Prolog

11.4K 308 448
                                    

*Marinette*

Siedziałam na parapecie i rozmyślałam, co mogło wydarzyć się w szkole podczas mojej 2-tygodniowej nieobecności spowodowanej chorobą. W prawdzie Alya codziennie zdawała mi relację z całego dnia, ale to co dla niej jest nie istotne, dla mnie może być bardzo ważne. Z zamyślenia wyrwał mnie trzask, czym prędzej odwróciłam się w stronę słyszanego hałasu. Okazało się, że była to Tikki, moja kotka, która skoczyła na moje biórko zrzucając z niego książki.

-No, chyba czas najwyższy przepisać te zeszyty- westchnęłam podnosząc stertę zaległości z podłogi.

Usiadłam na krześle i zaczęłam przepisywać matematykę. Ktoś zapukał w drzwi mojego pokoju, po czym je otworzył, była to moja mama.

S- Marinette, pamiętasz, że dzisiaj masz przymiarkę sukienki na bankiet?- zapytała.

M- Tak mamo, pamiętam- odpowiedziałam

S- Dzwoniła pani Raqelle i przełożyła godzinę. Masz być u niej za 30 minut- oznajmił moja rodzicielka, po czym wyszła z pokoju, zamykając drzwi.

M- Łał, dokładnie 30 minut, nie mniej, nie więcej. Słyszałaś Tikki, jak ona to powiedziała?- zwróciłam się do mojego kota-Tak oficjalnie, zupełnie jak by mi dawała rozkaz, a nie oznajmiała, jak zawsze...- posmutniałam troszkę- Eh, przyzwyczaiłam się już.No dobra, czas się ubrać- rozpromieniłam się.

Weszłam do łazienki i przygotowałam się. Założyłam to

"Francuski, chemię i biologię przepiszę później" pomyślałam ostatni raz spoglądając na książki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"Francuski, chemię i biologię przepiszę później" pomyślałam ostatni raz spoglądając na książki. Wyszłam z rezydencji i pokierowałam się w stronę pracowni krawieckiej pani Raqelle. Wchodziłam po schodach, gdy nagle...

- Marinette!- usłyszałam męski głos za sobą

Odwróciłam się w stronę słyszanego głosu, który jak się okazało należał do Nathaniela, mojego chłopaka

M- O, hej Nath- przywitałam się z nim.

N- Co tu robisz? Nie jesteś chora?- zapytał chłopak, całując wierzch mojej dłoni.

M- Byłam, ale już wyzdrowiałam, a jestem tu na przymiarce sukienki

N- To może wyjdziemy gdzieś razem, może do restauracji? Dzisiaj, co ty na to?- zaproponował

M- Sorki Nath, ale mam dużo zaległości- powiedziałam, znajdując jakąś wymówkę- A jutro mam francuski, po jutrze jestem umówiona z Aly'ą- dodałam, widząc, że chłopak otwiera usta- w czwartek mam wolne- powiedziałam, wiedząc, że Nathaniel w tedy nie może.

N- Ja w czwartek nie mogę, mam korepetycje- powiedział ze smutkiem- A w weekend?- zapytał z nadzieją.

M- Mam już plany. Wybacz, ale zaraz się spóźnię, więc pa!- krzyknełam wchodząc do budynku.

N- Do zobaczenia- pożegnał się chłopak.

Szczerze mówiąc to moje żekome (przepraszam, ale nie wiem jak się to pisze~Dop. Autorka) plany były tylko wymówkami, nie miałam ochoty się z nim spotykać.

Po przymiarce wróciłam do domu, przepisałam resztę zeszytów i poszłam spać. Ciekawe jak będzie jutro w szkole...

********************************
Cześć! Mam nadzieję, że się wam podoba, możecie pisać w komach swoje uwagi.
Enjoy :-D

Miraculum: Bad Boy and Sweet Girl ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz