4 Pełno tobołków

1.3K 49 4
                                    

Byłam spakowana i pewna, że ma wszystko chyba. Moi rodzice śmieli się ze mnie jak to możliwe, że się spakowałam i nie mam żadnych dodatkowych tobołków. Sama się zdziwiłam, że zmieściłam wszystko w sam plecaku. O godzinie dziesiątej  poszłam na umówione przez nas miejsce. Czekali tam wszyscy moi harcerze i oczywiście drużyny moich najukochańszych przyjaciół. W moją stronę biegł uradowany Janek, który od razu rzucił się na mnie o mało co nie przewracając mnie z tym ogromnym plecakiem. W jego ślady poszli Zośka, Monia i Hela. Kogoś mi tu brakowało. Gdy wszyscy się odsunęli. Zobaczyłam Alka stojącego z boku i trzymał coś za plecami.
-A ty Drublasku nie przywitasz się ze mną-Powiedziałam z smutną minką. Rozkładając ręce, żeby go przytulić.
-Hej- Powiedział z słodkim uśmiechem i podszedł do mnie bliżej.
-A czemu tak-Powiedziałam ze zdziwioną miną, lekko marszcząc brwi i nosek.
-Dziś rano idąc z plecakiem na umówione miejsce. Zauważyłem piękne kwiatki, jak kolor twoich ust, lecz nie mogę ci ich od razu wręczyć. Musisz najpierw zamknąć oczy-powiedział ciut zawstydzony. Zamknęłam oczy jak prosił. On założył mi coś na głowę-Możesz otworzyć oczy.
Dotknęła ręką przedmiot i wyczułam delikatne płatki kwiatów. Przytuliłam chłopaka i chciałam mu dać buziaka w policzek ale nie mogłam tego zrobić, bo jestem za niska. Więc poprosiłam go, aby mnie podniósł i dostał swój prezent.
-Dobra zakochańce, bo na nas harcerze czekają-Powiedział zawadiacko Janek. Alek nie mógł być mu dłużny.
-Cicho tam siedź  Bytnar ja nie komentuje tego co robisz, więc ty nie komentuj jak ja przytulam się z Moją przyjaciółką-Pokazał mu języka, jak by miał pięć lat.
-Jak dzieci-Powiedział Tadzio machając głową na boki z dezaprobaty.
Ruszyliśmy w drogę do miejsca obozowiska było dwadzieścia kilometrów. Tadzio szedł z Helą, a Rudy z Monią, więc ja szłam z Glizdą i za nami nasi harcerze, z  którymi śpiewałam przez całą drogę. Po dwóch godzinach uznałam, że trzeba zrobić przerwę. Hela z Zośką poszli do lasu na spacer, a Janek z Monią gdzieś zniknęli. Nie wiedziałam co ma zrobić. Pomiędzy mną, a Maćkiem panowała niezręczna cisza, na szczęście on ją przerwał, bo byśmy tak siedzieli dopóki nie przyszła by reszta i patrzylibyśmy się na odpoczywające dzieci.
-Więc co będziemy robić jak dojdziemy do obozowiska druhno komendant-powiedział Dryblas jak mały harcerz.
- Na początek rozpakujemy się, bo namioty już na nas czekają. Po czym pójdziemy coś zjeść, a żeby jakoś rozpocząć fajnie obóz zrobimy ognisko z piosenkami i zabawami.
-Druhno a jak będę się bał spać w nocy w namiocie-Powiedział sepleniąc się.
-A nie wiem mój mały Alusiu.
W tym momencie pojawili się nasi zakochani i ruszyliśmy w drogę. Po trzech godzinach byliśmy na miejscu. Namioty były cztero osobowe, a kadry była szóstka, więc wyszło na to, że Janek chce być z Monią, a Monia chce być z Helą, a Hela z Tadziem. Więc  ja dzielę namiot z Alkiem, lecz czuję w tym podstęp całej tamtej czwórki. Po rozpakowaniu się i zjedzeniu kolacji, wszyscy ubraliśmy się w mundury i ruszyliśmy na ognisko. Śpiewaliśmy wiele piosenek, więc przyszedł czas na zabawę, którą wymyślił Janek.
-A więc zagramy w chusteczkę. Śpiewamy piosenkę i na koniec jej podchodzimy do osoby i mówimy te słowa uli uli Janko klęknij klęknij klęknij na kolanko pode pode przy się boczki złap się złap się za warkoczyki uuu i w tym momencie dajemy całusa osobie, z którą wykonujemy układ. Pamiętajcie nie wolno podchodzić do tej samej płci i nie mogą powtarzać się osoby. W tej chwili Janek wybrał dwóch harcerzy i dwie harcerki, zdjął im chusty. Miałam grać na gitarze, ale Monia zabrała mi ją i zaczęła sama. Była czwarta kolejka, do której załapał się Alek przez co nie mogłam przestać się śmiać. Gdy piosenka dochodziła do słów uli uli... to Alek podbiegłam do mnie i pstryknęła go palcem w nos.  Chłopak zmarszczył brwi i  oburzył się z tego powodu. No ale jak to ja czułam, że podda mnie za kare torturą zwanym łaskotkami i zaczęłam uciekać. Biegaliśmy po lesie, a inni umierali ze śmiechu, ja się zagapiłam i przez korzeń upadłam. Alek miał przewagę. Zaczął mnie łaskotać, a gdy zobaczył, że ledwo powstrzymuje łzy ze śmiechu.  Pomógł mi wstać z ziemi i poprawił włosy zgarniając je za ucho oraz wyjął drobne listki z nich. Glizda uśmiechnął się promiennie i  złapał za nos.

~3 dni później~
Wyszłam z namiotu, a tam zobaczyłam Tadeusza Krzyżewicz. Rzuciłam się na niego jak jakaś nienormalna.
-Buzdygan co ty tutaj robisz-zapytałam mocno tuląc chłopaka.
-A przyjechałem odwiedzić najlepszą Drużynową-powiedział z szarmanckim uśmiechem.
-Ale ja cię dawno nie widziałam. Wiesz jak się za tobą stęskniłam.
-Szekolada to ty nie wiesz. Ja uschnąłem prawie z tęsknoty za tobą. Dwa lata rozłąki wreszcie minęło i wracam na stałe do Stolicy. O mało co ze szczęścia na zawał nie zeszłam i przytuliłam go chyba tak mocno, że mu żebra połamałam. Ale to nie jest ważne, bo mój Tadzio wrócił. Odsunęłam się od Tadka II i zauważyłam Alka ze spuszczoną głową i rękoma w kieszeni idącego w głąb lasu.


~2 dni po obozie~
Szykowałam się na kolacje u znajomego mojego taty i podczas tego zastanawiałam się czemu Alek się tak dziwnie zachowywał na obozie. Założyłam na głowę wianek ze stokrotek i ubrałam niebieską sukienkę.
Byliśmy już przed domem znajomych i zapukałam do drzwi. Otworzyła nam dziewczyna rok lub dwa lata młodsza ode mnie i mi się przedstawiła.
-Marla miło mi-mówiąc wysunęła w moją stronę dłoń
-Jadzia mi także-uścisnęłan dłoń dziewczyny.
Weszłam z nią do salonu, ale kogo tam spotkałam zdziwiło mnie trochę.
- A to mój br...-nie dokończyła zdania, bo jej przerwałam.
-Maciuś??
-Jadzia
-Wy się znacie?-Zapytali rodzice i Marylka.
- To ten Dryblas, o którym mówiłam.
Po zjedzeniu kolacji Alek zabrał mnie do ogródka. Usiadłam na huśtawce, a obok mnie Glizda. Rozmawialiśmy na różne tematy i w końcu zadałam mu pytanie, które mnie trapi
-Alek mam pytanie
-Słucham Jadziu.
-Czemu zachowywałeś się tak dziwnie na obozie.
-Bo wiesz Jadziu j..... -nie skończył, bo moi rodzice już mnie wołali.

Życie zapisane na zdjęciach✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz