10.

1.1K 53 70
                                    

***

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

Tris

Wchodzę do mieszkania, mając nadzieję, że Christina już wyszła na śniadanie i nie zorientowała się, że mnie nie było. A przynajmniej, że nie obudziła się w nocy i nie przyszło jej do głowy, żeby sprawdzić czy jestem w swojej sypialni. Nie mam w tej chwili ochoty na spowiadanie się jej.

Christina jednak siedzi na kanapie w salonie i mruży oczy, kiedy wchodzę.

- Tris Prior! - Grzmi, wskazując na mnie oskarżycielsko palcem. - Gdzie byłaś?!

- Wyszłam pobiegać - odpowiadam obojętnie, mając nadzieję, że brzmię wiarygodnie.

- Ach. Nie mogłaś mnie obudzić? - Pyta z pretensją. - Też bym się chętnie przebiegła.

- Lubię biegać sama, wiesz poukładać myśli i tak dalej - wykręcam się.

- Nie jesteś nawet spocona - zauważa podejrzliwie Christina, przybliżając się do mnie. Tak, zacznij mnie wąchać... - Pachniesz inaczej.

- Inaczej? - Marszczę brwi, walcząc z chęcią wybuchnięcia śmiechem.

- Tak. Pachniesz mężczyzną - uśmiecha się triumfalnie.

Nie wiem co mam powiedzieć, więc jednak wybucham śmiechem. Staram się brzmieć naturalnie, ale nie mam pojęcia, czy przyjaciółka się na to nabierze. Prawi potrafią rozpoznać kłamstwo na kilometr, a szczególnie Christina.

- Tris - Christina patrzy na mnie z wytrzeszczonymi oczyma. Ja swoimi przewracam.

Myślałam, że tylko ja jestem w stanie wyczuć wyjątkowy zapach Tobiasa. Pachnie jak bezpieczeństwo, jak wiatr...

- Nie mam pojęcia o czym mówisz, biegałam na zewnątrz i nie spotkałam żadnego mężczyzny.

- No w sumie nie masz chłopka - zamyśla się dziewczyna. - Może coś mi się pomyliło. To co, idziemy na śniadanie?

- Za chwilę, tylko wezmę szybki prysznic i się przebiorę, okej? - Odpowiadam, próbując ukryć uczucie ulgi, które mnie ogarnęło.

- Pośpiesz się, Prior, jestem głodna!

***

Na stołówce biorę jajecznicę i dwie kromki ciemnego chleba, do tego herbata i siadam z Christiną przy stoliku z naszą paczką. Tobias uśmiecha się do mnie, a ja mam ochotę go kopnąć. Mam wrażenie, że Chris ma mnie na oku i zauważy wszystko, każdy szczegół.

- Dzisiaj wasz pierwszy dzień w pracy - odzywa się Shauna. - Cieszycie się?

- Bardzo - odpowiada zaspanym głosem Uriah. Podpiera głowę jedną ręką, żeby nie spadła mu na stół. - Koniec z beztroskim życiem, czas wkroczyć w dorosłość, moi przyjaciele - kończy swoją wypowiedź z żałobną nutą.

- Uri, ty nigdy nie będziesz dorosły - odpowiada mu znudzona Lynn. - Przestań się łudzić.

- To dziedzictwo rodziny Pedrad. Spójrzcie na mojego brata, nie mam od kogo czerpać przykładu.

- Co, że ja?! - Odzywa się Zeke. - Jestem bardzo dorosły, jestem bardziej dorosły niż wy wszyscy razem wzięci!

Wybuchamy śmiechem, widząc jego zaciętą minę.

- No jasne, nikt w to nie wątpi, spokojnie - mówi do niego Tobias.

- Widzicie?! Cztery we mnie wierzy! Moja kochana Czwóreczka - Zeke przytula się do Tobiasa, a ten próbuje się wyswobodzić z jego objęć.

- Dobra, wiem, że mnie kochasz, ale starczy tych czułości, jesteśmy w miejscu publicznym.

- Cztery i Zeke, para zakochana, na drzewie całują się od rana! - Zaczynają śpiewać Uriah i Marlene.

Znów parskamy śmiechem, po czym wracamy do jedzenia. Zauważam, że Zeke patrzy na mnie z przebiegłym uśmiechem.

- No co? - Pytam, bo czuję się dziwnie jak ktoś tak się na mnie gapi.

- Słyszałem taką pogłoskę... Od plotkarza, który zwie się Cztery, że będziesz pracować w salonie tatuażu.

- Zgadza się. Ale co w tym takiego dziwnego?

- Myślałem ostatnio o nowym tatuażu... Tylko wiesz, to będzie w takim intymnym miejscu i potrzebuję zaufaną osobę, która się tym dobrze zajmie - porusza brwiami, a ja odnotowuję sobie w pamięci, żeby udusić Tobiasa, który trzęsie się ze śmiechu.

- Tak? A co konkretnie? - Pytam, siląc się na spokój.

- Kwiatka na pośladku. Tylko nie wiem, róża, a może tulipan...?

- A może jakiś napis? - Odpowiadam. - Mam nawet kilka pomysłów w głowie.

- Wiedziałem, że się zgodzisz! Wszyscy chcą oglądać mój tyłek. To dziwne, może powinienem zacząć się martwić? - Zeke udaje przerażenie.

- Kto konkretnie chce oglądać twój tyłek? - Odzywa się Lynn.

- Ty, Tris, Cztery, Shauna, Uriah, Marlene, Christina, Will, no i pewnie reszta Nieustraszoności - szczerzy zęby.

- Jaaaaaaaasne, zrób to teraz. Pokaż go! - Mówi Shauna.

- Jesteś pewna? Wiesz, że jestem w stanie to zrobić. Nie odrzucam wyzwań.

- No to dawaj, czekamy - dodaje Marlene.

Zeke wstaje i odsuwa talerz, po czym wchodzi na ławkę, a później na stół. Gwiżdże głośno, a wszyscy na stołówce milkną. - Słuchajcie wszyscy! Rzucono mi pewne wyzwanie, więc patrzcie na to! - I ściąga spodnie. W ostatniej chwili zdążyłam odwrócić wzrok, bo nie miałam najmniejszej ochoty oglądać przyrodzenie Zekego. Wszyscy zaczynają klaskać, a Zeke kłania się, ubierając się z powrotem.

KONIEC

Kochani, na tę chwilę muszę pożegnać się na jakiś czas z tym opowiadaniem. Nie mam ostatnio czasu na pisanie, więc muszę zawiesić pisanie. Nie wiem na jak długo, może kilka tygodni, może więcej...

Wrócę, na pewno. 

❌ life in dauntless ❌ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz