Rozdział 14

4.2K 196 63
                                    


*Marinette*

Stanęłam przed wielką, białą bramą i otworzyłam ją, w chwili gdy weszłam na posesję poczułam pewien niepokój i swego rodzaju strach. "No to teraz się zacznie" pomyślałam.

Weszłam do budynku i najciszej jak potrafiłam zamknęłam drzwi.

- O, a gdzie to się panna podziewała?- usłyszałam głos ojca.

M- Y... po szkole poszłam do Alyi- skłamałam.

S- Nie kłam Marinette! Wczoraj, jak i dzisiaj wagarowałaś!- dołączyła się mama- No więc, gdzie byłaś?- dociekała.

M- Gdzieś! Co was to obchodzi?!- zbulwersowałam się.

T- Jak ty się odnosisz?! Trochę szacunku!- jego gniew rósł z każdym kolejnym zdaniem.

S- Marinette czy ty piłaś?!- wyczuła ode mnie alkohol.

Odwróciłam się z zamiarem pójścia do mojego pokoju.

T- O nie! Odpowiadaj, jak cię pytają!- zatrzymał mnie.

Spojrzałam na niego gniewnie. Chce prawdy? To będzie ją miał!

M- Chcesz prawdy?! Dobrze... Tak piłam! Wczoraj miałam wypadek, i wiesz co?! Skasowałam samochód!!!- wyznałam, żywo gestykulując rękami.

T- Co zrobiłaś??!!! Ten samochód był wart fortunę!!!- wzburzył się.

M- Nie, nic mi nie jest! Dzięki, że pytasz!- powiedziałam ironicznie, zupełnie tak, jakby jego poprzednie zdanie nie miało miejsca.

T- Ty wiesz ile będzie kosztować naprawa?! Pujdą na to pieniądze z firmy...- kontynuował, ale mu przerwałam.

M- No właśnie, tylko firma i pieniądze, firma, pieniądze, co pomyślą inni... Nic mnie to nie obchodzi!- wydarłam się.

T- Jak śmiesz?!- obruszył się

Zaczął szarpać mnie za ramię i popchnął, przez co ja się przewróciłam i uderzyłam twarzą o balustradę schodów, prawie łamiąc sobie nos, krew się polała i złączyła z moimi łzami.

Podniosłam się i bez słowa ruszyłam do swojego pokoju.

T- Marinette wracaj!- wołał- Przepraszam cię za ten nos- powiedział troszeczkę spokojniej.

M- Pierdol się!- krzyknęłam i pokazałam fucka, nawet na nich nie patrząc.

S- Marinette!- oburzyła się matka.

Weszłam do sypialni, zamykając z trzaskiem drzwi.

M- Idioci! Tylko ich pieniądze obchodzą!- szlochałam.

Podeszłam do szuflady i zaczęłam w niej czegoś szukać.

M- Jest- szepnęłam, znajdując szukany przedmiot, nożyczki- Czas na zmiany...- przyłożyłam narzędzie do włosów.

Podeszłam do lustra i obcięłam swoje włosy, granatowe kosmyki rozsypywały się po podłodze, gdy skracałam je. Włosy, które niegdyś sięgały mi do pasa, teraz sięgają do biustu.

Kiedy skończyłam z fryzurą, sięgnęłam po jeansy, zrobiłam w nich kilka dziur i przetarć, to samo zrobiłam z innymi spodniami.

Spojrzałam w bok, stał tam manekin ubrany w moją suknię na bankiet. Była to suknia sięgająca do podłogi, na biuście czarny materiał, lekko rozkloszowana na dole w kolorze morskim. Wstałam i podeszłam do manekina, zdjęłam z niego kreację i położyłam ją na biurku.

M- Koniec z tym! Koniec z Marinette, dziewczyną, która jest na każde zawołanie, dziewczyną, która nie ma własnego zdania! Koniec z potulną, grzeczną, milusią Marinette, już jej nie ma, to przeszłość... Teraz jestem Marinette- dziewczyna, która niczego się nie boi,nie słucha nikogo, prócz siebie. Nareszcie będę sobą!- krzyczałam przez łzy, skracając, a następnie zszywając sukienkę.

Suknia, kiedyś sięgająca podłogi, teraz była mi do połowy ud.

Przebrałam się i wyszłam niezauważalnie z domu, nie było to trudne, bo rodzice byli w biurze.

*Adrien*

Zaraz po wyjściu Mari odrobiłem lekcje, pograłem na konsoli i zjadłem obiad, po tych wszystkich czynnościach zacząłem się nudzić, postanowiłem zadzwonić do Chloè.

Ch- Chlo...o...o...è Burgois słuucham- usłyszałem dyszącą dziewczynę po drugiej stronie.

Ad- Ee... tu Adrien...- przedstawiłem się.

Ch- O Ad...d...di czczemu dz...dz...wonisz?- pytała, z wyraźnym trudem.

Ad- Yy...- myślałem co powiedzieć.

Domyślam się co ona tam robi, wcześniej często słyszałem to w swoim pokoju.

Ch- Aaa.... Na...na...tha...niel...Aa...- jęczała blondynka.

Rozłączyłem się. Serio, z tym rudzielcem? No w sumie są siebie warci, pasują do siebie jak dziwka do sarny...

Wybrałem numer do Marinette i napisałem do niej wiadomość.

Do Księżniczka:

Hej śliczna, nie wyszłabyś gdzieś ze swoim księciem? :*

Szybko dostałem odpowiedź

Od Księżniczka:

Czemu nie, tylko kto jest tym księciem? ;)

Uśmiechnąłem się i szybko odpisałem.

Do Księżniczka:

O 17 w parku?

Od Księżniczka:

Oki :)

Dobra mam jeszcze 30 minut do spotkania z Mari, a park jest 15 minut drogi stąd. Wziąłem prysznic, przebrałem się, uczesałem, dałem Plaggowi jedzenie i wyszedłem z willi.

*******************************

Hejka! Jak tam u was? Mam nadzieję, że się podobało.
Enjoy :-D

Za wszelkie błędy z góry przepraszam

Miraculum: Bad Boy and Sweet Girl ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz