Rok szósty.
– Wiedziałem, że skądś cię znam... Wiedziałem, że jesteś do kogoś podobna. Ale do cholery, nie wiedziałem, że jesteś moją siostrą... – wycedził Draco, na co Nicolette wbiła wzrok w ziemię. Blondyn oczekiwał jakichkolwiek wyjaśnień, choćby miały one do reszty zrujnować opinię o jego arystokratycznej rodzinie.
– Lucjusz miał romans, zanim związał się z Narcyzą – wyjaśniła pokrótce. Wciąż patrzyła uporczywie w posadzkę, jakby było tam coś tak interesującego jak stepująca pani Norris.
– Czy moja matka wie o tym? – zapytał Draco opryskliwym tonem. Jedynym rzucającym się podobieństwem, jaki zauważył pomiędzy sobą a nią, był kolor włosów. Ponadto, im więcej próbował się czegoś doszukać, tym bardziej powątpiewał, że znajdzie cokolwiek.
– Tak, wie... Ale dowiedziała się dopiero trzy lata temu, kiedy byłam u ciebie w domu.
Przymrużył powieki. Całe życie sądził, że jest jedynakiem i jedyne, z czego naprawdę był dumny myśląc o Lucjuszu to fakt, że nie zdradzał jego matki, Narcyzy. Teraz dowiedział się, że ma siostrę. Co prawda kiedy Lucjusz poznał matkę Nicolette nie chodził jeszcze z Narcyzą, ale Draco i tak uważał to za zdradę. Bo jeśli nią nie jest, to dlaczego jego ojciec tak skrzętnie ukrywał prawdę?
– I nic mi nie powiedzieli... – warknął z odrazą. To, że Lucjusz nie przyznał mu się, nie było takie dziwne, bardziej zły był na Narcyzę, która zachowała się jak gdyby nie miała własnej dumy. Inna żona wywołałaby skandal, odeszłaby od męża, bądź przynajmniej powiedziałaby synowi, jakiego też on ma tatusia, by pogrążyć ojca w oczach swojego dziecka. Narcyza zamiast tego wszystkiego, pomogła jeszcze mężowi zatuszować całą sprawę, zmiatając ją pod dywan. Pokiwał do siebie głową, w geście niedowierzania.
– Nie wiem dlaczego nie wyznali ci prawdy – Nicolette wyglądała na głęboko zamyśloną. Wreszcie podniosła wzrok spoglądając na Dracona z ciekawością. Może i ona doszukiwała się podobieństwa pomiędzy nimi i albo nic nie znalazła, albo zignorowała je, bo po chwili już ciągnęła dalej. – W ogóle moja matka nie chciała żebym poznała Lucjusza. Tłumaczyła się tym, że kiedy dowiedział się o mnie, przez siedem miesięcy nie dawał znaku życia. Potem ni stąd ni zowąd pojawił się w szpitalu, nie mam pojęcia skąd wiedział, że ona się w nim znalazła i zaczekał tylko do porodu.
– A potem? – zapytał zaintrygowany. To było dziwne uczucie dowiadywać się faktów o swoim ojcu od "nieznajomej osoby".
– No więc, kiedy tylko mnie zobaczył, ponoć zdenerwował się. Oczekiwał syna, nie córki.
– I jak rozumiem, to był ostatni raz, kiedy twoja matka widziała mojego... – zaciął się. Zastanowił się czy kiedykolwiek będzie w stanie przywyknąć do tego, że ma siostrę – naszego ojca.
Uśmiechnęła się nikło, jej też było ciężko, choć próbowała to zamaskować jak tylko mogła.
– Dokładnie, nawet nie dał mi swojego nazwiska. Potem poznał Narcyzę i urodziłeś się ty. Wiesz... – wykrzywiła wargi w grymasie imitującym uśmiech. – Jak byłam mała często pytałam matkę o ojca, a ona nigdy nie chciała mi nic powiedzieć, choć czasami błagałam ją na kolanach, bo wszystkie moje koleżanki miały pełną rodzinę, tylko ja jedna nie. Długo mieszkałyśmy w Hogsmeade, nawet zaczęłam chodzić do Hogwartu – wyznała z żalem.
– To dlaczego potem przeniosłaś się z matką do Francji? – zapytał ze szczerym zaciekawieniem.
– Bo ty miałeś iść do Hogwartu – spojrzała mu smętnie prosto w twarz. To nie był wyrzut, jednak wydawało mu się, że nigdy mu tego do końca nie wybaczy. – Pamiętam to doskonale, nastąpiło to w połowie trzeciej klasy. Lucjusz wysłał mojej matce jedną sowę z listem i do tego drugą sowę, o wiele większą, wraz z pokaźną sakiewką galeonów na podróż. Nie pytała mnie o zdanie, kiedy zapadała decyzja. Uznała, że tak będzie lepiej dla wszystkich, skoro ON nie chciał, żebyśmy się poznali. Moja mama jest Francuzką, skontaktowała się więc ze znajomymi i wyjechałyśmy do Chartres. Udało jej się wtedy przekonać dyrektorkę Beauxbaton bym nie musiała powtarzać trzeciej klasy, tylko iść tak jak powinnam do czwartej – przygryzła wargę, wahała się czy nie powinna poprzestać na tym z wyjaśnieniami. Malfoy nie wiedział co ją ostatecznie przekonało do kontynuowania, choć poznał, że już bardziej uważała na to, co mówi, bo ostrożnie ważyła każde kolejne słowo. – Kiedy dowiedziałam się przez kogo to zrobiłyśmy, a wierz mi bardzo nie chciałam się przenosić, miałam koleżanki, znajomych w Hogwarcie, chyba podczas ferii wsiadłam w najbliższy pociąg i pojechałam do twojego domu. Chciałam cię poznać, chociaż nienawidziłam cię, jak bardzo cię wtedy nienawidziłam...
CZYTASZ
SUPRA VIRES
FanfictionHermiona Granger, wzorowa uczennica Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, nosi w sercu brzemię. Podżegana przez Pansy Parkinson, będąc w piątej klasie, postanowiła zabić Dracona Malfoya. Wraz z bohaterką przenosimy się do jej wspomnień i widzim...