„Przyspieszyłem tempo chodu, a następnie znalazłem się przed drzwiami mojej sypialni.
Wyciągnąłem ze spodni duży klucz,celując nim w odpowiedni otwór drewnianej powłoki. Gdy drzwi się otworzyły wszedłem do środka, szukając wzrokiem mojej bratniej duszy. Spała na łóżku przykryta kocem. Jej twarz była spokojna,przez co lekko się uśmiechnąłem.Czy,aby na pewno ta gra jest warta świeczki?"
~ Oczywiście, że nie. Człowiek nie może być Luną.-Usłyszałem znajomy głos w głowie.
Zignorowałem jego słowa,po czym rozebrałem się, zostawiając na sobie bokserki.
Cicho podszedłem do łóżka,starając się nie obudzić mojego przeznaczenia. W głębi duszy wiedziałem, że Blue nie ma tak dobrego słuchu,ale wolałem się upewnić.Gdy wygodnie ułożyłem się na łóżku czarnowłosa skierowała swoją twarz w moją stronę. Nie była świadoma tego czynu, jednakowoż cieszyłem się, że jej dusza mknie do mnie. Niedługo będziemy w pełni połączeni,a wtedy nic nas nie rozłączy, nawet my sami.
~ Chciałeś skrzywdzić to piękne stworzenie, swoje życie i jego sens?-Zapytałem swojego wilka. Alfred (Imię drugiej duszy) jedynie machnął głową,po czym warknął. Wiedziałem, że trafiłem w idealne miejsce.
~ Napewno nie chciałem zrobić jej tego,co ty uczyniłeś swoim rodzicom.-Odpowiedział, tym razem ja warknąłem,by się ucieszył. Nienawidziłem,gdy o nich wspominał. Alfred dobrze o tym wiedział, że zasłużyli na to.
Znów myślami wróciłem do mojej słabości. Dziewczyna śpiąca obok mnie była spokojna,jakby mnie nigdy nie poznała. Podziwiam ją, za to, że wytrzymała tyle cierpienia w swoim życiu. Śmierć matki, ojciec pijak,a w dodatku problemy z przyjacielem.
Gdy moi ludzie przynieśli mi informacje o jej życiu natychmiast kazałem zamknąć jej ojca w lochu. Gdyby o niego pytała, odpowiem, że zaginął albo się upił i zaszył w jakimś kartonie.
~ Panie?-Usłyszałem głos Davos'a w myślach. Wiedziałem, że to coś poważnego, więc zacząłem ubierać na siebie zwykłe dresy,które będą łatwiejsze do zrzucenia w trakcie przemiany.
~ Mów. - Rozkazałem twardo. Stado musi wiedzieć kto tu rządzi.
~ Przybył Alfa jednej z Pana podwładnych Watah. Mówi, że wszystko musi się skończyć i nie będzie Panu dalej służył.- Szybko odpowiedziałem, że za chwilę tam będę, po czym opuściłem sypialnię.
Wiedziałem, że muszę szybko zdusić ten niemoralny i nierozsądny bunt. Gdy byłem już pod salą tronową do moich nozdży dotarł silny zapach amoniaku. Tylko jedna z moich watah ma taki zapach...
— Wataha północnej rzeki.-Stwierdziłem siadając na tronie. Młody Alfa stał przede mną. Był wysokim białowłosym mężczyzną o silnej postawie.
— Alfo.- Zaczął, patrząc mi w oczy. Warknąłem urażony. Ten podrostek nie ma prawa patrzeć mi w twarz, nigdy.—Przyszedłem tu,by walczyć o wolność mojej watahy,jak i o swój honor. Królowa świata nie może być człowiekiem!- Gdy skończył wstałem spokojnie z tronu,po czym zacząłem warczeć,wyzywając go na pojedynek o władzę. Białowłosy powtórzył moje czynności, zgadzając się.
Dając znak ruchem głowy przemieniłem się w wilka podobną formę. Moja twarz była zniekształcona przez wydłużony pysk z ostrymi zębami. Moje paznokcie wydłużyły się,tworząc pazury,a ciało pokryła cienka warstwa najeżonej sierści. Mój wewnętrzny wilk był umaszczenia czarnego,więc druga forma również taki miała.
Nie czekając na jakikolwiek ruch przeciwnika ruszyłem,rozpoczynając pojedynek.
Witam ^^ Tak wiem, że rozdział jest krótszy,ale jakoś nie mogłam wysilić się na więcej. Możecie zadawać mi pytania, na które odpowiem w dodatkowym rozdziale =)
CZYTASZ
Brutal Mate
Hombres LoboBlue-Młoda osóbka, która nie potrafi odnaleźć się w swoim własnym życiu. Próbuje uciec, ale jeszcze nie wie, że on jej nie wypuści. Aaron-Groźny brutalny alfa, który zawsze dostaje to, czego chce, a teraz chce jej... ~~~ -Czy ty...nie umiesz prosić...