11

1.1K 64 3
                                    

(Perspektywa Chrisa)

Czwartek, 12:20

Stałem na szkolnym dziedzińcu ze swoją ekipą z The Penetrators. Od rana nie widziałem Evy, pewnie mnie unikała. Nie rozumiałem, dlaczego tak postąpiła, skoro dobrze wiedziała, jaki jestem. Na co ona właściwie liczyła?

Spojrzałem przed siebie i dostrzegłem rudowłosą dziewczynę. Stała wraz ze swoją paczką przyjaciółek i na pewno o czymś plotkowała. Odszedłem od moich kumpli i ruszyłem w jej stronę. Wiedziałem, że nie chce mnie widzieć, ale wtedy miałem to gdzieś. Liczyła się tylko ona.

- Hej - powiedziałem do Evy, mijając ją i jednocześnie przerywając dziewczynom zaciętą dyskusję. Cała piątka spojrzała się na mnie dziwnym wzrokiem. Rudowłosa rozglądnęła się za mną do tyłu, podczas gdy ja szedłem już do swojego auta. Oparłem się o maskę samochodu i wyciągnąłem papierosa. Odpaliłem go i zauważyłem, że Eva bardzo uważnie mi się przygląda. Oblizałem swoje usta i wsiadłem do środka. Chwilę później William, Julian, Theo i Robin zapukali w szybę. Kiwnąłem głową na znak, że mają wsiąść.

- Co ty tak tu siedzisz, huh? - zapytał jeden z Penetratorów.

- Palę sobie, nie widać? - parsknąłem, zaciągając się papierosem.

- Nie kłam, patrzysz na Evę, ja to wiem - Theo uniósł brwi do góry. - W ogóle, zaliczyłeś ją czy nie? - spojrzał na mnie pytająco. - Czas mija, Schistad.

- Stary, nie - kiwnąłem przecząco głową. - Nie zaliczyłem jej. Ona jest niedostępna, rezygnuję - oburzyłem się, unosząc ręce w geście obronnym.

- I dobrze, masz ją zostawić w spokoju - wtrącił stanowczo William. Spojrzałem na niego w lusterku i zmrużyłem oczy.

- A co, zakochałeś się? - prychnąłem.

- Eva jest najlepszą przyjaciółką mojej laski - wywrócił oczami. - Jak jej coś zrobisz, to gwarantuję, że utnę ci jaja i z naszą znajomością będzie koniecn- rzucił chłodno słowa, po czym wysiadł z auta. Uderzyłem rękoma w kierownicę i przeklnąłem pod nosem.

- Ostro - zaśmiał się Julian.

- Nie pękaj, dasz radę, Chris - Robin próbował dodać mi otuchy.

- William mnie znienawidzi - rzekłem, łapiąc się za kark.

- Tak między nami, to on nie musi o tym wiedzieć - wtrącił Theo.

- Do kiedy mam czas? - zapytałem, odwracając głowę w jego stronę.

- Masz czas do jutra, nic się nie zmieniło - powiedział, puszczając mi oczko. - My już idziemy, na razie!

Chłopacy wyszli z auta i trzasnęli drzwiami. Głośno westchnąłem.

Miałem czas do następnego dnia, czyli do zakończenia imprezy u Williama. Mimo ogromnej pewności siebie, byłem niemalże pewien, że przegram ten zakład. Eva nie chciała mnie znać, poza tym była cholernie niedostępna.

"Muszę owinąć ją sobie wokół palca" - pomyślałem, oblizując usta.

Ten sam dzień, 18:10

Siedziałem w domu na kanapie, oglądając telewizję i pijąc piwo. Rozmyślałem, jak mam rozegrać tę całą sprawę, żebym mógł wyjść z tego cało. Wyciągnąłem telefon z tylnej kieszeni spodni i bezradny zacząłem przeglądać instagrama. Z przyzwyczajenia wszedłem na profil Evy i spostrzegłem, że dodała nowe zdjęcie.

Forever alone

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Forever alone... kto mnie przygarnie? #sad #instagirl

@chrisschistad mogę Cię przygarnąć, ale nie na długo :)
@evamohn2 haha, stalker.

Postanowiłem napisać do Evy esemesa, żeby nie wzbudzać jakiejś sensacji pod jej zdjęciem.

Uradowany wziąłem łyk piwa i wstałem z kanapy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Uradowany wziąłem łyk piwa i wstałem z kanapy. Ubrałem buty, kurtkę i wyszedłem z domu, udając się do auta. Wsiadłem do środka i pojechałem do Williama. Chciałem załagodzić jakoś napiętą sytuację między nami. Gdy po dwudziestu minutach jazdy dojechałem na miejsce, od razu zaparkowałem. Wysiadłem z pojazdu i oparłem się o maskę samochodu, wyciągając papierosa. Nie zdążyłem go jednak zapalić, bo nagle moim oczom ukazał się William, który podążał w moją stronę.

- Co tu robisz? - zapytał oburzony.

- Przyjechałem załagodzić konflikt - odparłem, uśmiechając się. - Stary, nie mów, że jesteś wkurwiony za takie bzdury.

- To nie są bzdury, Chris - kiwnął przecząco głową. - Odważysz się ją dotknąć, to połamię ci wszystkie kończyny - lekko się zaśmiał. - Nie pozwolę na to, żebyś rozwalił przyjaźń i szczęście mojej dziewczyny przez pieprzony zakład.

- Nie tknę jej. Wyluzuj - skłamałem, zapalając papierosa.

- Ufam ci, nie spieprz tego - pokiwał palcem przed moją twarzą.

I w tamtym momencie zacząłem poważnie zastanawiać się, co tak naprawdę było dla mnie ważniejsze. Przyjaźń i troska kumpla, czy honor i reputacja?

"Kurwa, wymiękam..." - westchnąłem.

differentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz