1 Fotograf.

3K 114 12
                                    

•1 listopada 1939 rok•
Jak co dzień poszłam do sklepu fotograficznego moich rodziców. Uwielbiam to miejsce, ponieważ od najmłodszych lat, spędzam tu wolny czas, przez co pokochałam robić zdjęcia. 
-Jadziu przyjdź do mnie na chwilę-zawołał mnie tata. Szybko wyszłam z pracowni i podążyłam w stronę mojego ojca-Mam parę spraw do załatwienia na mieście. Zajmij się sklepem, a jeśli ktoś  poprosi cię o zrobienie zdjęcia, to je wykonaj. Powinienem wrócić za dwie godziny.
-Dobrze tatusiu-podeszłam do mężczyzny i go przytuliłam. Pierwszy raz pozwolił robić zdjęcia bez żadnego nadzoru, przez co jestem w niebo wzięta.
Tata wyszedł ze sklepu szybkim krokiem. Przez długi czas nikt nie przychodził po odbiór zdjęć, czy po to by jakieś wykonać, więc zaczęłam myć podłogę i wycierać kurzę, dla zabicia czasu. Gdy kończyłam  sprzątać, usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła, odwróciłam głowę w stronę  hałasu.  Na szczęście w ostatniej chwili zasłoniłam rękoma twarz przed, lecącymi kawałkami rozbitej szyby. Opuściłam powoli ręce, czułam ogromny ból. Rozejrzałam się po sklepie i zobaczyłam dwie moje harcerki stojące w progu sklepu, często  do mnie przychodziły przed zbiórką, lecz zamiast ich uśmiechów zauważyłam przerażenie.
-Druhno nic ci nie jest?-zapytały mnie dziewczynki.
-Wszystko jest dobrze-odpowiedziałam szybko. Nie chciałam ich smucić.
-Ma druhna całe ręce we krwi- powiedziała Ala. Dopiero teraz zorientowałam się i popatrzyłam na twarze dziewczynek. Wcześniej byłam w  dużym szoku i nie dostrzegłam ran na mich przedramionach. 
-Zosiu bandaże są pod ladą, proszę przyniesiesz mi je- poprosiłam ją. Dziewczynka sprawnie podeszłam i zabrała całą apteczkę. Chciałam sama opatrzyć rany, lecz dziewczynki się upierał, że nie powinnam. Po zabandażowaniu zaczęłyśmy sprzątać rozbitą szybę. Gdy mój tata zobaczył co się stało, najpierw wypytał mnie co się wydarzyło i obejrzał czy na pewno nic mi nie jest, oprócz ran rękach.
Po skończonej rozmowie wraz z Zosią i Alą poszłyśmy na zbiórkę. Byliśmy spóźnione trzydzieści minut.
-Chodźmy szybko dziewczynki, bo jesteśmy spóźnine. Reszta na nas czeka-powiedziałam radośnie.

~OCZAMI ALKA~
Szedłem z moim najlepszym przyjacielem Rudym. Jak zwykle Janek zaproponował, mały zakład, który z nas rozbije witrynę jakiegoś  fotografa. Często rywalizowaliśmy w ten sposób z Rudym, przez co czasami ryzkowaliśmy życiem. Nasz Tadziki męczy nas jacy my nieodpowiedzialni i nie powinniśmy robić tego.  Szliśmy z Rudym, koło jednego ze sklepu fotograficznych. Biorę z ziemi jakiś większy kamień i rzucam go w witrynę. Słysząc pękanie szyby wydawało mi się, że ktoś  krzyknął, lecz długo się nie zastanawiałem, bo usłyszałem gwizdki niemieckiej policji. Wraz z Rudym ruszyliśmy  szybkim biegiem, w kierunku kamienicy chłopaka.  Nie miałem problemu z dłuższym bieganiem, lecz Janek zaczynał się męczyć. Na szczęście już byliśmy przed domem Bytnara, pod którym czekał już Zośka. Stanęliśmy przed Tadkiem,  lekko dysząc. Dopiero teraz miałem czas by powiedzieć Rudemu o moich przypuszczeniach.
-Janek czy ty też słyszałeś jakiś krzyk, gdy szyba zaczęła pękać-zapytałem zaciekawiony i trochę też zmartwiony. Nie chciałem zrobić nikomu krzywdy.
-Nie tam coś Ci się zdawało-powiedział jeszcze lekko dysząc. Schylając się i łapiąc większe wdechy.
- Co zrobiliście tym razem-zapytał spokojnie Zośka.
Wszystko mu powiedzieliśmy i weszliśmy do domu Bytnarów. Tadzik coś pomruczał pod nosem i usiadł na łóżku.

Życie zapisane na zdjęciach✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz