1 ◇ Porwanie

37.3K 1.5K 785
                                    

- Tess, chodź! Rodzice już wyjeżdżają! - dobiegł mnie głos mojej siostry Lauren. Niechętnie odłożyłam czytaną przeze mnie książkę na szafkę nocną, zaznaczając wcześniej stronę moją ulubioną zakładką z wilkiem.

Kiedy pokonałam ostatni schodek prowadzący na parter domu od razu przywitał mnie drwiący uśmiech tej kretynki.

- Znowu za dużo wilkołaków? - zapytała.

- Ich nigdy nie jest za dużo - mruknęłam i ją wyminęłam. Weszłam do kuchni i uściskałam moją mamę, która pakowała ostatnie drobiazgi do torebki.

- Kochanie, też cię kocham, ale to tylko tydzień - powiedziała i pogłaskała moje włosy, kiedy jeszcze znajdowałyśmy się w szczelnym uścisku, a następnie się ode mnie oderwała.

- Wiem...

Przytuliłam potem tatę, ale wiadomo, z mamą mam lepszy kontakt, nawet jeśli kocham go nad życie.

- Obiecujecie, że wrócicie niedługo? - chciałam się upewnić.

- Tak kochanie - potwierdziła moja rodzicielka i jeszcze raz się do mnie przytuliła. - No, musimy już iść. Bądźcie grzeczne - zwróciła się do nas i wyszła za drzwi w kierunku samochodu. Tata ruszył za nią, niosąc dwie wielkie i na pewno ciężkie walizki.

- Co teraz czytasz? - zaciekawiła się Lauren, gdy miałam zamiar wrócić do mojego pokoju i skończyć lekturę.

- Książkę. To chyba jasne? - odparłam. Ona zawsze wyśmiewała się z mojej 'obsesji' na punkcie zmiennokształtnych. Tak szczerze to się jej nie dziwiłam. W końcu to prawda.

Weszłam do mojego azylu ( czyt. pokoju ) i rozłożyłam się wygodnie na łóżku. Wzięłam do ręki czytaną przeze mnie opowieść o niczym innym, jak o wilkołakach i powoli zaczęłam odrywać się od rzeczywistości.

~*~

Minęły z dwie godziny, a ja już czytałam ostatnią stronę... zdanie...wers...słowo... i koniec.

Odłożyłam książkę na bok i jak na zawołanie zaczęło mi burczeć w brzuchu. Postanowiłam zejść na dół i zrobić coś sobie do jedzenia, jak też uczyniłam.

Weszłam do kuchni i zaczęłam szperać w lodówce. Znalazłam tylko mleko, jajka i makaron... Jak rodzice wyjechali to mogli chociaż ubezpieczyć nas w jedzenie.

Przewróciłam oczami i zaczęłam przygotowywać sobie posiłek.

Po paru minutach zajadałam się makaronem z jajkiem, popijając do tego mleko... Może nienajlepsze połączenie, ale mi odpowiada.

Zjadłam, umyłam talerz i widelec, a następnie pobiegłam na górę obejrzeć mój ulubiony serial. Zgadnijcie...? Oczywiście, że ,,Pamiętniki''! Co!? Nie, bo ,,Teen Wolf''!

~*~

Godzina 23.18... Powinnam iść się umyć... Oczywiście, oglądałam kilka odcinków pod rząd, ale co tam, lubię je, nawet jeśli każdy oglądałam z 10 razy.

Na palcach weszłam do łazienki, która była na końcu korytarza, tak, aby nie zbudzić Lauren. Jest moją starszą świrniętą siostrunią, która nie ma za grosz poczucia wartości moich ukochanych istot, ale i tak ją kocham.

Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i przebrałam w moją dwuczęściową niebieską piżamę na której napisałam kiedyś czarnym niezmazywalnym markerem: ,,#Wolf".

Wyszłam zza drzwi i ruszyłam do mojego pokoju, a będąc w nim runęłam plackiem na łóżko.

Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam szukać jakichś historii na E-book'u. Tak, z wilkołakami.

Nagle usłyszałam na dole jakieś głosy i jakby dźwięk metalowej rury. Nie wiedziałam co to, ale postanowiłam to sprawdzić.

Byłam na końcu schodów i wtedy to ujrzałam: trzech facetów sprawdzających po kolei wszystkie pokoje.

Zaczaiłam się pod ścianą i powstrzymywałam moje serce od zawału.

Żeby tylko mnie nie zauważyli...

Spojrzałam ukradkiem na drzwi w których zamek był całkowicie zepsuty.

Nędznie próbowałam wtopić się w ciemność ściany, co jednak nie za bardzo mi wychodziło. Nagle usłyszałam jakieś dziewczęce krzyki i piski, a chwilę później ujrzałam wyrywającą się dwóm mężczyznom dziewczynę.

- Zostawcie mnie! - krzyczała. Już dobrze wiedziałam kim ona jest.

Lauren.

- Nie ma takiej opcji - uśmiechnął się szyderczo ostatni z mężczyzn i pochylił się nad nią. - Ktoś jeszcze jest w domu?

- Nic wam nie powiem! - odparła zdruzgotana i zaczęła szarpać się jeszcze mocniej.

Jestem taka głupia! Mi tam siostrę porywają, ona nie chce im powiedzieć, że także tu jestem, a ja po prostu gapię się na to wszystko z mojej kryjówki.

- Szkoda... - odparł chłopak, a ja lepiej się mu przyjrzałam. Miał ciemne włosy oraz do tego zielone oczy, które odbijały światło z korytarza na którym działo się to wszystko.

Nagle zielonooki spojrzał wprost na mnie i uśmiechnął się przyjacielsko.

- Miło, że postanowiłaś ułatwić nam sprawę - zaczął przyjemnie.

Zaczęłam biec na górę, ale czarnowłosy złapał mnie za ramiona, zanim byłam jeszcze w połowie drogi i skrępował mi ręce na plecach.

Niemożliwe... żaden człowiek nie jest taki szybki...

Oczywiście się wyrywałam, ale to nic nie dawało.

Wyszliśmy na dwór, a moim oczom ukazało się wielkie czarne BMW. Mężczyźni wepchnęli nas tam siłą - mnie i moją siostrę, a następnie związali nam ręce i nogi, abyśmy nie mogły się uwolnić.

Okazało się także, że jest z nimi czwarty porywacz - kierowca, który ruszył z piskiem opon w stronę lasu.

- Dwie za jednym zamachem, nieźle - przyznał ten cham, który zwie się... nawet nie wiem jak.

- Może Alfa nas wynagrodzi - mruknął jeden z osiłków, patrząc się na mnie natarczywie ze zboczonym błyskiem w oku, na co nawet się nie wahając kopnęłam go moimi związanymi nogami. - Au! Ty... - nie dokończył tego zdania, ponieważ przerwał mu w tym, chyba lider z tego co się połapałam.

- Spokojnie, będziesz miał jeszcze okazje do poniżania jej. A teraz może trochę je postraszymy?

Na te słowa cała trójka zrobiła psychopatyczne uśmiechy. Wszyscy oprócz kierowcy, który najwyraźniej wcale nie zwracał uwagi na sytuację.

- Wow, ale się boję - burknęłam i przewróciłam oczami. Prawda była taka, że robiłam dobrą minę do złej gry, ale nie chciałam pokazać im, że się ich boję.

- Nawet nie zaczęliśmy naszej historii - żachnął się zielonooki.

- No to się pochwal - przerwałam mu.

- Słuchaj mała... - warknął i odwrócił się do mnie, bo siedział na miejscu pasażera tuż obok kierowcy.

Okej, teraz trochę się boję...

Odetchnął głęboko i zapytał:

- Wiesz, kim my jesteśmy?

- Pedofilami, porywającymi niepełnoletnie dziewczyny? - odpowiedziałam jakby to było oczywiste.

- Otóż nie, słonko. Jesteśmy wilkołakami - wyszczerzył się, a ja przełknęłam gulę w gardle.

Nie chciałam w to uwierzyć, ale jednak...

Wszystko na to wskazywało.

Porwana przez wilkołaka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz