25

1K 81 62
                                    

(Perspektywa Chrisa)

Środa, 18:40

Eva zmarła ponad dwa tygodnie temu na oddziale intenstywnej opieki medycznej w szpitalu. Z początku lekarze przywrócili jej bicie serca, ale kilka dni później jej stan się pogorszył. Operowali ją, ale nastąpiły komplikacje i nie dało się jej uratować.

Cóż, minęło tak dużo czasu od jej śmierci, a ja nadal liczę, że za chwilę zapuka do moich drzwi. Liczę na to, że pojawi się na piątkowej imprezie i znów zakończymy ją razem. Liczę na to, że obudzę się, a Eva będzie obok wtulona w moje ciało.

Rzadko odwiedzam jej grób, bo boję się własnej reakcji. Ale gdy tylko się zjawię na cmentarzu, to opowiadam jej, co się dzieje w świecie. Szczerze mówiąc, to do dziś nie pogodziłem się z tym, że jej nie ma i już nigdy nie będzie. Że już nigdy nie dotknę jej ciepłych policzków. Że już nigdy nie poczuję smaku jej nowej szminki. Że już nigdy nie przytulę jej do siebie. Że już nigdy nie otrę jej łez. Ale jakoś się trzymam, bo Eva kazała mi się wziąć w garść, kiedy płakałem trzymając jej zimną dłoń w szpitalu.

Od tamtego czasu nienawidzę szpitali i czekogolwiek, co z nim związane. Zresztą, kiedy ja w ogóle to lubiłem?

Jechałem właśnie na cmentarz, aby odwiedzić Evę. Po drodze zajechałem do pobliskiego marketu i kupiłem jej świeże kwiaty oraz kolejny czerwony znicz w kształcie serca z napisem: na zawsze w naszych sercach.

Zaparkowałem swoje auto, wysiadłem i ruszyłem w stronę grobu Evy. Mimo, że byłem tam tylko trzy razy, to dokładnie pamiętałem, która brama, alejka i który rząd. Usiadłem na ławce, wyciągnąłem z kieszeni zapalniczkę i zapaliłem znicz.

- Wiesz, kochana - powiedziałem, kładąc znicz na nagrobku. - Wieczorami przypominam sobie twój uśmiech skierowany w moją stronę. I cholernie cieszę się, że miałem okazję cię poznać - uśmiechnąłem się pod nosem. - Prawie bym zapomniał - westchnąłem, schylając się po kwiaty. - Kupiłem ci nowe róże. Mam nadzieję, że się podobają.

Położyłem bukiet na środku grobu i z powrotem usiadłem na ławce.

- William ostatnio ma dziwny okres w swoim życiu. Chyba przechodzi kryzys - zachichotałem, wpatrując się w zdjęcie Evy. - A to wszystko przez Noorę, której spóźnia się miesiączka. Ty, zapewne, byś ją wspierała i wmawiała, że dziecko nie jest czymś złym. A nawet jeśli ciąża okazałaby się prawdziwa, to zapewniłabyś Noorze pomoc, której w tej chwili nikt nie może zapewnić. Co do Vilde... totalnie się załamała i zamknęła w sobie, ale dziewczyny starają się postawić ją na nogi. Gdybyś tu była, to wszystko wyglądałoby kompletnie inaczej. Wiesz, nawet Sanę dotknęła twoja śmierć i nie udziela już mądrych rad, których tak uwielbiałaś słuchać, a moja bliźniaczka Chris nadal ma chore pomysły, lecz trochę przystopowała. Nie śmieje się tak często, jak przy tobie. A twoja mama? Przyjmuje silne leki, ale się trzyma. Wróciła do Oslo i mieszka w waszym starym mieszkaniu. Czasem odwiedzam twoją mamę, ale nie gniewaj się. Wspominamy momenty, w których byłaś z nami. Skończyła z pracą w odległych krajach. Zostaje tutaj. Możesz być z niej dumna, Eva - ponownie uśmiechnąłem się sam do siebie. - O sobie wolę nie wspominać. Mogę powiedzieć jedynie tyle, że już nie zaliczam przypadkowych panienek. Ale piję więcej niż kiedyś. Jak to mówią: topię w alkoholu smutki. Nie zawalam szkoły, nie martw się. Przed wszystkimi udaję, że pogodziłem się z twoją śmiercią, ale tak nie jest. Trochę tęsknię, Eva. Trochę bardzo - w moich oczach pojawiły się łzy. - Ja już pójdę. Do zobaczenia po drugiej stronie. Śpij spokojnie, aniołku. Kocham cię - powiedziałem cicho, po czym wstałem z ławki i ucałowałem zdjęcie, na którym była Eva. Moja Eva.

Noc, 3:00

Nie mogłem spać, bo nieustannie myślałem o Evie. Czekałem, aż napisze, aż przyjdzie do mnie i razem spędzimy tę noc. Czekałem na nią, ale przecież już nigdy się nie doczekam.

Doświadczyłem, jakim świat jest skurwysynem i ile zabrał osób, których nie powinien, bo Eva nie zasługiwała na śmierć. Była dobrym człowiekiem.

"Dlaczego to wszystko jest takie niesprawiedliwe?" - pomyślałem.

Z początku nasza relacja mi odpowiadała, ale potem chciałem czegoś więcej. Razem mieliśmy być szczęśliwi, ale pieprzony los postanowił zrobić nam nieśmieszny żart. Eva zawsze chciała pokazać mi, jak w tym wszystkim tkwić z sensem, choć ja myślałem tylko o tym, by żyć seksem. Minęło trochę czasu nim zrozumiałem, że to był błąd. Ogromny błąd.

Leżałem na swoim łóżku, wlepiając smutno wzrok w sufit i myśląc o Evie. Mojej Evie. Powtarzałem sobie w głowie, że świat to wielki bankiet, dobry balet, ale my tutaj razem już nie zatańczymy wcale. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja naprawdę pokochałem Evę. I nie kłamię. Eh, życie to skurwiel...

KONIEC

differentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz