(Perspektywa Evy)
Ten sam dzień, 22:05
Bawiliśmy się w najlepsze. Impreza pożegnalna to chyba jeden z najbardziej genialnych pomysłów, jakie kiedykolwiek mogły przyjść mi do głowy. Cieszyłam się, że w końcu pogodziłam się z mamą i w ramach tego pozwoliła mi urządzić to przyjęcie. Wyjaśniłam z nią wszystko i zmieniłam zdanie. Zrozumiałam, że ten wyjazd przyda się i mi, i mojej mamie. Wtedy cholernie bardzo chciałam wyjechać, jak najprędzej. Chciałam uciec, zostawić te problemy w Oslo i zacząć coś nowego, oczywiście bez tych wszystkich parszywych mordek. Co jak co, ale za Isakiem, Noorą, Saną, Vilde i moją ukochaną, zwariowaną Chris, to ja będę tęsknić wiekami. A co z resztą? Chuj im w dupę.
Na imprezę przyszła połowa mojej szkoły, niestety bez Nilsa, bo kto wie, czy The Penetrators nie zrobiliby niczego głupiego. Piłam drinka, siedząc z kolegami z klasy na kanapie naprzeciwko drzwi, aby wszystkiego dobrze przypilnować. Wiecie, bez moich ostrzeżeń i uwag ludzie zarzygaliby mi cały dom, z czego mama nie byłaby dumna, a ja osobiście wolę, żeby, jak już, to zarzygali podwórko. Pilnowałam także wejścia, bo mógł zjawić się ktoś niechciany.
Nagle usłyszałam znikomy dzwonek do drzwi, bo większość dźwięku zagłuszała głośna muzyka. Przeprosiłam kolegów, po czym wstałam i udałam się w stronę wejścia. W progu zobaczyłam kogoś, kogo tak naprawdę nie chciałam już więcej widzieć i nie zamierzałam się z nim żegnać, dlatego też go nie zaprosiłam.
- Eva, porozmawiajmy - Chris zaczął bełkotać, co oznaczało, że był pijany.
- Wynoś się stąd! - krzyknęłam, zamykając chłopakowi drzwi przed nosem, jednak brunet złapał je w ostatniej chwili.
- Wyjaśnię ci wszystko. Tylko daj mi ze sobą porozmawiać - westchnął, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. Nie zamierzałam poruszać z nim jakiegokolwiek tematu, jednak mimo wszystko jego widok sprawiał, że miałam miękkie serce. Pijany, smutny i totalnie rozbity przyszedł specjalnie do mnie. Dla mnie.
- Chris, oboje nie jesteśmy trzeźwi. Chyba nie chcesz usłyszeć czegoś, co by cię zniszczyło, ani nie chcesz powiedzieć czegoś, czego byś żałował, prawda? - spojrzałam na bruneta pytająco.
- Ale, Eva - pokiwał głową. - Ty jutro wyjeżdżasz. Jutro nie będzie o czym rozmawiać. Jutro nie będzie nas.
- Nigdy nas nie było, Chris. Zrozum to w końcu - zamknęłam chłopakowi drzwi przed nosem i rozpłakałam się.
- Eva, co się dzieje? - zapytał zdyszany Isak, który przybiegł tu w najbardziej odpowiednim momencie, ponieważ czułam, że mimowolnie zsuwam się na podłogę.
- Nic, Isak. Kompletnie nic - wymamrotałam niezrozumiale.
- Wstań, proszę - chłopak złapał mnie pod pachami i postawił na nogi. - Zobacz, Eva. Jest twoja impreza pożegnalna, a ty tu płaczesz. Nie przejmuj się! Przecież dasz radę posprzątać dom przed wyjazdem - parsknął, na co ja także odpowiedziałam głośnym chichotem.
- Wiesz, co? - otarłam łzy. - Masz rację. Chodźmy się napić! - zaśmiałam się, prowadząc Isaka do kuchni. Obydwoje podeszliśmy do stolika z alkoholem, wzięliśmy czyste szklanki, do których nalaliśmy trochę wódki i napoju gazowanego. Po kilku drinkach byłam nieźle wstawiona. Tańczyłam na stole z przypadkowymi kolesiami, całowałam się z nimi i nie myślałam o niczym innym, tylko o zabawie.
Noc, 2:30
Wszyscy opuścili już mój dom. Zostały tylko dziewczyny, które chciały pomóc mi w ogarnięciu tego całego syfu. Jednak sprzątanie nie wychodziło nam zbyt dobrze, bo każda z nas była kompletnie pijana, wyłączając oczywiście Noorę. Śmiałyśmy się nawet z najdrobniejszych rzeczy, takich jak buty Vilde, czy paznokcie Chris. To było naprawdę komiczne.
Zapomniałam nawet o tym, że to wszystko już dziś się skończy... że to są ostatnie godziny spędzone razem, że wszystko niedługo się spieprzy na amen, bo przecież nic na odległość nie trwa wiecznie.
- Wiecie co, będzie mi was, idiotki brakować - bełkotałam, jednocześnie wrzucając puszki po piwie do dużego worka na śmieci. - Ale to chyba lepiej mi zrobi, co?
- Nie pierdol! Dobrze zrobi ci tylko chłopak - prychnęła Chris, po czym wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Ja spierdalam - powiedziałam, kierując się do wyjścia, aby wyrzucić worek.
Podeszłam do dużego śmietnika, otworzyłam go i... moją uwagę przykuł Chris, który słodko drzemał wśród krzaków tuż przy oknie z wglądem do mojego pokoju. Momentalnie zrobiło mi się go szkoda. Mógł się rozchorować, a mimo wszystko tego nie chciałam. W końcu go kocham i staram się o niego dbać, jak tylko mogę, choć nie ukrywajmy, mocno mnie zranił.
- Chris - szturchnęłam nogą chłopaka, jednak nie reagował. Widocznie miał bardzo twardy sen. - Chris, do cholery, przeziębisz się - wyszeptałam, nadal go szturchając. Brunet ani drgnął, więc przykucnęłam i zaczęłam trząsać go ręką. - Schistad, obudź się w końcu - mruczałam wycieńczona wieloma próbami obudzenia chłopaka. Nagle Chris otworzył oczy, spojrzał na mnie i uśmiechnął się smutno. - Co ty tutaj robisz? - zapytałam, gładząc go po włosach.
- Czekałem na ciebie. Chciałem porozmawiać, ale wyrzuciłaś mnie z domu - wyjaśnił, wstając z ziemi i przysięgam, że w jego oczach ujrzałam zawiedzenie i ogromny ból.
- Zdaje się, że nie mamy o czym rozmawiać. Potraktowałeś mnie jak totalne gówno, więc po co w ogóle przyszedłeś, co? - zmarszczyłam czoło.
- Chcesz wiedzieć, po co przyszedłem? - zapytał, przybliżając się do mnie.
- Tak, chcę. Wytłumacz mi to, bo ja nic już nie wiem - założyłam ręce na piersi. Chris złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Po chwili czułam jego wargi na moich. Całowaliśmy się bardzo namiętnie i zachłannie.
- Przyszedłem cię przeprosić i pożegnać, Eva - szepnął w moje usta. Gwałtownie oderwałam się od chłopaka i stanęłam jak wryta. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć.
- No, to słucham - uśmiechnęłam się, wpatrując się w Chrisa i oczekując od niego odpowiedzi.
- Przepraszam za to, co zrobiłem ostatnio. Nigdy nie chciałem cię zranić i nie uważam cię za jakąś laskę do łóżka. Jesteś inna, nie jesteś tępa, jak każda jedna. Jesteś dla mnie taka dobra pomimo tych wszystkich świństw, jakie ci wyrządziłem. Eva, jesteś dla mnie cholernie w... - przerwał łapiąc się za kark i patrząc w ciemne niebo.
- Słucham? Jaka jestem dla ciebie? - spytałam, podchodząc do bruneta.
- Tak, jakbyś tego nie wiedziała - westchnął, ponownie łapiąc moją dłoń i przytulając mnie do siebie.
- Bo nie wiem. Powiedz mi - ścisnęłam go najmocniej, jak potrafiłam, bo doskonale wiedziałam, że to nasze ostatnie spotkanie.
- Jesteś dla mnie cholernie ważna, okej? - powiedział, całując mnie w czoło.
"Kocham cię, dupku" - pomyślałam.
Chciałam, żeby ta chwila trwała jak najdłużej.

CZYTASZ
different
FanfictionW TRAKCIE EDYCJI Eva to dziewczyna, która z początku jest nieśmiała i wstydliwa. Dopiero po imprezie, na której zdradza swojego chłopaka ze szkolnym fuckboyem, dochodzi do niej, że zdecydowanie woli alkohol i dobrą zabawę niż wierność. Ale nic nie t...