127 w Leo