- Mitch -
Było już grubo po północy, kiedy zdecydowaliśmy ze najwyższa pora aby każdy wrócił do siebie.
Avi i Kevin pojechali już na swoje mieszkanie, zabierając ze sobą Esther. Ja zostałem wraz z Kirstie i Scottem, aby ogarnąć trochę lokal. Nie narobiliśmy jakiegoś wielkiego bałaganu, ale nie chciałem żeby Esther musiała przychodzić jutro do pracy wcześniej, aby przed otwarciem posprzątać pozostałości po przyjęciu.
Uwinęliśmy się ze wszystkim wyjątkowo szybko. Po kilkunastu minutach pomieszczenie znowu było czyste.
- Naprawdę nie wiem jak mam wam dziękować Kirstie - odezwałem się, kiedy wraz z blondynką czekaliśmy na Scotta, który poszedł wyrzucić śmieci do kontenera - Nawet nie wiesz ile to wszystko dla mnie znaczy. Jesteście najlepsi. Przygotowanie przyjęcia musiało być męczące.
- Właściwie, my nie zrobiliśmy aż tak wiele.
- O czym ty mówisz? Ten tort i...
- Daj mi skończyć - zaśmiała się dziewczyna - MY nie zrobiliśmy zbyt wiele bo wszystko zrobił Scott.
- Jak to?
- O twoich urodzinach dowiedzieliśmy się wczoraj po próbie. Avi i Kevin byli już u siebie, a ja musiałam wrócić do domu, żeby pomóc mamie. Myśleliśmy żeby zaskoczyć Cię prezentem i życzeniami kiedy będziesz na mieszkaniu. Ale Scott się uparł. Zaczął wydzwaniać po swoich znajomych żeby zorganizować wszystko na czas. Spędził na przygotowaniach większość nocy. Stwierdził że twoje urodziny muszą być wyjątkowe.
- To dlatego jest taki wyczerpany. Przeze mnie. Będę musiał mu się jakoś odwdzięczyć.
- Nie! - wykrzyknęła Kirstie - Znaczy...rób co chcesz, tylko błagam, nie wspominaj mu że ci powiedziałam. Scott by mnie zabił, gdyby się dowiedział.
- Dlaczego? To nic złego. To kochane z jego strony, że zrobił dla mnie coś takiego.
- No właśnie. A Scott nie chce żebyś...bo on ciebie...i-i, o rany wy musicie ze sobą w końcu porozmawiać!
- Ale o czym? - zapytałem nie wiedząc kompletnie o czym mówi blondynka
- O was pacanie! O tobie i o nim. O was razem! Ugh...nie wierzę że jesteście tacy głupi i nie potraficie dostrzec że to co jest między wami...
- Co jest między nami?
Kirstie popatrzyła tylko na mnie z niedowierzaniem i zrezygnowana pokręciła głową.
- Ja ci tego nie powiem, Mitch. Musisz sam na to wpaść. I on także.
- Na co mam wpaść? - zapytał Scott wychodząc z zaplecza
- Na kawę. Do mnie. W środę - odparła bez zająknięcia Kirstie - Ty i Mitch.
- Brzmi dobrze. Co ty na to, Mitchie?
Już miałem się zgodzić, kiedy przypomniałem sobie o Lindsey.
- Bardzo bym chciał, ale nie mogę. W środę muszę zająć się moją kuzynką.
- W takim razie w czwartek? - zaproponowała blondynka
- Mi pasuje - uśmiechnąłem się do niej i spojrzałem pytająco na Scotta
- W takim razie będziemy w czwartek - powiedział
~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~
- Nie wiedziałem że twoja kuzynka przyjeżdża do LA - odezwał się Scott, kiedy wrociliśmy już na mieszkanie.
CZYTASZ
Jestem Tutaj | Scömíche
FanfictionScott mieszka w LA od zawsze, Mitch dopiero co się przeprowadził. Scott ma tu wielu znajomych, Mitch zaś nie zna nikogo. Kiedy spotkają się po raz pierwszy, od razu nawiąże się między nimi nić porozumienia. Z czasem odkryją, że mają ze sobą więcej w...