Rozdział 2: Zdjęcie, panda i niepokój (2)

99 19 4
                                    

Jo spojrzała w tył i zobaczyła za sobą Chao Shi razem z Linem Yao, Ran Fun Lee, Mei Lin Chen i Shi Feng Cho. Mei Lin trzymała za rękę Shi Fenga. Oboje szli z przodu, a Lin, Ran Fun i Chao Shi byli za nimi. Wszyscy trzymali w rękach czekoladowe banany nasadzone na patyk, a pozostałe cztery, które jeszcze trzymał Chao Shi były dla niej i jego młodszego rodzeństwa.

- Oczywiście, że ona ma dobrego cela, Lin. – powiedział Chao Shi, podchodząc do niej i dzieciaków. Wręczył Chow Mein'owi, Hoi Sin'owi i Chinie Zhao po jednym czekoladowym bananie. Na końcu dał go Jo, lekko się rumieniąc. – Proszę.

- Dzięki.

Jo wzięła od niego patyk i spojrzała na Lina i Ran Fun, mówiąc:

- Miło was widzieć. – Uśmiechnęła się do nich. – Od kiedy tutaj jesteście? I gdzie jest wujaszek Who?

- Jesteśmy tutaj od jakiś niecałych dwóch godzin. – odpowiedziała Ran Fun. Ran Fun Lee była kuzynką rodzeństwa Chen, bratanicą pani Chen i strażnikiem rodu Yao, jak jej dziadek, ojciec i pozostali przodkowie. Była ładną i zgrabną czternastolatką o czarnych włosach za ramiona, jasnej skórze i lekko skośnych ciemnych oczach. Miała na sobie qipao na krótki rękaw w kolorze trawy i wyszywanymi złotą oraz srebrną nicią drobnymi kwiatami, a włosy były związane w koczek. Była sierotą. Jej matka zmarła podczas porodu, a sześć lat później jej ojciec zginął podczas walki ze skrytobójcami, gdy chronił sześcioletniego Lina i jego matkę. Od tego czasu była wychowywana przez dziadka – Who Lee, który nauczył ją wszystkiego, co każdy strażnik rodu Yao powinien wiedzieć i potrafić. – Dziadek poszedł odwiedzić wujostwo, a ja razem z paniczem poszliśmy na Święto Wiosny, nie tylko dla zabawy, ale także z ważnymi obowiązkami.

- Tak. Cesarz wysłał mnie tutaj jako jednego z reprezentantów swego cesarskiego dworu. – powiedział Lin, głaszcząc Darka i Spirit na powitanie. Lin Yao był dwunastym synem cesarza Xing i najstarszej córki rodu Yao, Qi Miu. Lin był wysokim i umięśnionym, ale szczupłym czternastolatkiem o jasnej cerze, skośnych ciemnych oczach i czarnych, sięgających za łopatki włosach, które przeważnie wiązał w kucyk. Na jego prawe oko opadała dość długa grzywka. Ubrany był w butelkowozielony strój – spodnie, tunika na długi rękaw z chińskim kołnierzem – ze złotymi wykończeniami przy mankietach i kołnierzu oraz zapinaną na złote guziki. Do jego pasa był przytroczony krótki, wygięty miecz. – Ale muszę przyznać, że warto było przyjść. – Lin zmierzył Jo od góry do dołu. – Wyglądasz naprawdę...

- Pięknie! – krzyknęła z zachwytem Mei Lin, przerywając Linowi. Puściła Shi Fenga i podbiegła do niej. – Cudownie! Wspaniale! – Przeszła się naokoło niej, nie mogąc oderwać wzroku. Jo zaczęła się jeszcze bardziej czuć nieswojo, niż wtedy jak była mierzona wzrokiem przez Lina. – Naprawdę pięknie! – Spojrzała na pozostałych. – Też tak uważacie?

Wszyscy z uśmiechem pokiwali głowami. Jo zarumieniła się, ale jeszcze bardziej poczerwieniała na twarzy, gdy Mei Lin powiedziała:

- Gdyby Edward był tutaj, to także powiedziałby tobie, że pięknie wyglądasz... Ups!

Mei Lin zasłoniła dłonią usta. Jo popatrzyła na nią gniewnie, a potem spojrzała na pozostałych. Lin, Ran Fun, Shi Feng i dzieciaki patrzyli na obie dziewczyny z szokiem. Natomiast Chao Shi zrzedła mina. Jo domyśliła się, że chłopak uważał, że ona ubrała się dla niego. A najśmieszniejsze było to, że wszyscy patrzyli na nią i Mei Lin także z zaciekawieniem.

No, pięknie! Teraz to na pewno nie będę miała spokoju.

- Mei Lin i jej gadulstwo. – mruknęła do siebie, wzdychając przy tym z rezygnacją.

- Przepraszam, Jo. – Mei Lin złożyła ręce i skłoniła głowę, na znak przeprosin. – Nie chciałam się wygadać.

Jo nic nie odpowiedziała, ale za to jej przyjaciele zaczęli między sobą rozmawiać. Mei Lin także się do nich dołączyła.

- Jak to?! Jo ma chłopaka?!

- Nie.

- Jak nie, to kto to? Znamy go?

- Chyba nie. Jego imię brzmi zagranicznie.

- Pewnie, że zagranicznie, bo to jej przyjaciel z dzieciństwa.

- To on pochodzi z tego samego kraju, co Jo?

- Tak.

Jo patrzyła na ich rozmowę z irytacją. Po chwili spojrzała na Darka, Spirit i dzieciaki, mówiąc:

- Nie ma sensu na nich czekać. Idziemy.

Chow Mein, Hoi Sin i China Zhao poszli jako pierwsi, wesoło się śmiejąc. Jo razem z Darkiem i Spirit ruszyli za nimi, pozostawiając w tyle resztę przyjaciół. Dopiero po paru minutach jej przyjaciele zauważyli, że są już dość daleko od nich. Krzycząc głośno, pobiegli za nimi. Gdy znaleźli się obok niej starali się jej wypytać o Eda (szczególnie Chao Shi), ale Jo ich spławiała, przez co dali sobie spokój.

PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz