Rozdział 10

4.8K 219 140
                                    


*Marinette*

Ubrałam się w kremową sukienkę na grubszych ramiączkach, sięgającą mi do kolan i szpilki w kolorze nude, całość dopełniał naszyjnik z kokardką i kolczyki wkrętki z takim samym motywem (napiszcie, czy wolicie zdjęcia ubrania, czy opisy~Dop. Autorka), włosy uczesałam i rozpuściłam.

M- No, teraz jestem gotowa- powiedziałam, spoglądając w lustro.

Wyszłam z pokoju i pokierowałam się do drzwi wyjściowych.

M- Wychodzę!- krzyknęłam i wyszłam, zabierając uprzednio małą torebeczkę, do której włożyłam klucze, chusteczki, telefon i portfel.

Po 15 minutach byłam już na miejscu. Stanęłam przed wielkimi, drewnianymi drzwiami i otworzyłam je.

M- Khgh... ale te drzwi są ciężkie- stękałam, wślizgując się do środka.

Szłam długim, jasnym korytarzem, aż w końcu znalazłam się przed salą baletową.

M- Dzień dobry!- przywitałam się z instruktorką.

P. Joan (czyt. Żą)- Witaj Marinette. Twoje koleżanki są w przebieralni- powiedziała, wskazując na drzwi pomieszczenia.

Kiwnęłam potakująco głową i weszłam do przebieralni.

M- Hej, dziewczyny!- przywitałam się z koleżankami.

- Cześ Mari- odpowiedziały chórem.

Przebrałam się i wyszłam na salę.

P. Joan- Podejdźcie do barierki- rozkazała, stając przy wyznaczonym miejscu.

Wykonałyśmy polecenie i złapałyśmy się długiej metalowej rury, stając w początkowej pozycji.

P. Joan- I raz, dwa, trzy i waga przodem- pokazywała różne figury baletowe.- No, na dzisiaj koniec- westchnęła, a my ruszyłyśmy do przebieralni.

Przebrana, wyszłam z budynku i czekałam na przyjazd Adriena.

- On się nigdy nie zmieni- usłyszałam znajomy głos.

M- Nathaniel? O czym ty mówisz?- zdziwiłam się.

N- Dobrze wiesz, o kogo mi chodzi.

M- E... Nic ci do tego!- warknęłam.

N- Nie sądziłem, że jesteś taka naiwna, on miał wszystkie dziewczyny w szkole, może mieć każdą i na pewno nie zrezygnuje z tego wszystkiego dla jednej nic nie wartej dziewczyny- mówił, dając nacisk na słowa ,,każdą" i ,,nic"- Adrien nie umie kochać- kontynuuował, a ja poczułam dziwny ucisk w klatce piersiowej.

M- Nieprawda!- wybuchłam i odwróciłam się od niego, idąc w stronę domu.

N- On nic do ciebie nie czuje! Jesteś tylko jego zabawką... kolejnym celem!- krzyczał, a ja zaczęłam biec, w moich oczach stanęły łzy.

Wbiegłam w małą, ,,ślepą" uliczkę, krzyki Nathaniela ustały. Usiadłam pod jedną ze ścian.

M- Dlaczego on jest taki wredny!? Co ja mu zrobiłam?! Czemu on mnie tak nienawidzi?! Jak my kiedykolwiek mogliśmy być parą?!- rozpłakałam się.

«Retrospekcja»

Wyszliśmy z limuzyny, a naszym oczom ukazał się piękny ogród, był on bardzo rozświetlony i wiosną musi być tutaj jeszcze piękniej, gdy kolorowe kwiaty rozkwitnął, na razie o kwiatach nie ma mowy, bo jest środek listopada. Przy wejściu, w progu stał wysoki mężczyzna o rudych, wręcz czerwonych włosach, a obok niego stała szczupła kobieta o czarnych włosach i niebieskich oczach, kobieta uśmiechała się szeroko, a mężczyzna miał kamienną, ,,biznesową" minę.

F- Witaj Tom- mężczyzna uścisnął dłoń mojego taty.

T- Witaj Ferenco- przywitał się równie oficjalnie.

F- Tom, przedstawiam ci moją żonę, Kamilę...- wstazał na czarnowłosą-... i syna, Nathaniela- za panem Ferenc'em wyszedł czerwonowłosy chłopak o niebieskich oczach.

T- Dobry wieczór, a to moja żona, Sabine i córka, Marinette- przedstawił nas.

M- Marinette Dupain Cheng- podałam rękę nastolatkowi.

N- Nathaniel Kurtzberg- złapał moją dłoń i ucałował ją.

F- No dobrze, może usiądziemy?- zaproponował gospodarz.

Weszliśmy do sali z dużym stołem na środku. Zasiedliśmy do kolacji.

N- Mogę prosić?- podszedł Nathaniel, gdy skończyliśmy jeść.

M- Tak- zgodziłam się.

Zatańczyliśmy walc wiedeński.

Pożegnaliśmy się z państwem Kurtzberg i wróciliśmy do domu.

T- Bardzo miły chłopak z tego Nathaniela, prawda Marinette?- zagadywał.

M- Chyba tak- zawahałam się.

T- Chciałbym, abyś została dziewczyną panicza Kurtzberga- zakrztusiłam się sokiem.

M- Co?! Ale tato ja go nie znam- sprzeciwiałam się.

T- Żadnego ,,ale", Nathaniel to dobry, mądry i ułożony chłopak, pochodzi z dobrego domu i bylibyście udanął parą. Moja córka musi zachować poziom- kontynuuował- Mam nadzieję, że to zrozumiałe- powiedział ostrzejszym tonem.

M- Tak ojcze- odparłam zrezygnowana.

Kilka dni później

Znowu byliśmy u państwa Kurtzberg'ów.

N- Panno Marinette, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?- przy moim krześle klęczał czerwonowłosy, w rękach trzymał duże pudełeczko z wisiorkiem.

Spojrzałam na ojca, który patrzył na mnie wściekłym wzrokiem i kiwał potakująco głową.

M- Ttak- zgodziłam się smutnie, a nasze ,,oświadczyny" zostały zagłuszone przez oklaski rodziców.

F- Nathanielu, może pokażesz swojej ukochanej swój pokój?- zaproponował jego ojciec.

N- Oczywiście- złapał mnie za rękę i wprowadził do pokoju.

Jego sypialnia była dosyć duża i przeważał kolor biały i złoty.

M- Ładny pokój- usiadłam na łóżku.

N- Dziękuję. Marinette, skoro jesteśmy już parą, to może przypieczętujmy nasz związek... pocałunkiem?- powiedział lekko zawstydzony.

M- Yyy... poca...łunek?- zmieszałam się.

N- W policzek!- wypalił. W policzek?! No cóż, jaki związek, taka pieczęć.

M- Noo... okey- zbliżyłam się i dałam chłopakowi buziaka w polik.

«Koniec retrospekcji»

Otarłam łzy, wstłam i wróciłam do domu.

Adrien nie umie kochać... On nic do ciebie nie czuje... Może mieć każdą... Te słowa odbijały się echem  w mojej głowie. Dlaczego akurat te słowa tak bardzo mnie zabolały?

Usiadłam na łóżku i spojrzałam na telefon, który po chwili zaczął dzwonić.

M- Yy... Adrien?! Skąd on ma mój numer?!- znałam numer tego blondyna od Alyi- Nie będę z nim gadała- odrzuciłam połączenie.

Spojrzałam na godzinę, była 22. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu.

M- Znowu on?! Czego on ode mnie chce?!-  znowu odrzuciłam połączenie- AGREST KURWA!!!- znowu dzwonił.

Wyciszyłam smartfona, przebrałam się w piżamę i położyłam spać.

********************************

Hejka! Dzięki za przeczytanie, mam nadzieję, że się podoba.
Enjoy :-D

Za wszelkie błędy z góry przepraszam.

Miraculum: Bad Boy and Sweet Girl ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz