10 Upić Szwaba

900 41 3
                                    

Alek zaproponował mi udział w akcji. Miałam za zadanie flirtować z jakimś niemieckim oficerem, poprosić go o przejażdżkę na rikszy, a pod koniec z Alkiem zabrać mu wszystko prócz bielizny. Więc tak zrobiłam. Akurat jest dziś piątek i dużo Niemców świętuje koniec pracy upijając się w cztery d☆☆y. Podeszłam do jakiegoś grubszego Niemca w rogu siedział samotnie z kieliszkiem wódki. Zaczęłam z nim "rozmawiać", po chwili był tak upity, że na wszystko by się zgodził.  Jechaliśmy przez park koło stawu, ten Szwab zaczął śpiewać coś po niemiecku i jeździć ręką po moim udzie, podwijając tym samym sukienkę. Popatrzyłam się na Alka, który zauważył co robi oficer. Maciek mocno zahamował, przez co mężczyzna spadł z riksz, uderzył o coś głową i stracił przytomność. Zabraliśmy mu rzeczy i pojechaliśmy do domu Tadzia. Po wejściu do pomieszczenia wszyscy patrzyli się na nas ze zdziwieniem. Po dłuższej chwili Rudy rozłożył flagi z malunkiem swastyki na  podłodze, a Maciek rozłożył łupy na stoliku. Siostra Tadzia zaczęła grać na pianinie. Janek poprosił do tańca Monie, Zośka Hele. A ja stałam z boku jak piąte koło u wozu. Maciek podszedł do mnie i poprosił do tańca. Cicho się zaśmiał, gdy zobaczył moją zdziwioną minę.
-Zrobiłem coś nie tak Jadziu.
Powiedział ze smutkiem, a  jego przepiękne oczy mówiły wszystko. Nie dziwię się, że ten chłopak ma tyle adoratorek ale dziwne, że jeszcze nie znalazł sobie dziewczyny. Tak szczerze to nigdy jego oczom się długo nie przyglądałam, a mają perfekcyjny kolor nieba przed burzą. Posłałam mu szczery uśmiech. Tańczyliśmy do puki Zośka nie zamknął klapy od pianina i poinformował wszystkich o dalszym ciągu akcji, którą zaczęłam z Maćkiem. Wypchaliśmy mundur tego Niemca i na rikszy z Alkiem zawieźliśmy do celu, inni mieli przyjść tam na pieszo. Rudy z Zośką zawieszali kukłę, a ja z Alkiem staliśmy na czatach, w pewnym momencie spojrzałam w oczy Maćka, a on w moje. Odległość między nami zmniejszała się co raz bardziej, aż w pewnym momencie  przerwał Janek krzycząc do nas.
-Ej zakochańce ruszajcie te swoje szanowne cztery litery, bo patrol się zbliża. Mieliście tego pilnować.
Szybko wsiedliśmy na riksze i odjechaliśmy przez całą drogę się uśmiechałam. Gdy dotarliśmy pod moją kamienicę Alek pocałował mnie w policzek, zahaczając kończykiem jego ust o moje.
-Do zobaczenia Jadziu.
Po tych słowach odjechał. A ja w niesamowitym humorze wróciłam do domu. Ten chłopak co raz bardzej sprawia, że zakochuje się w nim. Z dnia na dzień daje mi kolejny powód, za który można go pokochać.

Życie zapisane na zdjęciach✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz