-Scott-
- Przepraszam Kirstie, ale chyba będziemy musieli kończyć na dziś - powiedziałem kiedy skończyłem rozmawiać z Mitchem.
Zdawałem sobie sprawę z tego, że pracowaliśmy jedynie 15 minut i nic sensownego jeszcze z tego nie wynikło. Ale brunet mnie potrzebował. A ja, z racji tego że prawdopodobnie byłem jedną z nielicznych znanych mu osób w tym mieście, czułem się za niego odpowiedzialny.
- Jak to? Przecież ledwo zaczęliśmy.
- Cóż, zrobilibyśmy dużo więcej gdyby ktoś nie zorganizował mi przesłuchania - wytknąłem jej.
Dziewczyna jedynie pokazała mi język.
- Zgaduje że dzwonił Mitch? - powiedziała
- Skąd wiesz? - zapytałem szczerze zdziwiony
- Kiedy zobaczyłeś kto dzwoni szczerzyłeś się do telefonu jak głupi. Plus, ponownie narażasz się na mój gniew. To sztuka dedukcji, Scott.
Chciałem rzucić jakąś ciętą riposte, ale po prostu mnie zatkało. Nie ma szans żebym chwilę wcześniej uśmiechał się do telefonu. A jeśli nawet, równie dobrze mogła dzwonić moja mama. Zawsze cieszę się, kiedy do mnie dzwoni. Skąd więc Kirstie wiedziała, że to był Mitch?
- No idź już do niego. Nie będę się gniewać, ale pod jednym warunkiem - chcę go poznać.
- Na początek ja muszę go dobrze poznać - przypomniałem
Kirstie przewróciła oczami.
- Dobrze. W takim razie chcę go po prostu poznać zanim to zmieni się w coś poważnego.
- Co się zmieni? - zapytałem marszcząc czoło
Przyjaciółka chwilę wpatrywała się we mnie z niedowierzaniem.
- Serio się pytasz? Chłopcy jednak są idiotami. To chyba uwarunkowane genetycznie.
- Ejjj
- Idź już lepiej zanim zmienię zdanie - rzuciła wskazując głową na drzwi.
- Dzięki Kirstie. Obiecuję, że jeszcze w tym tygodniu wszystko nadrobimy. Przyjdę na próbę kiedy tylko będziesz chcieć
- Nawet w nocy o północy? - zapytała z uśmiechem
- Nawet wtedy - odparłem po czym pomachałem przyjaciółce na pożegnanie i ruszyłem na ratunek Mitchowi.
-Mitch-
Zaraz po tym jak skończyłem rozmawiać ze Scottem, pożałowałem że w ogóle zadzwoniłem. Przecież ledwo się znamy. A dodatkowo i tak był przeze mnie spóźniony na spotkanie z przyjaciółką. Teraz jeszcze musiał zerwać się z tego spotkania z mojej winy.
Czasem jestem strasznym idiotą. Nie przemyślałem tego. To był impuls. Pomyślałem o blondynie, a chwilę później już z nim rozmawiałem. Naprawdę muszę zacząć się dwa razy zastanawiać zanim coś zrobię.
Ale byłem zdesperowany. Mam naprawdę fatalną orientację w terenie. Jeśli próbowałbym wrócić na mieszkanie na własną rękę, prawdopodobnie zgubiłbym się jeszcze bardziej.Zdenerwowany zastanawiałem się czy Scott będzie na mnie zły. Nie wiedziałem jak zareaguje. A może po prostu dramatyzuję? Może nie ma się czym martwić? Gdyby nie chciał mi pomóc, odmówiłby. Prawda?
Przez Scotta za dużo myślę. Jak chłopak zaraz tu się nie zjawi to chyba zwariuję.- Mitch? - usłyszałem dokładnie w tym samym momencie.
Blondyn stał kilkanaście metrów ode mnie. Pomachałem mu i uśmiechnąłem się słabo.
CZYTASZ
Jestem Tutaj | Scömíche
FanfictionScott mieszka w LA od zawsze, Mitch dopiero co się przeprowadził. Scott ma tu wielu znajomych, Mitch zaś nie zna nikogo. Kiedy spotkają się po raz pierwszy, od razu nawiąże się między nimi nić porozumienia. Z czasem odkryją, że mają ze sobą więcej w...