Zack
Szliśmy już trzy godziny. Od naszego pocałunku panowała przyjemna atmosfera.
-Zack, mógłbyś spróbować nas przeteleportować kamieniem?
-No nie sądze. Już kilka razy próbowałem, ale się nie udało! Nie umiem.-odpowiedziałem.
Dziewczyna podeszła do mnie i mnie pocałowała. Odwazajemniłem pocałunek.
-A teraz?-spytała ponownie.
-No dobra, spróbuję.-zacisnąłem oczy w skupieniu. Poczułem jak ręce Maddie przytulają mnie.
Do domu! Pomyślałem.
Poczułem dziwne mrowienie w ręce, które przeszło przez całe ciało. Maddie mocniej chwyciła mnie w pasie.
Otworzyłem oczy. Siedzieliśmy w chatce. Na podłodze leżał zakrwawiony Will. Nad nim pochylała się Allys. Nagle wstała. Ale działo się to powoli, jakby była w wodzie. Po chwili wróciła normalna prędkość. Mama wybiegła z chatki. Chyba nas niezauważyła.
-Will!-Maddie podbiegła do taty.
-Zack! Pomóż!-krzyknęła przez łzy Maddie.
Szybko pobiegłem po opatrunek przemyłem rane.
Bandaż mocno ścisnąłem.
Jednak krwawienie nie ustawało!
Postanowiłem zaryzykować.
-Medicum!-krzyknąłem wyciągając kamień z kieszeni.
Rana natychmiast się skleiła. Pozostał tylko ledwo widoczny ślad.
-Udało ci się!-krzyknęła Maddie i złożyła na moich ustach delikatny pocałunek.
-Co tu się dzieje?!-gwałtownie odskoczyliśmy od siebie. W drzwiach stała Allys, a za nią Cassandra. Obie musiały się nieźle wkurzyć gdy zobaczyły jak się całują.
-Will! Nic ci nie jest?!- Allys podbiegła do Willa.
-Gdzie twoja rana?!-mama była zdezorientowana.
-My...my ją zszyliśmy.-powiedziałem chowając kamień do kieszeni.
-I co?!Wiedziałam, że kółko krawieckie ci się przyda!-Cassandra uśmiechnęła się triumfalnie.
-Od kiedy jesteście parą?-spytała podejrzliwie Allys.
-Eeee...od kilkunastu godzin.-powiedziała nieśmiało Maddie.
-A co się tu wogóle stało?!-za drzwiami stał Horace.
Spojrzałem na Maddie. Kiwneliśmy porozumiewawczo głowami.
Zacząłem opowiadać, lecz zjawy zamieniłem na oddział rozbójników i powiedziałem, że nie porwali nas w dalekie miejsce więc szybko wróciliśmy.
-To dobrze. A teraz do łóżek!-Horace wzkazał na pokoje.
Gdy znaleźliśmy się z Maddie poza zasięgiem ich wzroku, Maddie podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek.
-Dobranoc.-szepnęła.
-Dobranoc.-odpowiedziałem cicho.
-------------------Will
Delikatnie się budziłem. Odziwo moje biodro już nie bolało. Otworzyłem oczy. Zobaczyłem jak Zack trzyma jakiś czerwony kamień. Po chwili podbiegła do niego Maddie i pocałowała go.
Postanowiłem wstać. Oczekiwałem bólu, ale ten nie nadszedł. Biodro wcale nie bolało.
-Will! Nic ci nie jest?-podbiegła do mnie Allys.
-Nie. Czuje się jak
nowo narodzony!- machnąłem ręką niedbale.
-A teraz. Spać!- krzyknąłem i udałem się na spoczynek.
------------------------------
MaddieDziś jedziemy odwiedzić Aralda.
Na szczęście nie mieliśmy daleko, bo dziadek kazał go przenieść z Redmontu do Auralenu. Droga zajęła nam ledwo 6 godzin. Dotarliśmy do zamku. Gdy weszliśmy na dziedziniec zobaczyliśmy ogromny haos. Wszyscy biegali w tę i spowrotem. Nikt z nas nie wiedział oco chodzi. Co chwilę słyszeli tylko urywane rozmowy.
-Oni...Aralda...
Co się stało dla barona?!
Szybko pobiegłam do dziadka.
W jego komnacie nikogo nie było.
Zauważyłam, że Zack dobiegł do mnie i chwycił moją dłoń.
-Wszystko będzie dobrze.-szepnął.
Dobiegliśmy razem do komnaty Aralda. Gdy weszliśmy do komnaty zobaczyliśmy dziadka pochylającego się nad pustym łóżkiem.
Spojrzał na nas i powiedział ze łzami w oczach.
-Porwali go.
---------------
Dziś bez dopiski.
Rozdział dedykowany dla
Doughter_of_Posejdon!
Narazka!
CZYTASZ
,,Zwiadowcy"- Nowy początek
FanfictionBaron Arald został poważnie ranny. Nawet sam Malcolm nie jest wstanie go uleczyć bez tajemniczego zioła. Lady Sandra jest załamana. Tylko miłość potomków bohaterów Auralenu może uratować Aralda. Jak się to skończy? Czy Arald wyzdrowieje? Jeśli chce...