W TRAKCIE EDYCJI
Eva to dziewczyna, która z początku jest nieśmiała i wstydliwa. Dopiero po imprezie, na której zdradza swojego chłopaka ze szkolnym fuckboyem, dochodzi do niej, że zdecydowanie woli alkohol i dobrą zabawę niż wierność. Ale nic nie t...
Do szkoły przyszłam dość wcześnie, sama nie wiem dlaczego, przecież nie znoszę tego miejsca. Niemalże od razu tego pożałowałam. Czułam na sobie wzrok wszystkich ludzi, bałam się, że wiedzą o tym, co zrobiłam z Chrisem. Może się wygadał, a może po prostu powoli popadałam w paranoję. Starając się zignorować spojrzenia innych, oczami szukałam dziewczyn i gdy w końcu zauważyłam je siedzące na murku, od razu ruszyłam w ich stronę.
– Cześć – powiedziałam dość markotnie, choć wcale nie chciałam tak zabrzmieć. Nie chciałam pokazać po sobie, że coś jest nie tak. Ale moje przyjaciółki chyba wiedziały, o co chodzi.
– Nie pochwalisz się? – spytała Vilde, a jej wzrok prawie mnie zabił. Przełknęłam ślinę i w tamtym momencie chciałam zapaść się pod ziemię.
– Czym mam się chwalić? – zmarszczyłam czoło, udając, że nie wiem, o czym mówi blondynka. Wszystkie z nich patrzyły na mnie i milczały, a moje ręce ze stresu zaczęły się pocić.
– Tym, jak było z Chrisem – odezwała się Christina. – Podobno polecieliście na całość – parsknęła, a ja poczułam się tak, jakby ktoś właśnie dał mi w twarz.
– Nie wiem o czym mówisz – pokręciłam głową.
– Przecież z nim spałaś – zadrwiła Vilde.
– Słucham? – oburzyłam się. – Kto w ogóle na to wpadł?
– Mogłabyś chociaż nie udawać, jesteśmy twoimi przyjaciółkami, Eva – wtrąciła znowu Chris.
– Nie spałam z nim – powiedziałam, a wszystkie nagle spuściły głowy na dół i zapadła cisza. – Co, nie wierzycie mi?
– Szczerze, to nie do końca – odparła Vilde. Kolejny cios. – Chris by sobie to wymyślił?
– Po prostu nie wierzę – zakpiłam. – Chyba nie mam czego tu szukać, cześć.
Gdy to powiedziałam, od razu odeszłam od dziewczyn. Cholernie się na nich zawiodłam. Jak mogły wierzyć komuś takiemu jak Chris? Jak w ogóle mogły mi nie ufać? Przecież to ja jestem ich przyjaciółką, to moje słowo powinno być ponad wszystkie inne, a już na pewno ponad słowo tego kłamcy.
Chyba wywołałam wilka z lasu, bo właśnie ujrzałam owego kłamcę w towarzystwie kolegów. Nie chciałam do niego podchodzić, gdy tyle ludzi było wokół niego, dlatego też postanowiłam wysłać mu wiadomość z prośbą o dyskretne spotkanie w sali biologicznej, w której kierunku właśnie zmierzałam.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Upewniłam się, że nikt mnie nie widzi i weszłam do klasy, zamykając za sobą drzwi. Oparłam ręce o biurko i czekałam na chłopaka. Po kilku minutach zjawił się on, Christoffer Kłamca Schistad, we własnej osobie.
– Co się stało? – zapytał tak, jakby nie wiedział. A przecież wiedział bardzo dobrze. Udawał głupiego tak samo jak ja kilka chwil temu przed swoimi najlepszymi przyjaciółkami.