ROZDZIAŁ 2: HALUCYNACJE

547 18 6
                                    

Rok piąty.


Najgorzej wspominane przez nią były lekcje w lochu. Nie dość, że odbywały się one ze Ślizgonami, to jeszcze prowadził je profesor Snape, który otwarcie faworyzował swoich wychowanków. Pierwsza lekcja po wakacjach nie wyróżniała się niczym od tych, które pamiętała wcześniej.

Starała się jak mogła spełniać wymagania wszystkich nauczycieli. Starała się być przykładną uczennicą, ale czy zawsze nią była? Czasami myślała, że nie da sobie rady, szczególnie wtedy, gdy cały Slytherin śmiał się z niej. Rzucali w jej stronę niemiłe komentarze, począwszy od tych najlżejszych: "Uczesz włosy kujonie ", "Ej Granger, sprawdź mi pracę domową!", skończywszy na tych najgorszych:

– Jak myślisz, Draco: lepiej być dziwką czy szlamą? – mruknął Zabini, widząc przechodzącą obok Hermionę, tak by to usłyszała.

– Dziwką – zaczął spokojnie Malfoy. – Przynajmniej przyjmie do wiadomości, że nią jest – dokończył spoglądając nienawistnie na Gryfonkę.

W takich właśnie chwilach Hermiona miała ochotę rzucić na chłopaka jakimś niewybaczalnym zaklęciem. Niestety ograniczała się do gorzkiego uśmiechu i warknięcia:

– Jak myślisz, jeżeli taką zdolność posiadasz: lepiej być mugolem chorym na downa, czy arystokratycznym gnojkiem bez serca? Podpowiem – ciągnęła, nie dając odpowiedzieć chłopakowi. – Mugolem chorym na downa. On prędzej się wyleczy niż ty.

Celowo używała słów, których młodzi czarodzieje (którzy nigdy nie przebywali wśród mugoli) nie znali. To wprowadzało ich nie tylko we frustrację, ale i na moment przygaszało.

– Czyli, że ja nie mam serca? – Draco zapytał Zabiniego, gdy dziewczyna odeszła.

– Niby tak – odpowiedział Blaise, który również nie zrozumiał przesłania.

– Dziwnych ona nazw używa. Co to jest down? – zapytał Crabbe, przypominając sobie porównanie, na co ani Malfoy ani Zabini nie potrafili udzielić odpowiedzi.

W tym czasie Hermiona biegła do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Miała się zaraz spotkać z Ronem i Harrym, którzy symulowali chorobę, by nie iść na lekcję Eliksirów.

– Szlama czy dziwka, też mi coś. Wymyśliłby coś nowego. Kiedyś coś mu zrobię, słowo daję. Podejdę, grzmotnę zaklęciem i będę się rozkoszować...

– Czyżby?

Hermiona podskoczyła, jakby właśnie robiła coś zakazanego i została złapana na gorącym uczynku przez profesora. Stanęła w miejscu, z wolna się odwracając. Na szczęście była to tylko była dziewczyna Malfoya, której Gryffindor dał miano "mopsa". Każdy uczeń w Hogwarcie wiedział o ich zerwaniu. Podobno przez miesiąc Pansy nie mogła się z tym pogodzić, a przez kolejny dochodziła do siebie.

– A co ci do tego? – warknęła nieprzyjemnie Hermiona. – Obchodzi cię, co mówię?

– Tego właśnie u was najbardziej nienawidzę – przemówiła Parkinson, krzywiąc się jakby zjadła coś wyjątkowo kwaśnego. – Rzucacie słowa na wiatr.

– Wcale nie – odpowiedziała nieco za szybko Gryfonka. – Może kiedyś naprawdę to zrobię – dokończyła, myśląc o wymarzonej pracy. Gdyby została w przyszłości Aurorem a on Śmierciożercą, to mogłaby bez żadnych skrupułów odegrać się za wszystkie lata poniżania.

– Po co czekać? – zapytała Pansy przerywając jej rozmyślenia.

– Co proszę?

– A ponoć jesteś taka inteligentna – mruknęła przeciągle Ślizgonka. – Pytaniem nie jest czy chcesz to zrobić, bo wiem, że chcesz – kontynuowała spokojnie, nie zwracając uwagi na zdegustowaną minę dziewczyny. – Pytaniem jest, czy jesteś w stanie to zrobić... Czy jesteś gotowa...

SUPRA VIRESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz