15... cz.32

738 55 2
                                    


Anna zamarła. Teraz myśli przelatywały przez głowę jak szalone. Niezależnie od tego, czy mówił prawdę, czy sobie z nie kpił... Jaki mógł mieć cel w podawaniu jej informacji, o której najprawdopodobniej nikt poza nim nie wiedział? A teraz wiedziała także ona.

Wojna dobiegła końca, ale uprzedzenia, niechęć, nawet wrogość, wciąż były głęboko zakorzenione w ludzkiej psychice. Ludzkość zawsze odrzucała to, co odmienne. Człowiek może sobie stawiać siebie ponad innymi stworzeniami, cokolwiek by jednak nie zrobił nie jest w stanie zmienić faktu, że jest jedynie jednym z bardziej inteligentnych zwierząt z naturalnymi, atawistycznymi instynktami, które nakazują mu odrzucać to, co naturze się nie udało. Organizacje wspierające wszelką niepełnosprawność... to takie szlachetne, ale w praktyce i tak ci „niedoskonali" pozostają wyrzuceni poza nawias społeczności. Nawet jeśli ta głośno wrzeszczy o akceptacji i tolerancji, bo zasada gwarantująca gatunkowi przetrwanie nie zna ani jednego, ani drugiego. I to nie człowiek, to natura stworzenia ustaliła tę brutalną, pozbawioną skrupułów normę, a odstępstwa od niej, w długiej perspektywie, nieuchronnie prowadzą do degeneracji. Zasada ta, wynikająca z naszych zwierzęcych, ludzkich instynktów, mniej lub bardziej świadomie była i jest stosowana przez każdą ludzką społeczność i dotyczy ludzi, a cóż dopiero kogoś, kto nie do końca jest człowiekiem?

Mogłoby się wydawać, że w świetle zawartych i podpisanych ostatnio przez obie strony traktatów i umów, reguła pełna frazesów o zrozumieniu odmienności i życzliwym wsparciu dla każdej jednostki powinna się przenieść teraz także na yennich i zgodnie z literą prawa tak właśnie było.

Ale prawo to jedno, a realne życie to drugie. Ujawnienie szczegółu, dotyczącego pochodzenia Jaszczykova, skrzętnie dotąd skrywanego, z pewnością niczego by mu nie ułatwiło, a wiele spraw i planów skomplikowało. Po co więc podzielił się tą wiedzą z Anną? Czy mogło to być jedynie poczucie gatunkowej więzi, jaka zaistniała pomiędzy mężczyzną a córką Anny?

– Dlaczego mówi mi pan takie rzeczy? – wykrztusiła, zapominając, że miała się do niego zwracać mniej oficjalnie.

Zerknął przez ramię.

– Bo ty zrozumiesz i nie zrobisz z tej wiedzy użytku przeciw mnie.

Mróz ściął jej krew w żyłach. Jaszczykov mógł mieć w najlepszym razie nadzieję, a nie pewność, że Anna go nie zdradzi. Więc jeśli mimo to ją miał...

Martwi milczą najskuteczniej. Czy w tym właśnie tkwiło źródło owej pewności i spokoju? Że niebawem będą martwe?

Poczuła żal, nawet nie gniew. Strach niespodziewanie odpłynął, nie zniknął, ale odpuścił i przyczaił się pod skórą. Poczuła żal, że okazała się tak naiwna, by uwierzyć, że przed nią i małą, jest jeszcze jakieś życie. Oczy powlekły się smutkiem.

– Gdzie chce pan to zrobić? – zapytała cicho.

– Co?

– Zabić nas.

Prychnął z niecierpliwiony.

– Powiedziałem ci już, nic wam z mojej strony nie grozi. Ile razy mam to powtarzać? I miałaś nie mówić do mnie „pan".

Skuliła się na siedzeniu i chciała coś powiedzieć, ale uwagę odwróciło wiercące się i popiskujące dziecko.

Ogrzewanie znacząco już podniosło temperaturę w kabinie, więc Anna rozchyliła kocyk, żeby małej nie było za gorąco, ale nie chciała się uspokoić. Matka wzięła ją na ręce i przytuliła, kołysząc i szepcząc uspokajająco. Ale dziecku najwyraźniej nie o to chodziło, bo z każdą chwilą stawało się bardziej marudne.

15 godzin... [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz