5 Czy

1K 50 0
                                    

~ 1 czerwca 1940~
Siedzieliśmy w domu Janka, a dokładnie Ja, Alek, Rudy, Zośka, Monią i Helą. Janek usłyszał pukanie i poszedł otworzyć. Po chwili wszedł z Buzdyganem. Przywitał się z każdym i usiadł koło mnie na fotelu (tia koło raczej na mnie), bo nie było miejsca. Alek się na nas dziwnie popatrzył i odwróciła wzrok. Jak nie ma Buzdygan ma świetny humor, a jak tylko się pojawi Tadzio II to wszystko ucieka.
-Tadeuszu drogi nie za dobrze Tobie.
-Nie jesteś bardzo wygodna lecz trochę koścista- Po jego słowach wyślizgnęłam się z pod niego i zamieniłem nasze role.
-Teraz lepiej nie uważasz-zapytałam.
- To gdzie jedziemy na biwak dla kadry morze czy góry albo mazury- Zapytał Alek.
-Ja jestem za mazurami.- Powiedziałam pierwsza. Wszyscy się ze mną zgodzili i ustaliliśmy termin na drugiego lipca.
Znowu usłyszeliśmy, że ktoś dzwoni, więc Rudy znowu poszedł do drzwi by otworzyć.
Usłyszałam rozmowę Rudego z jakąś dziewczyną.
-Hej jestem tu nową sąsiadka i mama poprosiła, bym przyszła się przywitać z młodym sąsiadem w moim wieku. Jestem Basia.
-Ja jestem Janek. Może chcesz wejść.
- Z miłą chęcią.
Dziewczyna weszła wraz z Rudym do pokoju. Alek się na nią długo patrzył i przez to coś mnie ukuło w serce. To chyba zazdrość.

~Oczami Alka ~
Boże jak mnie zżera zazdrość, gdy widzę Buzdygana w pobliżu Jadzi, aż mnie skręca w środku. Z moich rozmyślań wyrwała mnie dziewczyna stojąca w pokoju. Była bardzo ładna, ale nie jak Jadzia. Żyjemy w normalnym świecie Alek. Szekolada nigdy nie będzie ze mną, więc po co mam się łudzić. Uczucie z czasem minie.

~Oczami Jadzi~
Zobaczyłam Tadka II trzymającego się za rękę z Basią poczułam szczęście w środku. Nic nie zdążyłam zrobić, bo Rudy zarządził, że czas się zbierać. Przez całą drogę zerkałam na Buzdygana i Basie. Byłam szczęśliwa, bo był dla mnie jak brat i znalazł porządną dziewczynę. Na miejscu ustaliliśmy, że chłopcy śpią w jednym namiocie, a my w drugim.
Rozłożyliśmy się i poszliśmy zrobić ognisko. Widząc jak Tadek całuje się ze swoją dziewczyną. Musiałam stamtąd odejść, by im nie przeszkadzać. Po drodze spotkałam Maćka i go przytuliłam. Łzy leciały mi po policzkach, byłam taka szczęśliwa, że mam takich wspaniałych przyjaciół i dostarczają mi tyle szczęścia, chodź w okół nas panuje chaos.
-Dlaczego płaczesz-Zapytał z troską.
-Bo los obdarował mnie szalonym Dryblasem, kreatywnym Rudzielcem i zaradnym Zośką -odpowiedziałam Alkowi.
-Oj Jadźka, który to ten pierwszy-zapytał Dawidowski
-O ciebie chodzi głuptasie-powiedziałam, przytulając mocniej chłopaka.
- Aż tak Ci nie pasuję -Zapytał spokojnie.
-Wręcz przeciwnie, jesteś idealny i tylko mój-odpowiedziałam z dużym uśmiechem.
Nie myślałam, gdy to mówiłam, po chwili zorientowałam się co powiedziałam. Alek z wielgachnym uśmiechem musnął moją skroń.
- Wiesz co z jednej strony żałuję i nie, że tamtego dnia rozbiłem tą szybę, bo może bez tej sytuacji nigdy bym cię nie spotkał-powiedział troskliwie.
To po prostu mnie uradowało.

~Oczami Alka ~
Odwróciliśmy się do tyłu i zobaczyliśmy skierowane oczy w naszą stronę.
-Słyszeliśmy każde słowo. To takie słodkie. Od kiedy piszesz poezję Glizdo-zapytał Rudy
-Od dziś specjalnie dla mojej przyjaciółki Jadzi-wszyscy pokiwali z rozbawieniem głowami.

Życie zapisane na zdjęciach✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz