----------------- ARALD------------------------
Przeciwnik był bardzo mocny. Cisnąłem w niego sztyletem.
Walczyłem dalej, a po chwili powietrze przedarł wrzask Willa.
-Nieeee!
Dosłownie po milisekundzie poczułem ostry ból w ręke.
-Wezwać uzdrowicieli!-krzyknął młody Zwiadowca. Czarne plamki przed oczami zamigotały.
Ostatnie, co zobaczyłem to Will z Wyrwijem, którzy skakali przez trybuny w moim kierunku.
------------------WILL---------------------------
Biegłem co sił przez trybuny. Na początku skakałem w stronę Aralda, którego otaczały grupy uzdrowicieli, jednak przypomniałem sobie o Genoweńczyku, więc od razu zmieniłem kierunek i zaatakowałem uciekającego mężczyzne. Chwyciłem strzałe i jednym płynnym ruchem wystrzeliłem pocisk.
Świst!
Strzała wbiła się prosto w mięsień łydki.
Genoweńczyk padł na drewniane krzesełka i stracił przytomność.
Will szybko rozbroił go i skrępował. Włożył ciało na Wyrwija i pobiegł do namiotu uzdrowicieli.
---------------- W NAMIOCIE---------------
Will siedział na drewnianym krześle. Wyrwij stał przed namiotem pilnując wejścia.
-Co mu jest?-spytał Will.
-Mamy podejrzenie, że został zatruty aragonią czerwoną.-powiedział jeden z uzdrowicieli.
-Czy to poważne?-zaniepokojony Zwiadowca wpatrywał się w nieruchome ciało barona z Redmont.
-Bardzo. Na razie nie wynaleziono leku na tą truciznę!-uzdrowiciel posmutniał.
-O nie!-pomyślał Will i przypomniał sobie Genoweńską truciznę, przez którą Halt prawie zginął, gdyby nie Malcolm.
Chwila...
No tak!
Malcolm!
-Wiem, kto go uzdrowi!-podekscytowany Zwiadowca i wybiegając z namiotu krzyknął:
-Wyjeżdżam!Niedługo wrócę!
--------------------PRZY RZECE TARBUS-------------
Will pędził galopem przez most przy rzece Tarbus. Wjechał na most zwodzony i powiedział do Wyrwija.
-Zostań.-konik posłusznie stanął i poszedł pod jabłoń. Will w tym czasie pobiegł do komnaty Halta.
-Halt!-dawny mentor Will był zajęty ostrzeniem sztyletów.
-A ty nie miałeś być na turnieju z Araldem?-spytał zdziwiony Halt.
-Miałem, ale Arald został ranny.-Will usiadł na podłodze.
-Co?!-krzyknął starszy Zwiadowca i przestał ostrzyć sztylety.
-Podczas walki finałowej strzelił w niego Genoweńczyk...-powiedział Will.
-Genoweńczyk?!-Halt przypomniał sobie dawną historię z Genoweńczykami.
-Czy to poważna rana?-Halt był bardzo zaniepokojony.
-Uzdrowiciele mówią, że tak więc pomyślałem...no...żeby pojechać po Malcolma.- Will bardzo stęsknił się za wybawicielem Halta.
-------------------ALLYS------------------------
-Pani!-do pokoju wpadł zdyszany sługa.
-Co się stało?-spytała spokojnie Allys.
-Will Treaty odwiedził zamek i udał się do komnaty Zwiadowcy Halta.-mężczyzna przekazał wiadomosc prostując się.
-Co?! Will w zamku... Znaczy, dziękuje możesz odejść.-Allys zerwała się z krzesła, lecz natychmiast się opanowała.
Sługa wyszedł spokojnie, a młoda kurierka pobiegła do Halta.
Gdy była pod drzwiami usłyszała głos Willa.
-Wezwać Malcolma...
-Malcolma?!-zdziwiła się Allys, musiało się stać coś poważnego.
Bez pukania weszła do pokoju.
-Will!-krzyknęła Allys.
-Allys?!-młody Zwiadowca obrócił się w stronę dziewczyny.
Allys rzuciła się Willowi w ramiona i złożyła mu na ustach głęboki pocałunek. Całowali się przez chwilę po czym znów przytulili się serdecznie.
-Co się dzieje? Czemu chcecie jechać po Malcolma?
-Baron Arald jest poważnie ranny.Więc tylko Malcolm może go uratować. Został zraniony zatrutą strzała przez Genoweńczyka.- powiedział Will, a Allys otworzyła szeroko oczy.
-Co?!Genoweńczyk?!O nie!-krzyknęła zszokowana Allys.
-Wiem, ale najbardziej zastanawiające jest to dlaczego zaatakowali Aralda...
-Ale tym razem ja nie moge z tobą pojechać, bo mam za dużo papierów do uzupełnienia.-Halt wyraźnie był zasmucony.
-Ja moge z tobą pojechać.-zaproponowała Allys.
-Naprawdę, zrobisz to?-Will nie mógł uwieżyć.
-Oczywiście!-uśmiechnęła się młoda kurierka.
-------------------WIECZOREM( A RACZEJ JUŻ W NOCY)---------------
Allys wyszła z sali łazienki szlacheckiej i ubrała szatę nocną.
Udała się do swojego pokoju. Jutro czeka ich ciężki dzień.
Weszła do pokoju i oślepił ją blask świec. Na krześle siedział Will i trzymał bukiet kwiatów.
-Will...?-spytała zaskoczona Allys wyrywając mężczyzne z rozmyślań.
-Allys! Proszę to dla ciebie!-Will podał kobiecie bukiet kwiatów.
- Co sie dzie...-Allys nie skończyła, bo Will złapał ją za ręke i pociągnął do sypialni.
-Mam dla ciebie niespodzianke.-powiedział tajemniczo Zwiadowca i zamknął drzwi.
-------------------NASTĘPNEGO DNIA-------------
-Jesteście gotowi?-spytał Halt.
Nikt nie odpowiedział. I Will i Allys myśleli o wieczornej niespodziance Willa.
-Will!Allys!-ryknął mentor młodego Zwiadowcy.
-Co?Tak, tak jesteśmy gotowi.-powiedzieli zamieszani małżonkowie.
-W takim razie jedzcie! I opiekuj się nim Allys.-dodał Halt.
-Ej, wszystko słyszę!-powiedział oburzony mężczyzna.
-Hi,hi!-zaśmiała się Allys.-Spokojnie, jedźmy już!-kobieta cmoknęła Willa w policzek.-Do zobaczenia!-dodała i pomachała do Halta i Lady Pauline.
------------------------------------------------------
Hej! Dzienki, że co miesiąc dostaje 2 gwiazdki!(to byla ironia)
Mam nadzieje, ze wam sie podoba, chociaz nie sadze zeby ktos to czytal xddddd!
Niedługo bedzie nowa okładka zaprojektowana przez FantastyForNow. Polecam jego książki. Proszę o komentarz i gwiazdkę.
Bajoooo!
Nienormalny!
P.S.Proszę żebyście mówili innym fanom zwiadowców o tej książce.
Kocham was!
CZYTASZ
,,Zwiadowcy"- Nowy początek
FanfictionBaron Arald został poważnie ranny. Nawet sam Malcolm nie jest wstanie go uleczyć bez tajemniczego zioła. Lady Sandra jest załamana. Tylko miłość potomków bohaterów Auralenu może uratować Aralda. Jak się to skończy? Czy Arald wyzdrowieje? Jeśli chce...