-Czy ona się wreszcie obudzi?!-do mojej głowy oprócz okropnego, rozdzierającego bólu docierały krzyki.
Otworzyłam oczy, ale natychmiast je zamknęłam, bo oślepiło mnie światło.
-Powinna już wstać!-zdesperowany głos rozbrzmiał w mojej głowie.
-To czemu nie wstaje?!-kobiecy głos ryknął na młodego mężczyznę.
-N-nie wiem, o pani...
-To się dowiedz!!
-Cassandro, uspokój się, Zack też się jeszcze nie wybudził, ale czy widzisz żebym wrzeszczał?-do rozmowy włączył się bardzo spokojny głos. Ale...On mówił o Zacku?! Jak to się nie obudził?!
-Zack!-wrzasnęłam i zaskoczyłam z łóżka. W mojej głowie pojawił się ból niedozniesienia. Upadłam.
Oczy wszystkich skierowały się na mnie.
-Maddie, nic ci nie...-nie słuchałam, tylko wstałam i pobiegłam do pokoju Zacka. Leżał tam sam. Uklękłam przy łóżku.
-Zack, nie rób mi tego! Nie teraz proszę!Zack nie!-szepnęłam gładąc jego policzek. Po mojej twarzy spłynęła łza. Spuściłam głowę.
-Skoro tak prosisz to niewypada odmówić.-odezwał się słaby głos Zacka.
Podniosłam zdezorientowana głowę i krzyknęłam.
-Zack ty ty...obudziłeś się!-rzuciłam mu się na szyję, jednak moje ranne ciało niezadobrze to zniosło. Syknęłam z bólu. Teraz leżałam obok Zack i przytulałam go.
-Ooooooo...-westchnęli jednocześnie Will, Cassandra i uzdrowiciel, którzy od początku przyglądali się tej scence.
-Moglibyście wyjść?!-syknęłam.
-Jaaaaaaaasne.-powiedział Will i wyszli, a ja bardziej wtuliłam się w jego tors.
-Bardzo cię lubie, wiesz?-powiedział cicho Zack.
-Ja też.-szepnęłam i wtulana w chłopaka oddałam się w objęcia Morfeusza.
-------------------ZACK--------------------------
Usłyszałem, że śpi. Wyglądała tak słodko. Jej głowa była oparta o moją klatke piersiową, chyba ją lubi, bo ostatnio ciągle się o nią opierała. A jeśli czuje do niej coś więcej?
Do pokoju wszedł Will.
Podszedł do mnie i powiedział.
-Coś się tu się kroi!-wskazał głową śpiącą i wtuloną we mnie Maddie.
-Przestań!-syknąłem cicho, żeby nie obudzić Maddie.
-No dobra, dobra. A teraz na poważnie. Król Ducan wezwał mnie do obrony lenna Norgathe. Wyjeżdżam za godzinę. Mama(chodzi o Allys), Horace i Gilian będą się wami opiekować. Będzie tu też dwóch uzdrowicieli. Proszę opiekuj się Maddie.-szepnął. Do moich oczu napłynęły łzy.
-A jak zostaniesz ranny?! Albo cię zabiją?!-wypuściłem słone krople na moje policzki.
-Wszystko będzie dobrze.-tata przytulił mnie.
-Dobrze.-szepnąłem.
-Kocham cię tato.
-Ja ciebie też synku.
Trzy dni później...
----------------------WILL-----------------------
Stojąc przed murami zamku łatwo dało się usłyszeć tupot odziału Skottów.
-Stres?-bardziej stwierdził niż spytał Halt, który wybrał się ze mną. Aktualnie siedział na Abelardzie i patrzył na mnie.
-Aż tak widać?- byłem zażenowany.
-Oprócz buraka na twarzy. Ściśniętym brzuchu. Uginających się nóg i drących rąk, wyglądasz w miarę normalnie.-powiedział Halt i posłał mi jeden ze swoich nielicznych uśmiechów.
-Ty to masz poczucie humoru. Ha ha ha.-zaśmiałem się ironicznie.
-Dobra, już koniec tych śmiechów. -Halt wskazał głową wyłaniające się zza krzaków odziały Skottów.
-Nadchodzą.
Auraleńskie wojska od razu na znak króla rzuciły się na Skottów. Wszędzie była krew, kończyny, flaki i martwi rycerze.
-Teraz!-Will dał znak łócznikom.
Salwa strzał wbiła się w Skottów.
Will sam wpadł w wir walki. Ciął, uderzał, unikał i odcinał. Wszyscy rycerze biorąc z niego przykład bardziej przyłożyli się do walki. Nagle Willa otoczyl dwódziesto osobowy oddział Skottow.
To koniec.
Pomyśł Will.
Nagle jeden z pzeciwników padł martwy, a zza jego pleców wyłonił się...Abelard?!
Koń uderzał kopytami i machał łbem. Nie minęła minuta, prawie wszyscy przeciwnicy leżeli martwi.
-Uważaj!-wrzasnąłem do Abelarda. Za jego plecami Skott zamachnął się włócznią i...
Broń przebiła konia na wylot.
-Nieeeeee!
Spojrzałem w stronę krzyku. Na murach stał Halt. Do moich oczu napłynęły łzy. Spojrzałem na Halta. Klęczał nad ciałem Abelarda, a z jego oczu płynęły strumienie łez. Podniósł głowę, a w jego oczach nie było już łez. Tylko ogień. Ogień, i rządze zemsty. Teraz to się dopiero zacznie...
------------------------------------------------------
Cześć!
Sorry, ja też nie chciałem go odbierać Haltowi. Sam prawie płakałem. Przedłużam konkurs, bo nie mam jeszcze żadnego zgłoszenia.
#11 w Przygodowe!!!!!!!
Kocham was!
Bardzo dziękuje.
Zaraz bede top 10!!!
Prosze o gwiazdki i komentarze!
Bajoooooo!
Nienormalny!

CZYTASZ
,,Zwiadowcy"- Nowy początek
FanfictionBaron Arald został poważnie ranny. Nawet sam Malcolm nie jest wstanie go uleczyć bez tajemniczego zioła. Lady Sandra jest załamana. Tylko miłość potomków bohaterów Auralenu może uratować Aralda. Jak się to skończy? Czy Arald wyzdrowieje? Jeśli chce...