ROZDZIAŁ 16: PRAWDA

217 7 4
                                    

Rok szósty.


Ten zapach był tak intensywny, że przestała się szarpać, panikę zastąpiło kilka uczuć jednocześnie: strach, niedowierzanie, ulga.

Młodzieniec pachniał tak jak zawsze świeżością i w tle wyraźnie czuła również słodki zapach.

Nie była w stanie nic zrobić. Gdyby nie sprzeczne emocje, targające nią na wszystkie strony, mogłaby tak stać ładnych parę godzin. Jak to możliwe? Czyżby go nie zabiła?

– Puszczę cię, ale nie krzycz – mruknął jej w prawe ucho.

Głos również brzmiał znajomo. Tak dawno go nie słyszała, że nawet nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo pragnęła go usłyszeć. Przechyliła lekko głowę w bok. Tak jak się spodziewała ujrzała profil Dracona Malfoya.

Spojrzał na nią dokładnie tak, jak to robił wiele razy wcześniej, tylko rok temu. Ten wzrok spowodował, że Hermiona znów spojrzała przed siebie. Gdyby nie to, że ją dotykał, mogłaby pomyśleć, że to duch, jednak zjawy nie są przecież postaciami materialnymi.

Przez jej umysł przebiegło jedyne rozsądne wyjaśnienie – zaklęcie było źle rzucone... Oswobodził ją z objęć. Zrobił to tak delikatnie, że nawet nie poczuła kiedy cofnął ramiona.

– Można wiedzieć co u diabła robisz w lesie? – zapytał, lecz ona puściła tę uwagę mimo uszu.

– Jak to możliwe... – wyjąkała z trudem, odwracając się do niego twarzą w twarz. Jak zwykle wyglądał idealnie, mimo mroku i mgły, widziała go dokładnie. Nie miał na sobie szaty szkolnej, tylko szatę podróżną pod którą zwisała luźno wypuszczona czarna koszula i ciemne spodnie. Uważnie obserwował każdy, nawet najmniejszy jej ruch.

– Zaklęcie... – zaczął Draco ze spokojem.

– Było źle rzucone – dokończyła grobowym tonem.

Poczuła jakby ją rozdzierano na pół. Jedna jej część była szczęśliwa, taka wolna i oczyszczona, druga natomiast wiedziała, co Malfoy zaraz powie: Ty suko, chciałaś mnie zabić, musisz za to zapłacić...

Bezczelnie zlustrował ją od góry do dołu, po czym nagle coś go rozśmieszyło. Zaczerwieniła się. Faktycznie raczej nie prezentowała się najlepiej. Miała na sobie granatową koszulę nocną do kolan, w drobne różowe serduszka. W jednej sekundzie znów zrobiło jej się przeraźliwie zimno. Pobłogosławiła panującą obecnie porę roku, gdyby była zima, na pewno zamarzłaby. Dopóki szła nie odczuwała chłodu, teraz czuła, że przenika ją aż do szpiku kości.

– Dlaczego nie wróciłeś do Hogwartu? – zapytała, odzyskując głos. Opuściła głowę, celowo pozwalając by włosy opadły jej na dekolt.

– Dumbledore mi zakazał – odrzekł Draco wzruszając ramionami, jakby to nie od niego zależało, co się z nim stanie.

– Dumbledore? – wyjąkała. – Przecież on został zwolniony.

Spojrzała na swoje ręce. Drżały.

– Tak, ale w wakacje, kiedy odzyskałem przytomność – zaczął, ciągle nie odrywając od niej wzroku – był jeszcze w szkole i zakazał mi do niej wracać, twierdząc, że najlepiej będzie jak przez jakiś czas zamieszkam u Hagrida. Wierz mi, nie sądziłem, że jakiś czas to cały rok szkolny.

W to uwierzyła od razu. Dla kogoś takiego jak on, kto nigdy nie musiał się niczym dzielić, mieszkanie pod jednym dachem z Hagridem, Kłem i jego wszystkimi podopiecznymi musiało być prawdziwym survivalem.

– Sam odzyskałeś przytomność?

Wiedziała, że było to najgłupsze pytanie, jakie w tym momencie mogła mu zadać, ale musiała podtrzymywać rozmowę. W każdej chwili mógł ją zaatakować.

SUPRA VIRESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz