***
***
Tris
Po śniadaniu kieruję się w stronę studia tatuażu, w którym pracuje Tori. Dziwnie się czuję względem jej osoby. Ona pierwsza odkryła, że jestem Niezgodna. Choć ma erudyckie korzenie, postanowiła mnie nie wydać... Wszystko przez jej brata, Georga, którego pozbyła się Jeanine Matthews... mogłam skończyć tak samo. Ale udało mi się - już po nowicjacie, niebezpieczeństwo minęło, choć wciąż mam wrażenie, że nie odeszło na zawsze, tylko jest uśpione i tylko czeka na to, żeby zaatakować. Razem z Tobiasem możemy tylko snuć domysły, co dokładnie planuje Jeanine. Atak na Altruizm... ale w jaki sposób? Muszę ostrzec rodziców, musimy iść do nich razem z Tobiasem. Chciałabym to zrobić jak najszybciej, w ciągu najbliższych dni... Najlepiej w nocy... Ale wtedy znów Christina będzie zadawać milion pytań. Coś wymyślę...
Wchodzę do studia tatuażu i od razu zauważam Tori, która uśmiecha się do mnie lekko. Jest też wysoki, dobrze zbudowany blondyn, którego jeszcze nie miałam okazji poznać.
- Myślałam, że najlepszą nowicjuszkę będzie ciągnęło do przywództwa, a jednak się pomyliłam - odzywa się i podchodzi do mnie. - Jesteście do siebie podobni z Cztery.
- Może trochę - wzruszam ramionami. Nie mam pojęcia, czy Tori wie z jakiej frakcji pochodzi Tobias. Ale wtedy przypominam sobie, że przecież pewnie przeprowadzała jego test przynależności. Wie skąd pochodzi Tobias, wie skąd pochodzę ja... Może dlatego widzi w nas podobieństwo.
- Okej, oprócz mnie, pracuje tu też Fred. Fred, to jest Tris, Tris to jest Fred - przedstawia nas sobie, a chłopak podchodzi do nas bliżej. Wydaje mi się, że może mieć około dwudziestu lat.
- Miło mi - Fred żywiołowo ściska moją dłoń, a ja odwzajemniam się niepewnie. Nigdy nie wiem, czy ściskam za mocno, czy za lekko... Niezbyt podoba mi się ten zwyczaj. - Pierwszy skoczek, prawda? - Przekrzywia głowę z uśmiechem.
- Tak, a ty skąd to wiesz? - Marszczę brwi.
- To Nieustraszoność, tutaj wieści rozchodzą się w błyskawicznym tempie. A zwłaszcza w salonie tatuażu, gdzie przewija się tylu Nieustraszonych. Cenimy wszelkie akty odwagi - dodaje dumnie.
Szkoda, że niektórzy zaczynają o tym zapominać... Kiedyś Nieustraszoność równała się odwadze, a teraz... coraz dalej jej do tego, czym była kiedyś.
- Cieszę się. To co, może pokażcie mi co i jak... Chciałabym jak najszybciej zacząć pracę - odpowiadam podekscytowana.
Do salonu przychodzi Nieustraszony, więc Tori zajmuje się nim, a ja i Fred odchodzimy dalej, żeby mógł mi pokazać wszystko, co potrzebne mi do pracy. Poznaję cały sprzęt, techniki i wszelkie inne konieczne sprawy.
- Wiesz co, może skoro Tori ma klienta, to my zajmiemy się rysunkiem. Najpierw pokażesz mi co potrafisz na papierze, zanim przeniesiemy to na skórę. Co ty na to? - Proponuje Fred.
- Jasne, nie chciałabym mieć jakiejś wpadki - odpowiadam, uśmiechając się nerwowo. Wchodzimy do osobnego pokoju, w którym Tori i Fred projektują swoje tatuaże. Siadamy przy biurku, a Fred patrzy na mnie wyczekująco.
- To co, masz jakiś pomysł? - Pyta po chwili.
Biorę do ręki ołówek i zamyślam się na kilka minut. W mojej głowie rodzi się pomysł, więc usiłuję przenieść go na papier. Szkicuję płomienie Nieustraszoności, których konkretny wzór podsunęła mi moja wyobraźnia. Po piętnastu minutach rysunek jest gotowy, więc podsuwam go Fredowi.
- I co? - Pytam niepewnie. Fred przygląda się kartce, po czym przenosi wzrok na mnie. Uśmiecha się krzywo.
- Podoba mi się. Do tego stopnia, że chciałbym taki - mruży oczy. - To twój własny pomysł? Czy po prostu widziałaś już taki i tylko go odtworzyłaś?
- Mój własny! - Upieram się.
- Wiesz, oprócz tego że tatuujemy, to też projektujemy tatuaże. Najlepiej jak zaopatrzyłabyś się w jakiś szkicownik i projektowała jak najdzie cię wena. Inspiracje są wszędzie.
- Jasne - uśmiecham się lekko. Fred wstaje i gestem pokazuje, żebym zrobiła to samo.
- Okej, zrobisz mi teraz swój projekt ramieniu.
- Co?! - Wytrzeszczam oczy. Nie umiem jeszcze robić tatuaży, nie chcę mu walnąć jakiegoś bubla.
- Spokojnie, będę ci pomagał. Widzę, że świetnie rysujesz, więc nie powinno być problemu - zauważa moją minę. - Serio, wyluzuj mała. Jeśli będzie straszny, jeśli dostaniesz w trakcie drgawek, to zawsze Tori może mi go pokryć jakimś innym tatuażem. Luz, wdech i wydech, mała.
Biorę głęboki oddech, próbując się uspokoić. Nie chcę nawalić już pierwszego dnia... Ale skoro Fred chce zaryzykować... To jego sprawa.
Fred ściąga z siebie koszulkę, a ja wytrzeszczam oczy. Nie spodziewałam się tego... Ale chyba powinnam przyzwyczaić się do tego widoku.
Fred siada na fotelu i daje mi jasne instrukcje, co i jak przygotować, aż możemy przystąpić do działania.
- Nie denerwuj się - mówi Fred, śmiejąc się cicho.
- Jestem już spokojna - kłamię.
Zaczynam robić swój pierwszy w życiu tatuaż. Staram się opanować drżenie ręki i dokładnie słuchać tego, co mówi mi Fred. Rysowanie po skórze jest cholernie trudne, w niczym nie przypomina rysowania na kartce...
Kiedy kończę robić tatuaż, słyszę znajomy głos dochodzący z wejścia do salonu tatuażu.
- Cześć Tori, jest może Tris? - To Tobias. Tori coś mu odpowiada, po czym drzwi się otwierają. Tobias zauważa mnie, po czym spogląda na Freda i rzednie mu mina.
CDN.
Z tym końcem to był prima aprilis jak coś 😂😂😂
CZYTASZ
❌ life in dauntless ❌
FanfictionTris Prior kończy swój nowicjat w Nieustraszoności na pierwszym miejscu w rankingu. W końcu może zacząć normalne i w miarę spokojne życie ze swoim chłopakiem, Tobiasem Eatonem i przyjaciółmi. Jednak czy jej problemy naprawdę się skończyły? Czy uda...