15... cz.34

733 59 13
                                    


– W porządku, przekażę jej – mówił spokojnym tonem, choć w środku gotował się ze złości. Zarówno ten przemądrzały palant jak i ona traktowali go jak chłopaka na posyłki. Owszem, podjął z nimi „współpracę", bo potrzebował forsy a oni zaoferowali więcej niż ci dwaj yenni. Dokopanie Subik bez dwóch zdań sprawiłoby mu satysfakcję i Hudyc nie miałby nic przeciw temu, ale w przeciwieństwie do tej... modliszki, nie miał obsesji na punkcie tej lekareczki. Forsa, forsa zawsze była silną pokusą. A życie oferowało o wiele ciekawsze rozrywki niż ganianie króliczka, byle tylko człowieka było na nie stać. Ale nie tylko forsa trzymała go przy Nadii i Krossie. Bardziej świadomość, że ta para to psychopaci. Za nic w świecie nie chciałby mieć w nich wrogów, a tak właśnie by się stało, gdyby ich zostawił. Kupili jego czas i teraz wydawali polecenia jak podwładnemu. I nie było sposobu by się z tej transakcji wycofał, póki oni mu na to nie pozwolą. Ale nikt nie pomiata Hudycem. Nikt. Ani ta bezczelna lekarka, ani jakaś rąbnięta weteranka, której najwyraźniej kwas wyżarł nie tylko twarz, ale i mózg. Hudyc potrafił zdobyć się na cierpliwość i zawsze umiał wyczekać na właściwy moment. Teraz też da sobie radę.

Stanął przed drzwiami mieszkania Nadii i zdecydowanym ruchem wcisnął dzwonek.

Niezadowolona uchyliła powiekę. Co za gnida dobija się z samego rana?

Uniosła się na łokciu i zerknęła na zegar wiszący na ścianie, by się przekonać, że wcale nie było już tak wcześnie.

Wczoraj znów urządziła sobie rajd po cuchnących zaułkach. W nich można było znaleźć dobry materiał do wyładowania frustracji, która na skutek konieczności biernego czekania na wiadomość od Vlada, niemal ją rozsadzała.

Owinęła się szlafrokiem i ziewając podeszła do drzwi, zerknęła w wyświetlacz monitoringu i skrzywiła się ze złością. A ten czego? Stęsknił się czy co? Ale kolejna, już nieco bardzie rozbudzona myśl podpowiedziała, że może ma jakieś istotne informacje od Vlada, który ostatnio wolał kontaktować się z nią właśnie przez pośrednika. Trochę ją to irytowało, ale wcześniejsza zażyłość stała się dla niej zbyt krępująca. Nie wykluczała jednak powrotu do niej, kiedy już przestanie ją dręczyć sprawa Anny. Wtedy odetchnie i pozwoli sobie na odrobinę szaleństwa.

Kolejne natarczywe stukanie sprawiło, że ze złością szarpnęła klamkę, otwierając drzwi. Cofnęła się i wpuściła swego gościa. Minęła go bez słowa i poszła do pokoju, nie sprawdzając nawet czy idzie za nią.

Podeszła do barku i nalała sobie do szklaneczki odrobinę akoholu. Nie zaproponowała przy tym poczęstunku Hudycowi. Spojrzała tylko na niego pytająco unosząc brew, gdy niezrażony jej nieuprzejmością sam i bez zaproszenia rozparł się w fotelu.

– Vlad wróci za kilka dni. Powiedział, że masz być cierpliwa i nie robić żadnych głupot. Mam dopilnować żebyś ich nie robiła.

Nadia z takim impetem trzasnęła szklanką o blat stolika, że kropelki zawartego w niej napitku rozprysły się dookoła.

– Zaczynam mieć tego dosyć – syknęła. – Miał wrócić dzisiaj i przywieźć tę dziwkę. Co znów się stało? Powiedział ci coś więcej.

– Taa... – odparł niedbale Miro, dłubiąc w zębach paznokciem. – Podobno ktoś ją wywiózł z tamtego obozu. Pojechał za nimi, stąd to opóźnienie. Poza tym nic w naszych planach się nie zmienia. Wiesz już, gdzie... Gdzie to zrobimy? – zapytał udając zainteresowanie.

– A co to za różnica?

Pogardliwy uśmieszek wykrzywił mu twarz.

– Od razu widać, że brak ci doświadczenia w takich zabawach. Ogromna różnica moja droga. Vlad może ją przywieźć tutaj, owszem. I co dalej? – Sięgnął za siebie i puknął lekko w ścianę. – Ściany niewiele grubsze od papieru, a za nimi wścibscy sąsiedzi. A ona będzie wrzeszczeć, czyż nie? No chyba, że planujesz szybkie i humanitarne uduszenie.

15 godzin... [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz