PROLOG: SPOWIEDŹ

910 34 6
                                    

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Przebacz mi Ojcze, bo zgrzeszyłam.

– Od jak dawna nie spowiadałaś się, dziecko? – zapytał ksiądz, zerkając na młodą dziewczynę.

Wyglądała na pokorną osobę, choć coś podpowiadało księdzu, że to tylko pozory, że w rzeczywistości wcale nie była chrześcijanką.

– Ja, proszę księdza, dawno się nie spowiadałam. Tak dawno, że nawet tego nie pamiętam – odpowiedziała drżącym głosem.

– A wierzysz chociaż w Boga, dziecko?

– W moim świecie nie ma Boga. Jest tylko dobro i zło – rzekła nastolatka, spuszczając wstydliwie powieki.

– To co cię skłoniło do spowiedzi? – zadał pytanie ksiądz.

– Zło, które popełniłam – odparła żałośnie. Była spokojna, jedynie wargi czasem drgały jej ze wzruszenia. – Czy Bóg istnieje? – zapytała po chwili, przełamując panującą po jej wyznaniu ciszę. Była jedyną osobą w kościele, dlatego nawet nie starała się szeptać.

– Oczywiście, że tak.

– A czy odpuszcza wszystkie grzechy, nawet te najgorsze, jeśli ktoś mocno ich żałuje?

Ksiądz zastanowił się chwilę. Dopiero teraz, usłyszawszy pytanie, przypomniał sobie, że tydzień temu dziewczyna była również w kościele. Siedziała na ławce, żarliwie się modląc, co przykuło jego uwagę.

Dawno nie spowiadał takiej osoby. Zazwyczaj przychodzili do niego okoliczni mieszkańcy, którzy zamiast mówić to, co czują, wyklepywali regułki, których nauczyli się wcześniej na pamięć.

Nie znał jej. Mimo tego, tydzień temu, widząc strapioną twarzyczkę, zaproponował jej udanie się do konfesjonału. Przez chwilę miał wrażenie, że dziewczyna wyjdzie na zewnątrz i ucieknie. Ona jednak zadała tylko to samo pytanie: "Czy Bóg odpuszcza wszystkie grzechy, jeśli ktoś mocno ich żałuje?"

Wtedy jej nie odpowiedział.

– To zależy od rodzaju grzechu. A jaki grzech ty popełniłaś, dziecko? – odrzekł dzisiaj.

– Było ich wiele. Ale najgorszy popełniłam dwa miesiące temu. Wydaje mi się... – nastolatka przerwała. Sprawiała wrażenie zdeterminowanej. Z jednej strony pragnęła wyznać to, co ją tak boli, z drugiej, bała się tego bądź wstydziła.

– Mów dalej – zachęcił ją łagodnie spowiednik.

– Wydaje mi się, że kogoś zabiłam. Zabiłam człowieka... – dodała pospiesznie.

– Wydaje ci się? – zapytał ksiądz, nie ukrywając zdziwienia wykwitającego na jego pomarszczonej twarzy. Wiele w życiu już usłyszał, ale czegoś takiego jeszcze nie.

– Chociaż nie, ja jestem tego pewna – bąknęła, rumieniąc się. – A teraz męczą mnie przez to koszmary.

Mężczyzna przeraził się. Klęczała przed nim morderczyni i choć w jej głosie usłyszał ból spowodowany wyznaniem, nie mógł jej rozgrzeszyć. Wyszedł więc z konfesjonału i stanął nad nią.

– Dlaczego tu przyszłaś, skoro jesteś niewierząca? – zadał pytanie, przyglądając się nastolatce.

Dziewczyna ciągle klęczała na schodku. Jej włosy przesłaniały lekko twarz, dlatego przechyliła nieco głowę w lewą stronę i odpowiedziała:

– Ja już nie mogę z tym żyć. Musiałam o tym komuś powiedzieć. Jutro wracam do szkoły. Pewnie wszyscy wiedzą o tym wypadku – tak właśnie sama określała morderstwo w myślach. Wypadek.

– Ktoś to widział? – wtrącił cicho ksiądz.

– Sama nie wiem. Przy zabójstwie nikogo przy nas nie było.

Dziewczyna zapłakała. Wiedziała, że powinna przyznać się do morderstwa, ale przecież za to groziło jej więzienie i wydalenie ze szkoły, a tego ostatniego bała się najbardziej.

– Dwa razy zadałaś mi to samo pytanie. Teraz udzielam ci na nie odpowiedzi. Jeśli chcesz, by Bóg ci wybaczył, musisz żałować, ale to nie wszystko. Powinnaś przyznać się do zbrodni i ponieść konsekwencje tego haniebnego czynu.

Pierwsza łza spłynęła po policzku dziewczyny.

– Wiem, że za dobroć czeka nagroda tam na górze – szepnęła cicho, jakby do siebie, po czym zwróciła się z pytaniem do spowiednika. – Ale dlaczego tak trudno być dobrym, a tak łatwo złym?

Ponownie nie usłyszała odpowiedzi.

SUPRA VIRESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz