15... cz.31

792 69 12
                                    


Dopijał drugiego drinka i rozważał przygotowanie kolejnego, ale tutejsze trunki były wyjątkowo mocne. Alkohol szybko uderzał do głowy i długo krążył we krwi, utrzymując stan błogiego tumiwisizmu. Ostatecznie więc odstawił pustą szklankę i zatrzasnął barek, nie chcąc doprowadzić się do stanu, w którym każda, nawet najbardziej elektryzująca nowina, spłynęłaby po nim niczym deszcz. Spojrzał na zegar. Jeszcze kwadrans do siódmej. Baih zaraz tu będzie.

Odd czuł nerwowe mrowienie pod skórą. Nie mógł usiedzieć na miejscu i krążył po pokoju, od okna, wyglądając czy pomiędzy przechodniami, których coraz więcej pojawiało się na ulicy z budzącym się dniem, nie rzuci się w oczy wysoka sylwetka yenniego. To zatrzymywał się przy drzwiach nasłuchując, czy nie zbliża się ku nim odgłos długich równych kroków. Wreszcie klnąc cicho pod nosem usiadł przy biurku i tylko bębnił nerwowo palcami jednej dłoni po jego blacie.

Zegar stojący na półce na regale z tyłu zaterkotał metalicznie, sygnalizując pełną godzinę. Odd wbił zniecierpliwione spojrzenie w drzwi i zgrzytnął zębami. Kolejnych kilka minut wlokło się niemiłosiernie i niemal podskoczył na krześle, gdy wreszcie rozległo się energiczne stukanie. Zdążył jedynie nabrać powietrza, gdy drzwi otwarły się z impetem i do pokoju, nie czekając na zaproszenie wszedł Morr Baih w swoim nieodłącznym długim płaszczu. Nie zatrzymał się by go ściągnąć, od razu zajął miejsce po drugiej stronie biurka, na wprost Odda.

Ten tylko patrzył na niego wyczekująco. Od razu zauważył błysk zadowolenia w oczach przyjaciela i w głębi ducha odetchnął z ulgą. Wieści musiały być pomyślne, cokolwiek Morr miał do powiedzenia.

Ale on zamiast wreszcie się odezwać położył jedynie na biurku jakąś fotografię i przesunął ją po blacie w kierunku Odda.

Widniała na niej metalowa brama z wieżyczkami strażniczymi po bokach. Brama była otwarta i w głębi, za nią, widać było jakieś zabudowania. Nietrudno było się domyślić co przedstawia. Mimo to Odd zadał pytanie:

– Co to ma być?

Na twarzy Baiha pojawił się triumfalny uśmieszek.

– To czego szukamy.

– Takich bram są setki, tysiące, może nawet... – Zanim dokończył Morr odwrócił fotografię i postukał palcem w jej rewers.

– Tu masz numer placówki, jej współrzędne, urzędowy kontakt, nawet nazwisko komendanta. I najważniejsze: ona tam jest.

Odd splótł palce dłoni i wyłamał je aż zatrzeszczały stawy.

– Wyjeżdżamy za pół godziny – warknął sięgając do przycisku interkomu, ale Baih powstrzymał go chwytając za rękę.

– Jeszcze nie.

– Jak to, nie?! – zirytował się wojskowy.

– To obóz karny. Nie możesz tak po prostu tam sobie wejść i zabrać kogo chcesz. Potrzebujemy kilku zezwoleń i specjalnych przepustek. Musisz dać mi jeszcze kilka dni.

Spojrzenie Odda omal nie przepaliło go na wylot, ale opanował się i cofnął dłoń. Nabrał powietrza głęboko w płuca i wypuścił je.

– Skąd masz tę informację? Namierzyłeś tego gnojka Hudyca i wycisnąłeś z niego nowe fałszywe ślady?

– Nie – Morr pokręcił przecząco głową. – Jego odpuściłem, to byłaby strata czasu. Poszedłem innym tropem i dotarłem do dziewczyny, z którą twoja Naan mieszkała zanim zatrudniła się w tamtym szpitalu. Okazało się, że do niej pisała. Gina Milano, tak się nazywa.

15 godzin... [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz