Chciałam wam powiedzieć (napisać), że pod rozdziałem "Nominacja" , jak i pod tym w komentarzach możecie pisać pytania do mnie, a ja odpowiem na nie w oddzielnej części. No dobra to tyle z moich słów wstępu, a teraz zapraszam do czytania.
********************************
*Adrien*
Ad- Jak ona mogła tak powiedzieć?!- krzyczałem sam do siebie- Tak mnie upokorzyć?! I to przed całą szkołą?!!- dziwiłem się- Koniec z miłym Adrienkiem, jest trudna, to fakt, ale nie jest nie do zdobycia. Przelecę ją, czy tego chce, czy nie! I to w tym tygodniu!- postanowiłem.
Odwróciłem się i pokierowałem w stronę parkingu.
Ch- Adrienku!- usłyszałem głos blondynki, która po chwili skoczyła na moje plecy i zaplotła mi ręce na szyji- Uuu... ale ty jesteś spięty, chętnie cię odstresuję- mruczała do mojego ucha.
Ad- Nie, dzięki- warknąłem.
Ch- Kantorek woźnego jest wolny- zachęcała.
Złapałem dziewczynę za ręce i odkleiłem je od siebie, jak dwa magnesy, zrzucając ze swoich pleców Chloè.
Ch- Adrieeeeen!- wypowiedziała z wyrzutem moje imię, masując obolałe miejsce.
Ad- Ale ty jesteś głupia! Czego tu nie rozumiesz kretynko?!- darłem się na niebieskooką- Mam ci to przeliterować?! O-D-P-I-E-R-D-O-L SIĘ ODE MNIE!!!- przeliterowałem pierwsze słowo.
Chloè wstała, otrzepała się i poszła z uniesioną w górę głową, a ja wyszedłem ze szkoły i wsiadłem do samochodu.
Wyjechałem z placu szkoły i stanąłem w korku.
Ad- Jebane światła!- powiedziałem zrezygnowany.
Po kilku minutach auta ruszyły, myślałem, gdzie teraz pojechać.
"Pojadę do pubu, może jak się opiję to zaspokoi mnie Chloè albo Lila", wjechałem na autostradę.
Zwolniłem i spojrzałem na drogę. Na jezdni były widoczne ślady opon, wysiadłem z audi, aby się im lepiej przyjrzeć.
Ad- Ktoś musiał wpaść w niezły poślizg- analizowałem sytuację.
Szedłem ,,tropem", ślady urywały się przy wejściu do lasu. Zszedłem po wzniesieniu w las.
Ziemia była rozorana, gałęzie połamane, a krzaki i kwiaty rozjechane. Zatrzymałem się, przy drzewie stał rozbity, czerwony samochód.
Ad- Gdzieś widziałem to auto...- przyglądałem się z daleka maszynie- ...Marinette!!!- olśniło mnie, źrenice rozszerzyły mi się do granic możliwości.
Pobiegłem w stronę auta. W środku siedziała nieprzytomna granatowłosa.
Ad- Jezu, Mariś...- otworzyłem drzwi i wyciągnąłem dziewczynę na zewnątrz.
Położyłem Marinette na mchu, sprawdziłem jej puls i oddech... oddycha. Podciągnąłem wyżej jej bluzkę i delikatnie ją uciskałem, aby sprawdzić, czy nie ma jakiegoś złamania lub większej rany.
Na szczęście Marinette miała tylko kilka zadrapań, siniaków i płytkich ran. W rękach miała kilka odłamków szkła, które łatwo udało mi się wyciągnąć.
Wróciłem do roztrzaskanej maszyny, aby wziąć torbę i klucze dziewczyny, po czym wziąłem Mari na ręce i pokierowałem się w stronę swojego audi.
Posadziłem fiołkowooką na miejscu pasażera, obok kierowcy i zapiąłem pasami, sam usiadłem na miejscu kierowcy i zawróciłem do miasta.
Zatrzymałem się przy domu dziewczyny i spojrzałem na nią, mój wzrok powędrował na lewy policzek, miała na nim wyraźny, czerwony ślad dłoni... mojej dłoni.
Ad- Przepraszam...- szepnąłem i pogładziłem polik Marinette.
Odjechałem spod posiadłości Dupain-Cheng i ruszyłem w stronę mojej.
Zaparkowałem maszynę i wyciągnąłem z niej Mariś. Wszedłem do pokoju i zamknąłem drzwi, dziewczynę ułożyłem na łóżku.
Rozpuściłem jej włosy, aby było jej wygodniej. Poszedłem do łazienki i zmoczyłem ręcznik zimną wodą, wziąłem jeszcze z apteczki termometr i wróciłem do ,,pacjentki". Włożyłem termometr pod pachę dziewczyny, po kilku minutach go wyjąłem.
Ad- 36,9... masz stan podgorączkowy- wyłączyłem urządzenie.
Położyłem kompres na głowę brunetki i przykryłem ją kocem, a sam poszedłem zrobić wieczorną toaletę, "jak ten czas szybko leci", pomyślałem, wychodząc z toalety.
Ad- Dobranoc księżniczko- pocałowałem poszkodowaną w czoło.
Zabrałem z szafy koc, zgasiłem światło i poszedłem spać na kanapę.
*Marinette*
Otworzyłam zaspane oczy "Czemu wszystko mnie boli?" myślałam. Przy mnie leżały dwa zielone, rozmazane punkty, kiedy obraz wyostrzył się zauważyłam, że owymi punkcikami są oczy Adriena...CO?! JAK TO ADRIENA?! Zaczęłam się cofać i spadłam z łóżka, szybko się jednak podniosłam i rzuciłam w stronę drzwi.
Ad- Nie!!!- dobiegł Adrien i zamknął, otworzone już drzwi.
Chciałam krzyczeć, ale chłopak zatkał mi ręką usta.
Ad- Zanim znowu zaczniesz się drzeć, bić mnie i wyzywać, posłuchaj- powiedział spokojnie- Nic między nami nie było, znalazłem cię nieprzytomną w samochodzie, w lesie i zabrałem do domu, ty spałaś w moim łóżku, ja położyłem się na kanapie- wyjaśnił. Wzrok chłopaka powędrował w dół- A spodnie zdjęłaś sobie sama- dodał, wracając wzrokiem spowrotem na moją twarz.
Na słowa blondyna, zawstydziłam się i ,,spaliłam buraka"
Ad- Teraz będziesz grzeczną dziewczynką i odejdziesz od tych drzwi. Zdejmę rękę, a ty będziesz cicho- powiedział bardzo powoli.
Kiwnęłam mu potakująco głową, na znak, że rozumiem. Adrien zdjął z moich ust rękę.
M- Mogę się ubrać?- zapytałam zmieszana.
Ad- Narazie nie, zdejmij koszulkę i sprawdź, czy nic cię nie boli, i czy nie masz jakiejś większej rany- rozkazał- Tam jest łazienka- wskazał na pomieszczenie.
********************************
Witajcie! Mam nadzieję, że wam się podoba i chciałam podziękować za wszystkie gwiazdki i komentarze, a co do komentarzy, to bardzo lubię je czytać, nie na każdy odpisuję, ale każdy czytam :)
Enjoy :-DZa wszelkie błędy z góry przepraszam.
CZYTASZ
Miraculum: Bad Boy and Sweet Girl ✅
FanfictionMarinette to miła, mądra i ułożona 16- latka, córka wpływowych prokuratorów, Toma i Sabin Dupain-Cheng. Są oni surowymi rodzicami i bardzo kontrolują swoją jedyną córkę. Pewnego dnia do szkoły Marinette przychodzi nowy uczeń, syn sławnych projektant...