28.

644 41 28
                                    

Tobias

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tobias

W pracy jestem dziś zupełnie bezużyteczny, bo nie wykonuję swoich obowiązków. Jedyne, co zaprząta mi głowę, to to, że zerwała ze mną Tris. Przez taką głupotę... to śmieszne. Myślałem, że jest dziewczyną, którą w końcu potrafię zrozumieć, ale okazuje się, że chyba nie ma już dla mnie szans - dziewczyny są po prostu zbyt skomplikowane. Nie wiem po co w ogóle poszedłem na tą durną imprezę - chyba resztę życia spędzę w swoim mieszkaniu, żeby przypadkiem nie popełnić jakiegoś błędu, który zaważy na znacznej części mojego życia.

Byłem przekonany, że coś do mnie czuje, ale jak zwykle okazało się, że byłem w błędzie. Dlaczego miałoby jej na mnie zależeć? Co takiego mam jej do zaoferowania, że zostałaby ze mną ze względu na wszystko? Nic. Tylko ją kocham, ale po co jej moja miłość? Ma w swoim życiu osoby, które ją kochają, w przeciwieństwie do mnie.

Mnie nikt nigdy nie kochał.

I nie pokocha.

Na takie życie jestem skazany i wydawało się, że już jakiś czas temu zdążyłem się z tym pogodzić. Ale gdy pojawił się cień szansy... Uwierzyłem w to, że może jeszcze nic straconego, może jest na świecie taka osoba, której może zależeć na Tobiasie Eatonie.

Głupi jesteś, Cztery. Głupi i naiwny.

>>>

- Hej, Cztery - wita się ze mną radośnie Zeke, gdy przychodzi na swoją zmianę. Ja swoją właśnie kończę i... nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Nie mam nic do roboty, więc będę tylko bił się z ponurymi myślami. Może pójdę do Krajobrazu Strachu. Zawsze tam uciekam, w każdej sytuacji...

Życie ci si sypie? Idź do Krajobrazu Strachu.

Tracisz to, na czym ci tak bardzo zależy? Idź do Krajobrazu Strachu.

Powinni to zapisywać jako lekarstwo na wszelkie choroby. Może mógłbym temu nadać swoje imię. Syndrom Eatona, na który lekarstwem jest zmierzenie się ze swoimi koszmarami. Przynajmniej raz dziennie.

- Cześć Zeke - odpowiadam.

- Coś taki zamulony? Dalej cię trzyma wczorajsza impreza? Wyszedłeś wcześniej, więc nie powinieneś mieć kaca - zastanawia się głośno Zeke. Tak, spróbuj przeanalizować moją osobę, gwarancja sukcesu.

- Nie, nie jestem po prostu w nastroju - rzucam i zbieram się do wyjścia. Co mam mu powiedzieć? Dziewczyna mnie rzuciła. Ale przecież on myśli, że ja nie mam dziewczyny. No cóż, już nie mam.

- Może wyskoczymy wieczorem na jakieś piwo?

- Odpuszczę.

- Idziesz gdzieś z Lauren?

Odwracam się i obrzucam go lodowatym spojrzeniem.

- Nic nigdy nie łączyło mnie z Lauren i nie będzie łączyło. Tak trudno to zrozumieć? - Warczę, zirytowany.

- Nie, jeny, spokojnie - Zeke patrzy na mnie zmieszany. - Okres masz, czy co?

- Może - odpowiadam i wychodzę z pracy.

Nie idę na stołówkę, bo nie mam ochoty na jedzenie. Może, gdyby zostało jeszcze ciasto czekoladowe to bym tam wpadł, ale obiad zaczął się jakąś godzinę temu, więc na pewno wszystko już zjedli. Wzdycham i wracam powoli do swojego mieszkania, zastanawiając się, czy nie powinienem jeszcze raz porozmawiać z Tris i wyjaśnić jej to teraz na spokojnie. Może przeprosić... zrobić coś, przez co cofnęłaby wczorajsze słowa. A może potrzebuje trochę czasu? Powinni napisać książkę jak radzić sobie w takich sytuacjach, chętnie bym coś takiego przeczytał.

Kiedy jestem już prawie przy swoim mieszkaniu, napotykam ostatnią osobę, którą mam ochotę widzieć.

- Cześć Cztery - Peter wygląda jak zwykle na bardziej zadowolonego z siebie niż powinien. - Tris jest bardzo utalentowana, nie uważasz? - I odchodzi.

Przez chwilę stoję tak, jakby moje stopy wrosły w podłogę.

Co, kurwa?

CDN.

❌ life in dauntless ❌ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz