13 ◇ Umowy ciąg dalszy

22.6K 1.2K 175
                                    

Obecnie jest godzina 18.00. 

O ja pierdole... Wataha mnie rozszarpie.

 - Martwisz się czymś? - z moich myśli wyrwał mnie głos Setha.

 - Nie...

 - Nie kłam.

 - No dobra... Lauren wie, że zostałam porwana? - zmyśliłam szybko, ale chciałam to wiedzieć.

 - Zostałaś porwana razem z nią , skarbie - uśmiechnął się łobuzersko. 

 - I wciąż planuję ucieczkę - odwzajemniłam jego uśmiech.

 - Co!?

 -  Gówno. To mogę w końcu się dowiedzieć, czy ona o tym wie? - zmieniłam temat.

 - Wie, wie - zamyślił się. - Z... ee, mówiłem jej - zmarszczyłam brwi. To nie on jej to powiedział, ale ktoś na ,,Z''... Hmm, Zoe? Może.

 - A-ha - skinęłam głową. 

Nie ufam mu...

 - Zaraz... pamiętasz naszą umowę? - podniosłam na niego wzrok, a jedyne co ujrzałam, to jego kretyński uśmieszek. 

Bezwiednie przybiłam sobie facepalma. 

Ta bielizna...

 - Dałeś każdej dziewczynie osobny pokój? 

 - Ta, a Lauren dostała nawet pokój na naszym piętrze - uśmiechnął się.

 - Podlizujesz mi się? 

 - Może - przechylił głowę, a jego blond włosy nieco opadły mu na oczy. 

Taki seksi... Cholera... Ja tego nie pomyślałam, prawda!?

 - Mogę dzisiaj do niej iść? - po co ja się go pytam o zgodę? Sama już siebie nie rozumiem.

 - Pójdziesz rano - powiedział głosem nie wznoszącym sprzeciwu.

Użył na mnie głosu alfy? Phi...

 - To może teraz zadbamy, żeby twoja wataha nie padła z głodu? - zaproponowałam, stając przed wielkimi drewnianymi drzwiami.

 - Albo zamiast tego schowamy się w sypialni i... - zaczął, ale mu przerwałam.

 - Nie ma pełni, nie ma seksu - powiedziałam ostro, ale natychmiast sobie przypomniałam, że najbliższa pełnia jest za półtorej tygodnia. - Przez około 12 pełni.

 - Psujesz zabawę - mruknął i otworzył drewnianą powłokę na oścież. 

Wyjrzałam do przodu i łatwo mogłam stwierdzić, że są praktycznie wszyscy.

Zajęliśmy swoje miejsca, choć ja mogłabym nawet teraz być w łóżku z Sethem ( nie robiąc tego ), niż teraz, kiedy wiem, że wszyscy patrzą na mnie nienawistnie.

W szkole nauczyłam się znosić obelgi, które mnie dotyczyły, moich znajomych czy mojej byłej obsesji. Trzeba było się bronić, robiłam to. Jak ktoś strasznie mnie wkurzył, dostawał mocny opierdziel i na tym by się skończyło. Niektórzy powiedzieliby, że jestem ostrą laską.

 - Możecie jeść - zwrócił się do wilkokrwistych mój mate, a ci zaczęli łapczywie pochłaniać jedzenie.

Nałożyłam sobie na talerz nieco jedzenia, bo oczywiście nie będę jadła tyle co oni, prawda?

Od razu przywitał mnie po tym krytyczny wzrok Setha, ale go zignorowałam. 

Niespodziewanie nachylił się nade mną i szepnął:

 - Później zrobimy coś z tą twoją anoreksją.

Słucham? On myśli, że jestem na tyle głupia, żeby się głodzić? Niedoczekanie jego.

Szybko skończyłam jeść, ale wilkołaki jeszcze się obżerały. 

Ile oni mają żołądków?

Trzy? Cztery?

Czekałam jeszcze chyba z godzinkę, aż w końcu Seth podniósł z krzesła swój łaskawy zadek.

Wszyscy pozostali również wstali, co zrobiłam także ja. 

Blondyn zatrzymał jakiegoś chłopaka i rozmawiał z nim chwilę, tym razem szeptem, a nie w myślach. Był lekko wkurzony, a chłopak - beta i Zayn w jednym - nieco zakłopotany.

Potem rozeszli się, a niebieskooki podszedł do mnie i razem wróciliśmy do naszej (?) sypialni.

~*~

 - O czym gadałeś z Zaynem? - zapytałam ciekawa.

 - Nieważne - mruknął i zakluczył drzwi.

Niespodziewanie sobie o czymś przypomniałam.

 - A-ale nie muszę spać w bieliźnie? - zapytałam i spaliłam natychmiastowego buraka.

Mężczyzna uśmiechnął się.

 - Taka była umowa.

 - Ale nie ma tej czerwonej koronki, co mi wybrałeś - próbowałam grać na zwłokę.

 - A ktoś mówił tu o tym, że co noc będziesz spała w tej samej bieliźnie? - uśmiechnął się seksownie, a ja wytrzeszczyłam oczy.

 - Słucham!?

 - Nie mów ,,słucham'', bo cię... 

 - Przymknij się - warknęłam, nie pozwalając mu dojść do słowa ,,wyrucham''.

 - Obietnic trzeba się trzymać - stwierdził i założył ręce na klatkę piersiową.

 - I co? Ile masz niby tych kompletów? - uczyniłam to samo co on.

 - Mniej więcej tyle, żeby ci starczyło - ukazał szereg białych zębów. - Jak chcesz możesz sama sobie wybrać - dodał i otworzył jedną z szuflad w komodzie. 

 - Skąd masz tyle majtek i staników? - zdziwiłam się szczerze, patrząc a kilka par koronkowej bielizny.

Blondyn uśmiechnął się łobuzersko, ale nie odpowiedział.

Wyjęłam z komody jakiś komplet, co i tak nie miało znaczenia czy się mu przyjrzałam czy też nie, bo inne różniły się tylko kolorami.

 - Jeszcze raz udaj, że zasnąłeś, a ci wpierdolę - ostrzegłam go, idąc w stronę łazienki.

 - Chciałbym to zobaczyć - mruknął uwodzicielsko - ale muszę na chwilę skoczyć do gabinetu.

 - Po co? 

 - Takie tam - skrzywił się nieznacznie - papiery, dokumenty i inne.

Nie czekałam ani chwili dłużej. Jeśli ma iść teraz do gabinetu, muszę szybko się umyć, co może być oczywiście niemożliwe, bo jestem cała spocona i brudna. 

Od dwóch dni nie miałam styczności z wanną, okej?

Szybko zdjęłam z siebie brudne ubrania i wrzuciłam je do kosza na brudy.

Jak poprzednim razem się ociągałam, to teraz chcę być jak najszybciej w łóżku, żebym mogła się okryć kołdrą i żeby ten zbok mnie nie zobaczył.

Postawiłam na prysznic, mimo że miałam wielką ochotę wskoczyć do gorącej wanny.

Umyłam się tak szybko, jak tylko mogłam, ale pozostały mi jeszcze włosy.

Ehh...

Zabrałam się za ich mycie, ale to już nie poszło mi tak szybko.

Wyszłam z łazienki świeża i pachnąca, z umytymi i rozczesanymi włosami związanymi w warkocza.

Najpierw uchyliłam drzwi, poszukując mojego przeznaczonego, ale najwyraźniej jeszcze nie wrócił z gabinetu.

Westchnęłam głęboko i szybko wskoczyłam do ciepłego łóżka. 

Jak ja się cieszę, że nie ma jeszcze wilczej gorączki... ta czarna bielizna mogłaby niekorzystnie na to wpłynąć...

Porwana przez wilkołaka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz