16 ◇ Strefa bez facetów

21.6K 1.1K 59
                                    

U Lauren spędziłam jeszcze kilka dobrych godzin, nawet nie pojawiłam się na obiedzie, no ale trudno. I tak uprzedzałam Setha, że nie wyjdę od niej gdzieś tak do jutra.

Wyszłam, bo akurat do drzwi dobijał się Zayn, a przez moje historie, to chyba nawet ja dałabym mu szansę.

Wyminęłam go w drzwiach, a ten zdziwiony, że moja siostra mu otworzyła, stał w progu z rozdziawioną buzią.

Po drodze pokazałam mu dwa kciuki w górę i uśmiechnęłam się zachęcająco.

Pewnie nie wiedziałeś, że zdołam tak szybko przekonać do ciebie Lauren, hmm?

Zamknęłam za sobą drewnianą powłokę i rozejrzałam się po korytarzu. Błądziło tu kilka osób, ale nic poza tym.

Miałam dwie opcje: pójść do Setha lub Zoe.

Dziewczyna pewnie teraz odsypia wspólnie z Deanem, więc raczej odpada.

Nie chce mi się iść do Setha, ale lepsze to, niż nic.

Kiedy już miałam nacisnąć klamkę, usłyszałam skrawek rozmowy w której uczestniczył mój przeznaczony. Chyba rozmawiał przez telefon, bo nie słyszałam odpowiedzi.

Więc albo blondyn miał telefon, albo jest psychiczny i wymyślił sobie przyjaciela. 

 - Niemożliwe! - zaprzeczył niebieskooki. Skuliłam się lekko. Jego głos alfy działa na mnie coraz bardziej, ale i tak nie, jak na wilkołaki z tej watahy. - On nie byłby w stanie czegoś takiego wymyślić!

Nastała chwila ciszy, czyli, że ktoś po drugiej stronie przekazywał jakąś wiadomość.

 - Dobrze - warknął. - Spróbuj ich jakoś opóźnić. Jeśli ci się nie uda, powiedz alfie, że pójdziesz na pierwszy ogień w razie ataku z naszej strony i przyjdź wtedy do mnie.

Usłyszałam odgłos uderzania czymś o podłogę, więc Seth najprawdopodobniej rzucił urządzenie na ziemię. 

Szkoda mi tego sprzętu...

Usłyszałam, jak kroki kierują się do drzwi, więc odskoczyłam od nich szybko i zaczęłam szukać drogi ucieczki. 

Jakiś pokój? Odpada. Jeszcze by się na mnie jakieś wilkołaki wkurzyły, że przerwałam im seks, czy coś.

Schować się za szafką? Nie ma mowy. Zauważyłby mnie. 

Spojrzałam na koniec korytarza, a było to nawet blisko. 

Śnieżnobiałe drzwi, które wyglądały bardzo zachęcająco. Pokój bez numeru? Dziwne... Tylko gabinet Setha nie ma liczby.

Bez zastanowienia wparowałam do pomieszczenia, nie interesując się nawet, czy teraz komuś nie przeszkadzam.

Zamknęłam za sobą drzwi, dokładnie w chwili, kiedy mężczyzna opuścił swój gabinet.

Westchnęłam z ulgą i odwróciłam się przodem do przestrzeni przede mną.

Pokój był utrzymany w wyblakłym niebieskim, z białymi tulipanami na tapecie na jednej ze ścian. Meble były jasnobrązowe, a na samym środku stało jednoosobowe łóżko z baldachimem. 

Chwila... JEDNOOSOWE?

Przecież tu są tylko dwuosobowe łóżka, bo wilkołaki mają swoje mate i tak dalej.

A tu nagle coś takiego?

Podeszłam niepewnie do legowiska i przeczytałam tekst napisany piękną krzywą kursywą: ,,Pokój luny. Miejsce dla samotnej wilczycy, które pogada w trudnych okresach".

Porwana przez wilkołaka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz