21

795 65 11
                                    

(Perspektywa Evy)

Noc, 3:10

Staliśmy tak przytuleni do siebie, a ja miałam wrażenie, że za moment wybuchnę płaczem jak małe dziecko. Zdałam sobie sprawę, że zostawiam Chrisa samego i już nigdy więcej się nie zobaczymy.

Doszło do mnie, że to wszystko trwało zdecydowanie za krótko. Cała ta znajomość mogła oczywiście potoczyć się kompletnie inaczej, ale zapewne ktoś u góry chciał, aby właśnie tak to się skończyło.

- Eva, ja... - zaczął Chris, odrywając się ode mnie. Nagle na dwór wyszły pijane dziewczyny z Noorą na czele, które prawdopodobnie mnie szukały.

- Eva! Chris! - krzyknęła Vilde. - Oh, jak wspaniale widzieć was razem!

- Dziewczyny, ciszej, proszę - położyłam palec wskazujący na ustach. - Nie chcę mieć skarg od sąsiadów, okej? - spojrzałam na przyjaciółki, a te skinęły głową. Odeszłam od Chrisa i podeszłam do dziewczyn. Zabrałam je trochę dalej i podziękowałam za pomoc w sprzątaniu.

- Czyli mamy sobie iść? - zapytała Sana, marszcząc czoło.

- Jeżeli chcecie, to możecie zostać - uśmiechnęłam się niepewnie. - Ale i tak dom już lśni. Muszę się spakować i w ogóle...

- My już wiemy, co ty chcesz zrobić - zaśmiała się Chris.

- Nie, no oczywiście. My już idziemy - Noora pociągnęła za sobą dziewczyny. Była zła, że tak się schlały. W jej oczach zawsze ukazują się takie rzeczy. Ale co wtedy mogłam na to poradzić?

- Do jutra, dziewczyny - pomachałam i lekko uśmiechnęłam się pod nosem.

Nagle poczułam dłonie Chrisa na swojej talii. Jego dotyk sprawił, że przeszły mnie dreszcze i dam sobie głowę uciąć, że właśnie w tamtym momencie się zarumieniłam.

- Wystraszyłeś mnie - szepnęłam pod nosem.

- Idziemy do ciebie? - zapytał z cwanym uśmieszkiem.

Byłam zaskoczona jego pytaniem. Nie wiedziałam, jaką mam wymyślić wymówkę, bo tak naprawdę, to bałam się, że do czegoś dojdzie. Pretekst pakowania się nie wchodzi w grę, bo gdyby zaglądnął przez okno do mojego pokoju, zobaczyłby tam stos pełen walizek.

- Tak, chodźmy do mnie - oblizałam usta, w myślach bijąc się po twarzy.

Pociągnęłam Chrisa za rękę i  weszliśmy do środka w ciszy. Ciągle myślałam o tym, jak mam się z nim pożegnać. Nagle przypomniały mi się słowa mojej mamy, które wypowiedziała wyjeżdżając z kraju, zostawiając mnie w Oslo samą:

"Rozstania i pożegnania są trudne, ale jeszcze trudniejsza samotność..."

- Halo, Eva - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Chrisa.

- Um, przepraszam, jestem śpiąca - odpowiedziałam szybkom

- Raczej zamyślona - zaśmiał się. - Mam prośbę.

- Tak? - spytałam, patrząc na bruneta.

- Ale obiecaj mi, że to zrobisz - przybliżył się i spojrzał na mnie.

- Okej, obiecuję - położyłam rękę na sercu. - Już żałuję, ale raz się żyje - parsknęłam, na co Chris się uśmiechnął, pokazując przy tym swoje białe zęby.

- Mam jedno wielkie marzenie i musisz pomóc mi je spełnić - zająkał się, łapiąc mnie za rękę. Jego gest bardzo mnie zdziwił, więc spojrzałam pytająco na bruneta.

- Jakie masz marzenie? - ścisnęłam mocno jego dłoń. Czułam, że zaraz wybuchnę i powiem mu, że go kocham, a przecież nie mogłam tego zrobić. Nie wtedy. Nie w tamtym momencie.

- Moim marzeniem jest spędzić z tobą całą tę noc i cały poranek, wiesz? - powiedział cicho, przytulając mnie do siebie.

- W takim razie, zapraszam do mojego pokoju - zaśmiałam się i zaprowadziłam Chrisa na dół. Chłopak, gdy tylko zobaczył spakowane walizki, skrzywił się i posmutniał. - Hej, co jest? - spytałam,  podchodząc do bruneta i chwytając jego twarz w swe dłonie.

- Nie mogę znieść tego, że wyjeżdżasz - przełknął ślinę. - Po prostu, kurwa, nie mogę. Możesz mi nie wierzyć, ale pożegnanie z tobą będzie najtrudniejszą rzeczą w moim życiu. Tak bardzo cię lubię, Eva. Nie chcę cię stracić - pokiwał głową. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na Chrisa. Zrobiło mi się go szkoda.

- No cóż. To mi lepiej zrobi - powiedziałam zachrypniętym głosem. - Idę spać. Dość wrażeń na dziś.

Nie chciałam zasnąć w spódniczce, ale krępowałam się na samą myśl, że mam ją ściągnąć przy Chrisie.

- Będziesz w tym spała? - zachichotał, wskazując palcem na ową spódniczkę.

- Będziesz tak stał, czy zamierzasz się tu położyć? - spytałam, a po chwili obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.

- Jasne, już się kładę - powiedział, ściągając z siebie bluzę i rzucając się na moje łóżko. - Kurwa, ale wygodne!

Wstałam i podeszłam do pustej szafy w celu znalezienia piżamy. Jednak nie znalazłam jej, bo zapewne była gdzieś na samym dnie w którejś z walizek.

- Cholera - przeklnęłam pod nosem.

- Coś się stało? - prychnął Chris.

- Moje piżamy są spakowane - pokazałam głową na walizki. - I chyba muszę zostać w tym - podrapałam się po karku.

- Ugh, mała, nieporadna Eva - zaśmiał się. - Po prostu ściągnij tę spódniczkę i chodź tutaj - oblizał usta.

- Chyba cię coś pojebało - uniosłam brwi do góry.

- Dobra, masz - rzucił we mnie swoją bluzą. - I nie marudź - uśmiechnął się.
Złapałam jego bluzę i odwzajemniłam uśmiech.

- No, czekam - chłopak oblizał swoje wargi. Doskonale wiedziałam, o co mu chodzi.

- Jesteś obleśny - zaśmiałam się. - Dobrze wiesz, że mogę to zrobić w łazience - uniosłam prawą brew do góry.

- Ale tego nie zrobisz - spojrzał na mnie, podkładając sobie kolejną poduszkę pod głowę. - Bo przebierzesz się przy mnie. Tutaj i teraz.

Miał rację. Wtedy nie miałam sił wchodzić na górę tylko po to, aby się przebrać. Odwróciłam się i ściągnęłam swoją czarną koszulę, po czym rzuciłam ją na podłogę i usłyszałam cichy głos Chrisa.

- Kurwa - szepnął. Na te słowo śmiechnęłam się pod nosem. Nie zdejmując stanika, założyłam bluzę z napisem The Penetrators.

Usiadłam na brzegu łóżka. Ściągnęłam rajstopy, spódniczkę i tym oto sposobem zostałam w samych majtkach. Wstałam, naciągnęłam niżej bluzę i położyłam się obok bruneta. Wtuliłam się w chłopaka, a on położył swoje dłonie na moim udzie. Zamknęłam oczy.

- Za kilka godzin nasze drogi się rozejdą. Zostaniemy my, ale tylko w czasie przeszłym - szepnęłam, kładąc rękę na jego umięśnionym torsie.

- Cii, nic już nie mów. Dobranoc, słoneczko - wymruczał, całując mnie w czoło.

Słoneczko. Tak mnie wtedy nazywał.

differentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz