VIVIANA POV'S
Budzik. Ten mój znienawidzony budzik. Czemu nie może się po prostu zamknąć? Ale dobra,dzisiaj ten dzień! Dzień w którym zaczynają się wakacje!
Jestem tak podekscytowana!
Jade do mojej cioci Mireli. Fajna z niej babka, ale czasem jest nie do zniesienia, a ta jej córka Jess, jestem pewna że na pewno się nie dogadamy.- Kurde! NO NIE. Zamyśliłam się. MAM NIE DŁUGO AUTOBUS - parsknełam głośno.
_______________________________________
- Viviana! Śniadanie,wstawaj natychmiast! - krzykneła.
- Mamo już ide. Zamysliłam się. - wstałam z łóźka i szybko zbiegłam po schodach do kuchni.
- Co dzisiaj na sniadanie? - zapytałam.- Jajecznica z cebulką, twoja ulubiona. -mama nałożyła trochę na talerz i postawiła na stole.
- Vivi jedz szybko, masz niedługo autobus. - powiedziała. - cieszysz się że jedziesz do cioci ?- Cieszę się! Wreszcie zwiedze San Francisco! Miasto imprez i głośnej zabawy! - powiedzialam podekscytowanym głosem, przy okazji siadając do stołu.
- Nie,nie,nie kochana. Ty na pewno nie bedziesz chodzić po imprezach! Przekażę cioci że ma cię nigdzie nie puszczać. - mama odpowiedziała mi lekko zdenerwowanym głosem.
- Przecież żartuję! Nigdzie nie będe sama chodzić - powiedziałam.
- No ja myślę że żartowałaś. Pomożesz cioci w gospodarstwie. Będzie fajnie. - odpowiedziała.
- Kiedy przyjedzie tata? - spytałam z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Jest u mechanika. Auto dziś nie chciało odpalić, więc pojechał zawiesć go do naprawy.
- Aha okej. - wziełam talerz i włożyłam go do zmywarki.
- Słuchaj zapomniałabym ci powiedzieć! Kupilam ci na wyjazd twoje ulubione pączki, zjesz sobie w autokarze- powiedziała moja mama.
-Dziękuje mamo że tak o mnie dbasz, ale nie uważasz, że pączki są bardzo kaloryczne? - spytałam - jestem na diecie, bo wszystko idzie mi w uda. Nie mogę jeśc takich rzeczy.
- Vivciu przestań! Jesteś szczupła, odchudzanie w twoim przypadku to głupi pomysł - z resztą idź się pakować - masz godzinę!
- Nic nie rozumiesz. - ale dobrze idę się pakować. - wziełam szklankę z wodą i poszłam na górę.
______________________________________
Otworzyłam drzwi od pokoju i otworzyłam już wcześniej przeze mnie zapokowaną walizkę.
Udałam się do łazienki i spakowałam moją szczoteczkę w róźową obudowę.
Przeszłam do swojego pokoju i za pamięci spakowałam swoją ładowarkę do mojej skórzanej torby Micheala Korsa.
Zobaczyłam że na mojej nocnej półce leży mój ulubiony zegarek, dobrze że go zauważyłam, bo byłabym zła gdybym go ze sobą nie zabrała.
- Już ostatnie rzeczy - powiedziałam sobie w myśli - nagle przypomniałam sobie o najważniejszej rzeczy!
- prawie bym zapomniała - pomyślałam i udałam się z powrotem do łazienki.
Otworzyłam szafkę i wziełam mój medalik ze zdjęciem mojej babci.
-była dla mnie wszystkim,zawsze miałam u niej wsparcie- nagle nie planowanie łzy spłyneły po moim policzku. - wspominam czasy,kiedy byłyśmy razem. - schowałam medalik do kieszonki mojej bluzy z Victorii Secret's i z powrotem wróciłam do swojego pokoju.
- Jej, gotowe! - powiedzialam głośno sama do siebie. - w sumie mam tylko jedną dużą walizkę, drugą mniejszą na buty, noi trzeci no to kuferek na kosmetyki. Jak na 2 miesięce, to nie tak dużo.
Spojrzalam na zegarek. Za minutę wybije 9:30 wziełam swoje walizki i po mału zeszłam z nimi po schodach.
_______________________________________COMMON TALK POV'S
Było nie wygodnie z nimi schodzić,ale jakoś dalam radę.
W salonie zobaczyłam mojego tatę.
- Tato wrócileś!!!! - krzyknełam po czym podbiegłam i mocno go przytuliłam.- Nie mógłbym nie odprowadzić cię na autobus! Nie będziemy się widzieć ponad 2 miesiące - odpowiedział.
- a teraz chodź, autobus na nas nie zaczeka!- okej - wziełam swoje walizki i ruszyłam w stronę drzwi. Założyłam moje buty i bluzowatą kurtkę bomberkę, wziełam walizki w ręce, ale jeszcze podbiegłam do mojej mamy i przytulilam ją mocno.
- Kocham Cię - powiedziała szeptem do mojego ucha.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam, po czym wziełam walizki i udalam się z tatą na dworzec autobsowy.
10 minut drogi na pieszo i byliśmy już na dwrocu. W sumie nie było by problemu gdyby moi rodzice mieli prawo jazdy, no ale nie mają i muszę jechać autokarem.
Jeszcze raz przytuliłam mojego tatę i podałam kierowcy moje walizki, które schował do bagażnika. Wsiadłam do autokaru. Było w nim dużo ludzi. Zobaczylam że jest jeszcze jedno wolne miejsce na tyłach autokaru.
Zarzuciłam swoją torbę podręczną na plecy i przeszłam się po autokarze.
Obok mojego miejsca siedziała dziewczyna,
- Przepraszam, mogłabym obok ciebie usiąść? - zapytałam z uśmiechem na twarzy.- Tak jasne - odpowiedziała nie znajoma mi dziewczyna.
Wstała ze swojego miejsca i przepuściła mnie żebym siedziała na fotelu przy oknie.
-Dziękuje - odpowiedziałam, za jej miły gest.
- Nie ma sprawy. Jak się nazywasz? -zapytała.
- Jestem Viviana, chodź część moich znajomych mówi na mnie Vivi, a ty?
- Ja jestem Emma. - ty też jedziesz do San Francisco? - zapytała.
- Tak. Jadę do mojej cioci na wakacje.
- Aha. Ja jade do mojej babci na wieś - odpowiedziała. - Opowiesz mi coś o sobie?
- No mogę hah - zaśmiałam się.
Jestem Viviana Dertah, mieszkam w domku pod Chicago. Za miesiąc kończę 17 lat. - odpowiedziałam na jej pytanie. - teraz twoja kolej powiedziałam.- No więc ja mam na imię Emma Hudgent, mieszkam w Kalifornii, nie daleko Chicago. Mam 16 lat. Jade do mojego ojca do San Francisco, pracuje tam i teraz zaprosił mnie do sobie na wakacje.
- Fajnie - powiedziałam, atmosfera zamarła - wyjełam ze swojej torby książkę i zaczełam ją czytać, w autokarze było głośno i odpuścilam sobie czytanie. Wziełam do swojej ręki mojego iphona i puściłam swoją ulubioną piosenkę na ten moment
'Justin Bieber - Cold Water'Lubię Justina. Jego piosenki, styl bycia. Jestem w jego fandomie już 6 lat. Jeżdzę na jego koncerty, można powiedzieć że jestem taką "psycho fanką" - zaśmiałam się pod nosem.
Nagle zaczełam sobie nucić tekst piosenki. Emma odwróciła się w moją stronę.
- Omg! Czy ty nucisz piosenke JUSTINA? KOCHAM GO!!
Wyjełam słuchawki z uszu.
- Tak nucę sobie piosenke Justina,teraz własnie jej słucham.
- Jesteś Beliebers?
- Tak - zaśmialam się delikatnie.
- Ja też! Nie sądziłam że w autobusie spotkam osobę która słucha tego samego wokaliste co ja!
-ja też ahah. - śmieje się znowu.
Nagle uslyszałam dzwięk z mikrofonu.
- UWAGA,UWAGA! ZARAZ BĘDZIEMY NA DWORCU "GROVERS" W SAN FRANCISCO. PROSZĘ PO MALU PRZYGOTOWYWAĆ SIĘ DO WYJŚCIA.- powiedział asystent motorniczego.
Dziękuje wszystkim którzy zostali do końca i przeczytali ten rozdział " Od deski do deski" next będzie jak najszybciej uda mi się go napisać,podobało się?:)
CZYTASZ
FRIENDZONE | s.m [PL]
FanfictionViviana Melania Dertah to przeciętna nastolatka ze słabymi ocenami. Jej rodzice wyjeżdzają do pracy w Anglii i są zmuszeni zostawić ją z ciocią i jej plotkarską córką czyli jej kuzynką. Jej ciocia mieszka w małym miasteczku pod San Fransisco w Novat...