2

271 34 11
                                    

----------------- ARALD------------------------
Przeciwnik był bardzo mocny. Cisnąłem w niego sztyletem.
Walczyłem dalej, a po chwili powietrze przedarł wrzask Willa.
-Nieeee!
Dosłownie po milisekundzie poczułem ostry ból w ręke.
-Wezwać uzdrowicieli!-krzyknął młody Zwiadowca. Czarne plamki przed oczami zamigotały.
Ostatnie, co zobaczyłem to Will z Wyrwijem, którzy skakali przez trybuny w moim kierunku.
------------------WILL---------------------------
Biegłem co sił przez trybuny. Na początku skakałem w stronę Aralda, którego otaczały grupy uzdrowicieli, jednak przypomniałem sobie o Genoweńczyku, więc od razu zmieniłem kierunek i zaatakowałem uciekającego mężczyzne. Chwyciłem strzałe i jednym płynnym ruchem wystrzeliłem pocisk.
Świst!
Strzała wbiła się prosto w mięsień łydki.
Genoweńczyk padł na drewniane krzesełka i stracił przytomność.
Will szybko rozbroił go i skrępował. Włożył ciało na Wyrwija i pobiegł do namiotu uzdrowicieli.
---------------- W NAMIOCIE---------------
Will siedział na drewnianym krześle. Wyrwij stał przed namiotem pilnując wejścia.
-Co mu jest?-spytał Will.
-Mamy podejrzenie, że został zatruty aragonią czerwoną.-powiedział jeden z uzdrowicieli.
-Czy to poważne?-zaniepokojony Zwiadowca wpatrywał się w nieruchome ciało barona z Redmont.
-Bardzo. Na razie nie wynaleziono leku na tą truciznę!-uzdrowiciel posmutniał.
-O nie!-pomyślał Will i przypomniał sobie Genoweńską truciznę, przez którą Halt prawie zginął, gdyby nie Malcolm.
Chwila...
No tak!
Malcolm!
-Wiem, kto go uzdrowi!-podekscytowany Zwiadowca i wybiegając z namiotu krzyknął:
-Wyjeżdżam!Niedługo wrócę!
--------------------PRZY RZECE TARBUS-------------
Will pędził galopem przez most przy rzece Tarbus. Wjechał na most zwodzony i powiedział do Wyrwija.
-Zostań.-konik posłusznie stanął i poszedł pod jabłoń. Will w tym czasie pobiegł do komnaty Halta.
-Halt!-dawny mentor Will był zajęty ostrzeniem sztyletów.
-A ty nie miałeś być na turnieju z Araldem?-spytał zdziwiony Halt.
-Miałem, ale Arald został ranny.-Will usiadł na podłodze.
-Co?!-krzyknął starszy Zwiadowca i przestał ostrzyć sztylety.
-Podczas walki finałowej strzelił w niego Genoweńczyk...-powiedział Will.
-Genoweńczyk?!-Halt przypomniał sobie dawną historię z Genoweńczykami.
-Czy to poważna rana?-Halt był bardzo zaniepokojony.
-Uzdrowiciele mówią, że tak więc pomyślałem...no...żeby pojechać po Malcolma.- Will bardzo stęsknił się za wybawicielem Halta.
-------------------ALLYS------------------------
-Pani!-do pokoju wpadł zdyszany sługa.
-Co się stało?-spytała spokojnie Allys.
-Will Treaty odwiedził zamek i udał się do komnaty Zwiadowcy Halta.-mężczyzna przekazał wiadomosc prostując się.
-Co?! Will w zamku... Znaczy, dziękuje możesz odejść.-Allys zerwała się z krzesła, lecz natychmiast się opanowała.
Sługa wyszedł spokojnie, a młoda kurierka pobiegła do Halta.
Gdy była pod drzwiami usłyszała głos Willa.
-Wezwać Malcolma...
-Malcolma?!-zdziwiła się Allys, musiało się stać coś poważnego.
Bez pukania weszła do pokoju.
-Will!-krzyknęła Allys.
-Allys?!-młody Zwiadowca obrócił się w stronę dziewczyny.
Allys rzuciła się Willowi w ramiona i złożyła mu na ustach głęboki pocałunek. Całowali się przez chwilę po czym znów przytulili się serdecznie.
-Co się dzieje? Czemu chcecie jechać po Malcolma?
-Baron Arald jest poważnie ranny.Więc tylko Malcolm może go uratować. Został zraniony zatrutą strzała przez Genoweńczyka.- powiedział Will, a Allys otworzyła szeroko oczy.
-Co?!Genoweńczyk?!O nie!-krzyknęła zszokowana Allys.
-Wiem, ale najbardziej zastanawiające jest to dlaczego zaatakowali Aralda...
-Ale tym razem ja nie moge z tobą pojechać, bo mam za dużo papierów do uzupełnienia.-Halt wyraźnie był zasmucony.
-Ja moge z tobą pojechać.-zaproponowała Allys.
-Naprawdę, zrobisz to?-Will nie mógł uwieżyć.
-Oczywiście!-uśmiechnęła się młoda kurierka.
-------------------WIECZOREM( A RACZEJ JUŻ W NOCY)---------------
Allys wyszła z sali łazienki szlacheckiej i ubrała szatę nocną.
Udała się do swojego pokoju. Jutro czeka ich ciężki dzień.
Weszła do pokoju i oślepił ją blask świec. Na krześle siedział Will i trzymał bukiet kwiatów.
-Will...?-spytała zaskoczona Allys wyrywając mężczyzne z rozmyślań.
-Allys! Proszę to dla ciebie!-Will podał kobiecie bukiet kwiatów.
- Co sie dzie...-Allys nie skończyła, bo Will złapał ją za ręke i pociągnął do sypialni.
-Mam dla ciebie niespodzianke.-powiedział tajemniczo Zwiadowca i zamknął drzwi.
-------------------NASTĘPNEGO DNIA-------------
-Jesteście gotowi?-spytał Halt.
Nikt nie odpowiedział. I Will i Allys myśleli o wieczornej niespodziance Willa.
-Will!Allys!-ryknął mentor młodego Zwiadowcy.
-Co?Tak, tak jesteśmy gotowi.-powiedzieli zamieszani małżonkowie.
-W takim razie jedzcie! I opiekuj się nim Allys.-dodał Halt.
-Ej, wszystko słyszę!-powiedział oburzony mężczyzna.
-Hi,hi!-zaśmiała się Allys.-Spokojnie, jedźmy już!-kobieta cmoknęła Willa w policzek.-Do zobaczenia!-dodała i pomachała do Halta i Lady Pauline.
------------------------------------------------------
Hej! Dzienki, że co miesiąc dostaje 2 gwiazdki!(to byla ironia)
Mam nadzieje, ze wam sie podoba, chociaz nie sadze zeby ktos to czytal xddddd!
Niedługo bedzie nowa okładka zaprojektowana przez FantastyForNow. Polecam jego książki. Proszę o komentarz i gwiazdkę.
Bajoooo!
Nienormalny!
P.S.Proszę żebyście mówili innym fanom zwiadowców o tej książce.
Kocham was!

,,Zwiadowcy"- Nowy początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz