27.

745 40 14
                                    

Tris

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tris

Następnego dnia budzę się z ogromnym bólem głowy. Na początku wydaje mi się, że wszystko, co wydarzyło się poprzedniej nocy to tylko zły sen, jeden z koszmarów, ale rzeczywistość szybko mnie dopada.

Zerwałam z Tobiasem.

Nie wiem, czy postąpiłam słusznie... Pochopnie na pewno, bo nie zdążyłam tego wszystkiego przemyśleć. Ale co tu jest do przemyślenia? Całował się z inną, nieważne, czy zrobił to specjalnie, czy było to tylko wyzwanie... Zabolało tak samo i jestem pewna, że też czułby się źle z tym, że pocałowałabym kogoś innego.

Ma to, na co zasłużył. Nie będę tolerować takich zachowań tylko dlatego, że to typowe dla Nieustraszonych. Wiem, że według nich zasady są dla ludzi słabych i trzeba je łamać, ale myślałam, że Tobias jest inny. Jak widać, wystarczyły dwa lata, żeby wyleciało mu z głowy, co jest dobre, a co złe. Nie będę mu tego od nowa tłumaczyć...

>>>

W pracy nie mogę się na niczym skupić, nadal jestem wściekła. Moje szkice przedstawiają przede wszystkim złość, która buzuje w moich żyłach. Projektuję okropny tatuaż z przedziwnym monstrum, coś w kształcie wężo- jaszczurki, o przerażającym spojrzeniu.

- Chcę taki - odzywa się zimny głos za mną.

Jeszcze jego mi tu brakowało... odwracam się i widzę Petera, który patrzy zaintrygowany na rysunek. No tak, a komu by się spodobał taki przerażający projekt? Tylko komuś pokroju Petera.

Szukam wzrokiem Freda, żeby on zajął się robieniem tatuażu Peterowi, ale jest zajęty innym klientem. Przeklinam w duchu i liczę do dziesięciu, zanim się odezwę.

- W jakim miejscu?

- Zastanawiam się właśnie - mruży oczy, nadal przypatrując się projektowi.

- Może na oku?

- Bardzo śmieszne, Sztywniaczko, żarcik na poziomie - obdarza mnie zimnym uśmiechem. - Nie ufam, żeby dać ci grzebać igłą w moim oku.

- No tak, lepsze od igieł są noże - zauważam.

- Na lewym boku, od piersi do brzucha - nie zwraca uwagi na moje słowa i ściąga koszulkę. Chcąc, nie chcąc, patrzę na jego świetną budowę ciała. Chyba sporo ćwiczy, żeby osiągnąć taki efekt, ale i tak nie dorównuje Tobiasowi.

- Połóż się - instruuję go, wskazując na kozetkę. Peter kładzie się na niej i wciąż patrzy na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Staram się po prostu wykonywać swoje obowiązki zawodowe i nie mówić nic poza tym. Przykładam projekt, który powiększyłam i wydrukowałam na specjalnym papierze, do jego skóry. Rysunek odbija się na jego ciele, więc zaczynam przygotowywać cały sprzęt. Wyciągam nową igłę, wybieram tusz i siadam obok. - To może potrwać kilka godzin - uprzedzam go jeszcze.

- Nigdzie mi się nie spieszy, Tris - odpowiada, a ja od razu zwracam uwagę na jeden fakt.

Pierwszy raz, Peter nazwał mnie Tris... A nie Sztywniaczka... Może po prostu się pomylił.

Zaczynam swoją pracę.

>>>

Po czterech godzinach tatuaż jest gotowy. Nie robiłam jeszcze takiego dużego projektu, zazwyczaj moi klienci chcieli coś małego, dlatego teraz czuję się dumna z tego co zrobiłam. Choć tatuaż jest dziwny i przerażający, wyszedł świetnie.

- Chcesz zobaczyć to w lustrze? - Proponuję, a on kiwa głową. Wstaje i podchodzi do ściany, zapalam mocniejsze światło, żeby mógł zobaczyć to w całości.

Peter przez dłuższy czas przypatruje się tatuażowi i w końcu uśmiecha się z zadowoleniem.

- Dobra robota - mówi i wkłada koszulkę.

- Poczekaj, jeszcze folia... - zaczynam, ale on macha ręką.

- Nie trzeba, idę zapłacić - odpowiada i kieruje się do Tori. Odwraca się jeszcze i patrzy na mnie dziwnie. - Dzięki, Tris - i odchodzi.

Po raz drugi zwrócił się do mnie po imieniu...

CDN.

❌ life in dauntless ❌ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz