18

96 17 10
                                    

Zack

Szliśmy już trzy godziny. Od naszego pocałunku panowała przyjemna atmosfera.
-Zack, mógłbyś spróbować nas przeteleportować kamieniem?
-No nie sądze. Już kilka razy próbowałem, ale się nie udało! Nie umiem.-odpowiedziałem.
Dziewczyna podeszła do mnie i mnie pocałowała. Odwazajemniłem pocałunek.
-A teraz?-spytała ponownie.
-No dobra, spróbuję.-zacisnąłem oczy w skupieniu. Poczułem jak ręce Maddie przytulają mnie.
Do domu! Pomyślałem.
Poczułem dziwne mrowienie w ręce, które przeszło przez całe ciało. Maddie mocniej chwyciła mnie w pasie.
Otworzyłem oczy. Siedzieliśmy w chatce. Na podłodze leżał zakrwawiony Will. Nad nim pochylała się Allys. Nagle wstała. Ale działo się to powoli, jakby była w wodzie. Po chwili wróciła normalna prędkość. Mama wybiegła z chatki. Chyba nas niezauważyła.
-Will!-Maddie podbiegła do taty.
-Zack! Pomóż!-krzyknęła przez łzy Maddie.
Szybko pobiegłem po opatrunek przemyłem rane.
Bandaż mocno ścisnąłem.
Jednak krwawienie nie ustawało!
Postanowiłem zaryzykować.
-Medicum!-krzyknąłem wyciągając kamień z kieszeni.
Rana natychmiast się skleiła. Pozostał tylko ledwo widoczny ślad.
-Udało ci się!-krzyknęła Maddie i złożyła na moich ustach delikatny pocałunek.
-Co tu się dzieje?!-gwałtownie odskoczyliśmy od siebie. W drzwiach stała Allys, a za nią Cassandra. Obie musiały się nieźle wkurzyć gdy zobaczyły jak się całują.
-Will! Nic ci nie jest?!- Allys podbiegła do Willa.
-Gdzie twoja rana?!-mama była zdezorientowana.
-My...my ją zszyliśmy.-powiedziałem chowając kamień do kieszeni.
-I co?!Wiedziałam, że kółko krawieckie ci się przyda!-Cassandra uśmiechnęła się triumfalnie.
-Od kiedy jesteście parą?-spytała podejrzliwie Allys.
-Eeee...od kilkunastu godzin.-powiedziała nieśmiało Maddie.
-A co się tu wogóle stało?!-za drzwiami stał Horace.
Spojrzałem na Maddie. Kiwneliśmy porozumiewawczo głowami.
Zacząłem opowiadać, lecz zjawy zamieniłem na oddział rozbójników i powiedziałem, że nie porwali nas w dalekie miejsce więc szybko wróciliśmy.
-To dobrze. A teraz do łóżek!-Horace wzkazał na pokoje.
Gdy znaleźliśmy się z Maddie poza zasięgiem ich wzroku, Maddie podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek.
-Dobranoc.-szepnęła.
-Dobranoc.-odpowiedziałem cicho.
-------------------

Will

Delikatnie się budziłem. Odziwo moje biodro już nie bolało. Otworzyłem oczy. Zobaczyłem jak Zack trzyma jakiś czerwony kamień. Po chwili podbiegła do niego Maddie i pocałowała go.
Postanowiłem wstać. Oczekiwałem bólu, ale ten nie nadszedł. Biodro wcale nie bolało.
-Will! Nic ci nie jest?-podbiegła do mnie Allys.
-Nie. Czuje się jak
nowo narodzony!- machnąłem ręką niedbale.
-A teraz. Spać!- krzyknąłem i udałem się na spoczynek.
------------------------------
Maddie

Dziś jedziemy odwiedzić Aralda.
Na szczęście nie mieliśmy daleko, bo dziadek kazał go przenieść z Redmontu do Auralenu. Droga zajęła nam ledwo 6 godzin. Dotarliśmy do zamku. Gdy weszliśmy na dziedziniec zobaczyliśmy ogromny haos. Wszyscy biegali w tę i spowrotem. Nikt z nas nie wiedział oco chodzi. Co chwilę słyszeli tylko urywane rozmowy.
-Oni...Aralda...
Co się stało dla barona?!
Szybko pobiegłam do dziadka.
W jego komnacie nikogo nie było.
Zauważyłam, że Zack dobiegł do mnie i chwycił moją dłoń.
-Wszystko będzie dobrze.-szepnął.
Dobiegliśmy razem do komnaty Aralda. Gdy weszliśmy do komnaty zobaczyliśmy dziadka pochylającego się nad pustym łóżkiem.
Spojrzał na nas i powiedział ze łzami w oczach.
-Porwali go.
---------------
Dziś bez dopiski.
Rozdział dedykowany dla
Doughter_of_Posejdon!
Narazka!

,,Zwiadowcy"- Nowy początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz