Rok piąty.
– Granger! – krzyknęła Pansy Parkinson na widok przechodzącej dziewczyny. Ślizgonka była w doskonałym humorze, mimo że poprzedniego wieczora naszyjnik omal jej nie udusił.
– Czego się tak szczerzysz? – zapytała kulturalnie Hermiona, widząc rozanieloną minę dziewczyny.
Parkinson uśmiechnęła się jeszcze radośniej, wzruszając przy tym ramionami.
– Nie nic, tylko... – zaczęła niewinnie. – Nie zastanawiałaś się dlaczego Draco pomógł ci wydostać się z Dołohow Sedis?
Granger nie była pewna czy dziewczyna mogła wiedzieć o trzech warunkach, jakie postawił przed nią Malfoy, czy też wiedziała o czymś, o czym ona nie miała bladego pojęcia, ale przybrała obojętną minę.
– Wiem dlaczego, ale tego nie muszę ci wyjaśniać – z satysfakcją zaobserwowała niewielki rumieniec jaki wykwitł na twarzy Pansy. Hermiona pogratulowała sobie w duchu wymijającą odpowiedź i oddaliła się od Parkinson jak najszybciej.
Było oczywiste, że Ślizgonka nie miała pojęcia o warunkach. Chciała jedynie podburzyć Gryfonkę przeciwko Draconowi, co się nie udało, dlatego postanowiła zaczerpnąć pomocy naszyjnika.
***
– Wiedziałem, że coś wymyśli – podsumował Draco w bibliotece, kiedy Hermiona powtórzyła mu słowa Pansy.
– No nie wiem czy tak do końca wszystko zmyśliła – odparła na to dziewczyna. Od jakiegoś czasu siedzieli w bibliotece z takiego samego powodu, z którego ostatnio przesiadywali tu godzinami – chcieli dowiedzieć się informacji o amulecie. Na szczęście dla szatynki pani Pince zachowywała się neutralnie w stosunku do niej, co jej jak najbardziej odpowiadało.
– Co masz na myśli, Granger? – zapytał Malfoy, odkładając na półkę ostatnią książkę jaką przeglądał. Był zdenerwowany, że tak wiele godzin musi marnować w bibliotece.
– Powiedziałeś Pansy o tym, że to ty wyciągnąłeś mnie z Dołohow Sedis? – postawiła mu pytanie Hermiona siadając wygodniej na krześle. Jej rozczarowanie sięgało zenitu – dopiero co skończyła przeglądać ostatni tom z działu "Magowie wszechczasów" i w żadnym z dwudziestu publikacji, poświęconych różnorodnym czarnoksiężnikom, nie znalazła się ani jedna wzmianka o naszyjniku.
– Jasne, że jej... – zaczął Draco przeciągając słowa swoim zwyczajem, na co Hermiona prychnęła – nie powiedziałem – dokończył, spoglądając sugestywnie na widok jej reakcji.
– To skąd niby się dowiedziała, Malfoy?
– Jest animagiem i zmieniła się w Weasleya, a ty mu pewnie wszystko wypaplałaś – wymyślił odpowiedź na poczekaniu.
– Animag może się zmienić jedynie w zwierzę – powiedziała Hermiona głęboko wzdychając.
– Wiem o tym i dalej podtrzymuję swoją wypowiedź – odparł, podnosząc znacząco brew.
– Ostatecznie mogła dowiedzieć się od swojego ojca, że ktoś mnie porwał i domyśliła się reszty.
– O tak – przyznał energicznie Malfoy. – Biorąc pod uwagę fakt, że nienawidzimy się od początku naszej znajomości.
– Masz rację, musiałeś jej wygadać – skapitulowała stanowczo, przekonana co do słuszności swojej teorii ostatnią jego wypowiedzią.
– Sugerujesz, że powiedziałem jej o warunkach i teraz nie chcę się przyznać? – zapytał rozbawiony Draco. – Przyznawać się do moich grzeszków nie lubię Czarnemu Panu i Śmierciożercom, ale nie tobie Granger. Jakbyś mogła mi coś zrobić... Może podrapać pazurami? – dodał rechocząc.
CZYTASZ
SUPRA VIRES
FanfictionHermiona Granger, wzorowa uczennica Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, nosi w sercu brzemię. Podżegana przez Pansy Parkinson, będąc w piątej klasie, postanowiła zabić Dracona Malfoya. Wraz z bohaterką przenosimy się do jej wspomnień i widzim...