Do moich oczu napłynęły łzy.
-Co?-spytałem z nadzieją, że tylko się przesłyszałem.
-Porwali go!-Maddie podbiegła do mnie i przytuliła. Ona też płakała.
-Jak to się stało?!-spytałem zdesperowany.
-Opowiem to na Radzie.
-----------------------
Na Radzie-Była zmiana wart w pokoju Aralda i przy nim.
Gdy dosłownie na 2 minuty straż zostawiła Aralda samego, Skocci zaatakowali zamek.
Cała straż poszła walczyć. A gdy poszedłem do jego pokoju t-to oni g-go...-nie skończył, bo zaczął cicho szlochać.
-Rozumiemy.
Ale odzyskamy go!
-Tak!-krzyknęli wszyscy chórem.
-A ja podwyższe poziom w kółku krawieckim!-krzyknęła Cassandra.
Wszyscy spojrzeli na nią z irytacją.
-Przepraszam wymsknęło mi się.
A teraz odzyskajmy Aralda!
-Proponuje wysłać do zamków w całym królestwie zwiadowców(nie Zwiadowców tylko takich szpiegów).
-Moim zdaniem jest trzymany w Redmont lub w Norgathe. Po przejęciu tych zamków przez Skottów raczej tam będzie im najwygodniej go ukryć.-Halt wyraził szczerze swoje zdanie.
-Zgadzam się z Haltem!-powiedziałem.
-Jednak najpierw musimy przygotować straż, na wypadek następnego ataku.
Po naradzie wszyscy udali się do komnat. Wpadłem na pewien pomysł. Szybko wziąłem prysznic i zmieniłem ubrania.
Wyszedłem. Było już późno, bo wszyscy spali. Przechodziłem z jednego korytarza na drugi. Doszedłem wreszcie do komnat królewskich. Otworzyłem środkowe drzwi. Wszedłem do środka i zamknąłem je cicho. Skradałem się jak najciszej do Maddie. Gdy pochyliłem się by ją pocałować ta otworzyła oczy i przewróciła mnie na łóżko. Zszokowany spadłem na miejsce obok niej i dopiero się pocałowaliśmy.
-Cześc.-szepnęła cicho.
-Hej.-mam nadzieje, że w tej ciemności noezauważyła moich rumieńców.
-Porywam cię gdzieś. Teraz.-powiedziałem tajemniczo.
-Mmmmm... Z chęcią.-szybko wstała i podeszła do drewnianej szafy. Wyjęła kilka lekkich ubrań i weszła za parawan. Przez światło świecy widziałem jej cień na parawanie. Po chwili wyszła. Była ubrana w proste zwiadowcze ubrania i peleryne.
-No to chodźmy!-powiedziała łapiąc mnie za ręke. Wyszlismy z pokoju i trzymając swoje dłonie przemykaliśmy z cienia do cienia. Ja prowadziłem.
Po kilku minutach biegu chwyciłem Maddie w pasie i przewiesiłem przez ramię. Zaśmiała się cicho, ale dała się nieść. Wbiegłem cicho do stodoły. Wziąłem drabinę i zacząłem się wspinać. Wyszedłem na dach przez dużą dziurę w dachu.
Znów chwyciłem Maddie w pasie i położyłem na ramionach jak pannę młodą. Uważnie przemieżałem dach. Nareszcie byliśmy, na miejscu. Postawiłem moją dziewczynę na dachu.
-Łał.-szepnęła. Razem wpatrywaliśmy się chwilę w ogromną pełnie księżyca. Był jak na wyciągnięcie ręki.
Odwróciłem się po chwili do Maddie. Złapałem ją w pasie i przyciągnąłem ją do siebie.
-Zamknij oczy.-szepnąłem poprawiając jej kosmyk włosów.
-Co?-spytała zdziwiona.
-Zamknij oczy.-powtórzyłem, a Maddie zamknęła oczy. Okej, jest dobrze, ale czy teraz się uda?
Zobaczymy.
Wyjąłem czerwony kamień z kieszeni i chwyciłem mocniej Maddie.
-Levitalus.-zaklęcie znów pojawiło się z nikąd w moich ustach. Otoczyła nas lekka czerwona mgła, a ja poczułem jak moje nogi odrywają się od podłoża. Lecieliśmy coraz szybciej. Dotarłem wreszcie do Doliny 5 Wodospadów Królewskich. Szum spadającej wody dodawała uroku tej nocy.
Wodospady połyskiwały w pełni księżyca.
Wisieliśmy 500 metrów nad ziemią.
-Otwórz oczy.
Maddie otworzyła oczy i pisnęła cicho.
-Boże, jak tu cudownie!
-Wiem.
Pochyliłem się nad nią i szepnąłem.
-Bardzo cię kocham Madelyn.
-Ja ciebie też Zack.
Przybliżyliśmy się do siebie i w świetle księżyca pocałowaliśmy się namiętnie.
-------------------------------
Hejka!
Sorka za dłuuuuuuuuugo niedodawany rozdział.
Wena pojechała na wakacje do Hiszpani, a ja zostałem sam!
Jednak w Hiszpani też jest zimno więc wróciła.
No i jest.
A do tego jestem chory.
Buuuu...!
Dzisiaj dramatyczno-romantycznie.
Ten rozdział dedykuje dla wszystkich fanów Zwiadowców!
Proszę o gwiazdki i komentarze!
Bajooooooo!
Nienormalny!

CZYTASZ
,,Zwiadowcy"- Nowy początek
FanfictionBaron Arald został poważnie ranny. Nawet sam Malcolm nie jest wstanie go uleczyć bez tajemniczego zioła. Lady Sandra jest załamana. Tylko miłość potomków bohaterów Auralenu może uratować Aralda. Jak się to skończy? Czy Arald wyzdrowieje? Jeśli chce...