Rozdział 2: Zdjęcie, panda i niepokój (4)

115 19 1
                                    

Jo tego się nie spodziewała. Znalezienie dziewczynki było trudniejsze niż myślała do tej pory. Odkąd oddzieliła się od przyjaciół i przepytała wszystkich ludzi, których spotkała po drodze – minęło pół godziny. Po tym czasie już traciła nadzieję, że zdoła ją odnaleźć. Westchnęła z rezygnacją, gdy nagle panda zaczęła się wiercić. Jo starała się ją jakoś utrzymać na rękach – bez skutku. Panda, zwinnie niczym kot, zdołała się jej wydostać i czmychnąć w stronę tłumu.

- Za nią! – zwróciła się do Darka i Spirit.

Zwierzaki pognały za uciekinierem. Jo, także nie czekając, podciągnęła do góry długi materiał sukienki i pobiegła za nimi. Złapanie było tak trudne, jak odnalezienie dziewczynki. Choć ten maluch miał krótkie łapki, to biegł niezwykle szybko. Natomiast przez swój mały rozmiar, trudno było ją wypatrzeć wśród tylu ludzi. Więc Jo raz ją widziała, a już po chwili znikała jej z oczu. Dopiero po paru minutach, Spirit zdołała ją złapać. Dumnie krocząc z szamoczącą się zdobyczą, podeszła do Jo i wręczyła jej zgubę.

Gdy Jo miała już na rękach pandę, nagle usłyszała od strony lasu płacz dziecka. Wiele nie myśląc, razem z Darkiem i Spirit, ruszyła w tamtą stronę, gdzie było go słychać. Aż się uśmiechnęła, gdy zobaczyła, siedzącą na kamieniu, dziewczynkę, którą od jakiegoś czasu szukała. Jak opisał ją fotograf, miała czarne warkocze do kostek, których końce zamiatały pył z ziemi, gdy miała spuszczoną głowę; natomiast w długie różowe rękawy swojego cheongsam bez przerwy wycierała zapłakaną twarz. Zaś siedząc tak skulona, wydawała się być jeszcze bardziej mniejsza.

- Xiao May. – wyszlochała.

Panda od razu zareagowała na swoje imię. Jo dłużej jej nie powstrzymywała. Postawiła ją na ziemi i kazała biec do dziewczynki. Jakie poczuła szczęście w sercu, gdy dziewczynka wstała z kamienia i biorąc na ręce swoją Xiao May, mocno przytuliła do piersi. Jo uśmiechnęła się na ten widok, a potem spojrzała na swoich towarzyszy, mówiąc:

- Na nas chyba już czas. – odwróciła się i już miała iść, gdy nagle usłyszała piski małej Xiao May. Spojrzała do tyłu i z zaskoczeniem stwierdziła, że stoi za nią ów dziewczynka. Obok niej stało jej ukochane zwierzątko. Dziewczynka, która rzeczywiście wyglądała na sześć albo siedem lat, intensywnie przyglądała się Jo swoimi ciemnymi oczami, gdy niespodziewanie uśmiechnęła się i skłoniła, czym wywołała większe zaskoczenie.

- Dziękuję pani za odnalezienie mojej Xiao May. – powiedziała. – Jestem pani dłużniczką. – Wyprostowała się i przyjrzała dokładniej Jo. – Chyba pani nie pochodzi z Xing?

Jo jeszcze przez moment patrzyła na nią z ogłupieniem, ale po chwili się otrząsnęła, mówiąc:

- Owszem, pochodzę z Amestris.

- Naprawdę?! – krzyknęła z zachwytem dziewczynka, podchodząc do niej bliżej. – Pochodzi pani z tego kraju za Wielką Pustynią?!

Jo pokiwała głową, uśmiechając się do niej. Bardzo ją rozbawiła ta reakcja.

- Nazywam się May Chang. – przedstawiła się, kłaniając się Jo. – Siedemnasta księżniczka Xing i reprezentantka rodu Chang. – Wyprostowała się, dodając: - Ale proszę mnie nie tytułować i mówić po prostu May.

Jo była trochę zdumiona. Nie sądziła, że w ciągu swojego pobytu w Xing poznana jeszcze inne dziecko cesarza, oprócz Lina. Natomiast to, że May chciała, żeby zwracała się do niej po imieniu, ani trochę ją nie zdziwiło, ponieważ Lin także tak zrobił. Więc nie czekając, od razu się zgodziła.

- Miło mi cię poznać. Ja jestem Joanne Amori, alchemiczka z Amestris. – powiedziała Jo, a potem wskazała na swoich towarzyszy. – A to jest Dark i Spirit.

May uśmiechnęła się, a po chwili zapytała z ożywieniem:

- Jest pani alchemikiem? Naprawdę?

- Owszem. – odparła Jo. – Interesuje cię alchemia mojego kraju, May?

- Tak, trochę... a raczej chciałam porównać ją do danchemii. – odpowiedziała May. – Jako danchemiczka powinnam choć trochę coś o niej wiedzieć.

- O! To więc uczysz się na danchemika? – zapytała ją Jo.

- Nie, nie uczę się. Od niecałego roku jestem pełnoprawnym danchemikiem.

Jo zamrugała ze zdziwienia. Zaraz?! Ona jest już pełnoprawnym danchemikiem?! Przecież ona musiałaby zacząć się uczyć jako cztero- albo pięciolatka, chyba że...

- May, jeśli mogę spytać, to ile ty masz lat?

- Ja? Dwanaście. – odpowiedziała.

Jo mało szczęka nie opadła. Złapała się z niedowierzania za głowę i odwróciła od niej wzrok. Ta mała była tylko trzy lata od niej młodsza?! Łatwo dała się oszukać przez jej drobną posturę. Choć z drugiej strony nie powinna się tak dziwić. Przecież od dłuższego czasu znała osoby, które były od niej dużo starsze niż na to wskazywał ich wygląd.

Jo znów spojrzała na May. Mała patrzyła na nią z niepokojem.

- Pani Jo, czy coś się stało? – zapytała ją.

- Nie, wszystko jest w porządku. – zaśmiała się Jo. – Tylko zaskoczył mnie twój wiek. - Zaczęła nerwowo drapać się w tył głowy. – Nie sądziłam, że możesz być ode mnie tylko trzy lata młodsza.

May przez moment patrzyła na nią w milczeniu, a potem również zaczęła się śmiać.

- Tak, często mój wzrost myli ludzi. – odparła May. – Czasami to jest zabawne, ale później staje się nudne i denerwujące.

May posmutniała i spuściła głowę. Jo zrobiło się jej żal. Nikt nie lubił takich sytuacji. Ona także miała tak samo, gdy była młodsza. Często ludzie, którzy jej nie znali mylili ją z grubiutkim chłopcem, nie myśląc, że tak naprawdę ten chłopiec być może jest dziewczynką. Było to dla niej przykre, więc doskonale wiedziała, co w tej chwili czuła May.

Jednak, gdy pogrzebała w swojej pamięci, to bardzo rzadko się tym przejmowała. Był ku temu jeden powód – obok niej zawsze byli przyjaciele, którzy zawsze mówili, że: „Co z tego, że nikt nie widzi w tobie dziewczyny. Wystarczy, że my o tym wiemy." Jo uśmiechnęła się na to wspomnienie. Podeszła do May i kucnęła, chcąc zrównać się z jej twarzą.

- Nie przejmuj się tym. – powiedziała Jo, unosząc do góry jej podbródek. – Co z tego, że nikt nie dostrzega twojego właściwego wieku. – Uśmiechnęła się do niej ciepło. – Najważniejsze, że osoby, które cię znają wiedzą ile masz lat. To wystarczy.

May patrzyła na nią w milczeniu, gdy nagle do jej oczu zaczęły napływać łzy i zanim Jo zauważyła, przytulała do siebie szlochającą dwunastolatkę.

- Dz...dz...dziękuję. – wychlipała May, odrywając się od niej. – Te słowa naprawdę mnie poruszyły.

Jo nic nie odpowiedziała, tylko szeroko do niej uśmiechnęła. Miło było usłyszeć coś takiego na koniec dzisiejszego dnia. Zaraz?! Która w ogóle była godzina?!

- May, która jest godzina? – zapytała nagle z niepokojem dziewczynki.

- Nie wiem, ale chyba niedługo będzie koniec festynu. – odpowiedziała May.

Jo aż jęknęła. Mei Lin mnie zamorduje, jak zaraz się nie pojawię?! Spojrzała na May i powiedziała:

- Ja już idę. Moi przyjaciele już pewnie o mnie się niepokoją. Uważaj na siebie jak będziesz wracać do domu, May.

- Pani również niech na siebie uważa. – powiedziała May, gdy Jo wzięła do góry materiał swojego stroju. – Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.

- Ja też mam taką nadzieję. – odparła Jo, i nie czekając odwróciła się od niej i pobiegła. Dark i Spirit pognali za nią.

May i Xiao May zostały same.

PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz