Jo wzięła go do ręki. Dziennik był jej osobistą własnością. Zapisywane były w nim jej własne sny, które naprawdę były wizjami. Tak! Jo, jej matka – Dalia Amori, a także jej babka – Georgia Laurent i inne kobiety, które były w jej rodzinie. Każda z nich rodziła się ze zdolnością widzenia przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Wizje choć pokazywały danej osobie różne zdarzenia, miejsca, osoby, przedmioty czy symbole, to były często niedokładne i trudno było je zrozumieć. Rzadko kiedy zdarzało się, żeby pokazywały coś w całości. Zdarzały się również i takie osoby, które nie tylko doświadczały wizji podczas snu, ale także na jawie, co było bardziej wyczerpujące niż pierwsze i rzadko spotykane. Jednak w każdej wizji jedno było tylko niezmienne – ich rzeczywistość.
W dawnych czasach wiele kobiet-wizjonerek było szanowanych i tolerowanych wśród laików, którzy poszukiwali u nich porad, pomocy i wsparcia. Jednak wśród nich były i takie, które potępiano za ich niezwykły dar, którego ludzie się bali. Takie osoby były zawsze uważane za heretyczki i były wypędzane przez innych z wioski lub miasta, a nawet poniżane czy zabijane za szarlataństwo. Choć tamte czasy już dawno minęły, to ludzkie poglądy wobec wizjonerów, medium czy jasnowidzów nie zmieniły się prawie wcale.
Jo po raz pierwszy miała wizję, gdy była pięcioletnim dzieckiem. Przyśniła jej się wtedy ciotka Trisha – matka Eda i Ala. Kobieta była ubrana w białą prostą sukienkę. Cały czas się uśmiechała, choć w jej oczach było widać smutek. Podeszła wtedy do niej i całując ją w czoło, powiedziała: „Opiekuj się Edem i Alem". Po tych słowach zniknęła. Na drugi dzień, opowiedziała o „dziwnym" śnie ciotce Doreen. Wtedy właśnie dowiedziała się, że w nocy matka jej przyjaciół odeszła z tego świata. Drugi raz, Jo miała wizję mając dziewięć lat. Podczas pewnej nocy przyśnili się jej rodzice Winry oraz Kenneth Yoshida, najstarszy syn Vincenta i Princessy Yoshida. Wszyscy troje ubrani byli na biało i biła od nich jasna poświata. Uśmiechali się wtedy do niej i choć ich uśmiech był spokojny, to czuć było w nim smutek. Nic nie mówili, tylko do niej machali, jakby na pożegnanie, powoli znikając jej z oczu. Rano opowiedziała o nim wszystkim domownikom. Jo miała dziwne przeczucie, że ten sen może coś znaczyć, tak samo jak sen o ciotce Trishy.
Czyżby oni umarli? Nie chciała dopuścić do siebie tej myśli. Dopiero, gdy tydzień później Winry i babcia Pinako otrzymały list z wojska i od rodziców Jo, a potem ciotka Doreen dostała telefon od swojego starszego brata Vincenta, wszystko stało się jasne, jak wtedy. Państwo Rockbell, którzy pojechali do Ishvaru nieść pomoc mieszkańcom tego kraju i pomagający im Kenneth Yoshida, zostali zabici podczas zamieszek i to kilka godzin przed tym jak przyśnili się Jo.
Po raz trzeci, Jo miała kolejną wizję mając dziesięć lat. Było to podczas szkolenia w Dublith. Przyśnił jej się wtedy krąg alchemiczny, składający się z figur geometrycznych i różnych symboli. Żeby go szybko nie zapomnieć, Jo narysowała krąg na kartce, a potem, gdy wróciła do domu, zapisała w kupionym przez siebie grubym notatniku. Również umieściła go na pniu olbrzymiego dębu rosnącego przed jej domem, chcąc któregoś dnia wypróbować go.
To właśnie wtedy Jo zaczęła zapisywać wszystkie swoje senne wizje.
Od tej wizji minął prawie rok, gdy Jo miała znów wizję. Było to przed wyjazdem do Raul, gdzie mieli zjawić się jej rodzice – Dalia i Xavier Amori. Śniła jej się wtedy śmierć rodziców i jej samej. Na jej nieszczęście wizja okazała się prawdą. Jej rodzice zostali zabici podczas transportu ważnego ładunku, a ona – Joanne Elisabeth Amori również „umarła". Od tego momentu jej życie się zmieniło. Natomiast niegdyś bardzo rzadkie wizje stawały się z miesiąca, tygodnia, a nawet dnia, coraz częstsze, okrutniejsze i wyczerpujące dla niej. I choć ludzie, których spotykała w ciągu tych czterech lat, uważali jej wizjonerstwo za dar od Boga, to Jo była przeciwnego zdania. Dla niej było to przekleństwo, które niosło ze sobą smutek, ból i cierpienie, a nawet mogło doprowadzić do szaleństwa lub śmierci.
Jo westchnęła. Usiadła po turecku przed skrzynią i gdy otworzyła dziennik, chcąc zobaczyć opis jej dzisiejszego snu, na jej nogi wyleciało kilka zdjęć. Znała je dość dobrze. Były to zdjęcia zrobione podczas jej czteroletniej podróży z Mistrzem i Darkiem. Jo odłożyła na bok dziennik i pozbierała zdjęcia, żeby je obejrzeć. Były tam zdjęcia z Xerxes, Crety, Milos, Aerugo, Drachmy i Xing. W ruinach legendarnego miasta Xerxes poznała grupkę Ishvarczyków, którzy cudem uszli z życiem z Wojny Ishvarskiej i kilka innych osób, którzy tam mieszkali, w tym Glorię Torres i Rufusa Torres. W Crecie spotkała Łowców Nagród, którzy dorabiali sobie jako Trupa Teatralna. W Milos poznała Julię Crichton i jej starszego brata Ashleigh'a Crichtona oraz Bryana Evansa i inne osoby. W Aerugo miała sposobność poznać rodzinę królewską, w tym pierwszego dziedzica tronu - księcia Claudio i jego trzynastoletnią siostrę – księżniczkę Elenę. W Briggs zawarła znajomość z generał Oliver Marią Armstrong, majorem Yash'em Miles'em, kapitanem Lawrence'em Buccaneer'em oraz innymi osobami, którzy przebywali w nieugiętej twierdzy. Natomiast w Drachmie zaprzyjaźniła się z Arthurem Norrisem – młodym wojownikiem i wytwórcą najlepszej białej broni w kraju. A między tymi miejscami czy państwami poznała wiele innych osób.
Wśród nich były także stare i nowe zdjęcia z Amestris. Na jednych można było zobaczyć ciotkę Doreen, ciotkę Amirę, Caleba i Erikę. Na innych był Vincent i Princessa Yoshida razem ze swoimi dziećmi – Horusem, Alice, Isobel, Cielem i Katyą. Na jeszcze innych był podpułkownik Meas Hughes wraz z żoną Glacier, a później ze swoją małą córeczką Elicią. Jeszcze inne zdjęcia ukazywały rodzeństwo Donovan – Cedrica, Tony'ego i Peggy. Były również jeszcze inne zdjęcia, na których były osoby, które Jo znała albo poznała.
Jednak ze wszystkich zdjęć, które miała zrobione, jej wzrok zatrzymał się tylko na dwóch. Pierwsze zdjęcie było zrobione przy drzewie, znajdującym się obok domu Eda i Ala. Byli na nim: siedmioletni Jo, Ed i Winry, sześcioletni Al, ośmioletni Caleb, pięcioletnia Erica i dziewięcioletnia Rosa. Winry i Erica siedziały na huśtawce, która była przywiązana do wysuniętej gałęzi drzewa. Caleb wraz z Alem stali po ich bokach (Caleb obok Winry, a Al obok Eriki). Natomiast na ziemi, przy ich nogach, siedzieli – Jo, Ed i Rosa. Jo z uśmiechem przytulała się do odrobinę rozłoszczonego Eda, a Erica, Winry, Al i Caleb śmiali się z tego. Zaś Rosa poprawiała sobie kołnierzyk. Natomiast na drugim zdjęciu, które było zrobione pod dębem przed domem Jo i jej rodziny, znajdowały się wszystkie cztery zaprzyjaźnione od lat rodziny – Amori, Elric, Laurent i Rockbell. Na pierwszym planie siedziały roześmiane dzieci. Trzyletni Jo i Ed trzymali na kolanach jednoroczną Erikę i dwuletniego Ala. Obok Jo siedział czteroletni Caleb wraz z trzyletnią Winry, a obok Eda siedziała pięcioletnia Rosa. Zaś za nimi stali ich rodzice i dziadkowie. Od prawej strony stała babcia Winry – Pinako Rockbell, a obok niej dziadkowie Jo i Caleba – Lacon i Georgia Laurent oraz wujkowie (starzy kawalerowie) Jo i Caleba – Elias Laurent, Finn Laurent i Sora Laurent. W środku stali Zeno i Amira Laurent – rodzice Caleba, Urey i Sara Rockbellowie – rodzice Winry oraz Jason i Doreen Amori – rodzice Rosy i Eriki. Natomiast po lewej stronie stali Van Hohenhaim i Trisha Elric – rodzice Eda i Ala, a obok nich byli Xavier i Dalia Amori – rodzice Jo. Dorośli, tak jak i dzieci, byli również roześmiani (no, może oprócz Hohenheima). Wszyscy wtedy byli tacy szczęśliwi i wierzyli w to, że nikt nigdy nie zburzy tego szczęścia.
Ale te szczęście musiało zostać zburzone, pomyślała z goryczą Jo, a po jej policzku popłynęła samotna, pojedyncza łza. Starła ją wierzchem dłoni, pozbierała wszystkie zdjęcia i schowała do dziennika. Zerknęła na zegarek. Było już za dziesięć dziesiąta.
- Najwyższy czas iść na trening. – Jo schowała do skrzyni dziennik i zamknęła dokładnie jej wieko. – Pewnie Mistrz popija herbatę w kuchni. – Wstała z podłogi i się przeciągnęła. – Dobrze, że dzisiaj Mistrz robi trening o dziesiątej, a nie jak zwykle o szóstej rano. – Spojrzała na swoich zwierzęcych towarzyszy. – No, to co? Idziemy? Ciekawe, co Mistrz na dzisiaj wymyślił?
Dark i Spirit wstali z łóżka, porządnie się przeciągnęli, zeskoczyli na podłogę i podążając za Jo, wyszli z pokoju.
CZYTASZ
Początek
FantasyTOM 1 "Lekcja, której nie towarzyszy ból, niczego Cię nie nauczy, Ponieważ nie można niczego uzyskać, Nie poświęcając czegoś w zamian." Joanne Elisabeth Amori jest córką dwójki państwowych alchemików, żyje razem z rodziną i przyjaciółmi w Resemboo...