Weszłam za nim posłusznie do pomieszczenia z którego jeszcze przed chwilą uciekłam. I tak nie było sensu żeby się spierać.
- Usiądź - rozkazał, próbując wymusić się na miły ton. Ja jednak stałam nadal i tylko patrzyłam, jak wyjmuje jakieś leki z szafki pod biurkiem.
Po co mi to wszystko? To tylko siniak, a on robi z tego takie halo, jakbym została zrzucona z budynku.
Chociaż... Nie czuję wielkiej różnicy.
Nie to, że zaraz się rozryczę z bólu, ale poczułam lekki zawód, kiedy mnie uderzył. No właśnie: lekki.
Chłopak podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy.
- Usiądź.
Jak zahipnotyzowana usiadłam na wielkiej sofie, która jeszcze przed chwilą wcale dla mnie nie istniała. Była taka duża, a ja jej nie zauważyłam?
- To tylko siniak - oznajmiłam, kiedy blondyn kucnął przede mną i przetarł jakąś szmatką mój policzek.
- Ale siniak to rana - przewróciłam na jego uwagę oczami.
No ten to jest mądry...
Kiedy alfa skończył swój 'zabieg', odsunął się ode mnie, a ja spojrzałam na niego nie wiedząc co mam zrobić.
Mężczyzna widząc moje zakłopotanie usiadł za dębowym biurkiem i otworzył laptop.
Praktyczne zainteresowanie swoją mate, nie?
- Yhym... Jak masz na imię? - odchrząkam i próbuję się czegoś dowiedzieć.
- Dla omeg i bet jestem alfą, ale dla ciebie mogę być kochaniem - odpowiada nawet nie podnosząc na mnie spojrzenia.
- Nie będę ci tak mówić - prycham z pogardą.
- Taa... - mruknął. - Wiesz, co teraz będzie?
- Yyy... nie? - bardziej pytam niż odpowiadam. Tyle faktów o zmiennych, a nie znam odpowiedzi na jego pytanie!? Serio!?
- Mamy razem sypialnię - odparł z nutką drwiny.
- Zapomnij - odpowiedziałam szybko.
- Dobra mała - wstał od drewnianego biurka i ruszył w moim kierunku. - Wiem, że trudno ci się z tym pogodzić, ze zostałaś porwana i masz swojego mate, ale to nie powód żeby być taką egoistką.
- Egoistką? - powtarzam po nim nie wiedząc do czego dąży.
- Przez ciebie muszę zwolnić jakiś pokój obok mojego - burknął i otworzył drzwi. - Załatwię to potem. Teraz muszę cię przedstawić stadu.
- A-ale nie będzie tam dziewczyn? - pytam, a zdziwiony alfa podnosi brew. - Służących - odpowiadam bardziej precyzyjnie.
- Boisz się, że będą zazdrosne o twoje przywileje? - śmieje się krótko.
- Chciałbyś.
Idziemy wąskim korytarzem, a jedyne o czym marzę to wyrwanie się z tego cholernego domu.
Co z tego, że ucieczkę musiałabym planować z miesiąc, najwyżej dwa, a i tak by się nie udała? Od tego jest przecież nadzieja, nie?
Zatrzymaliśmy się przed wielkimi drzwiami, które pewnie prowadzą do jadalni. Bardzo się stresuję, bo w końcu znam kilka przykładowych historii o wilkołakach.
- Nie denerwuj się - szepcze do mnie blondyn, a ja natychmiast spinam się jeszcze bardziej.
- Jestem tu niecałe dwa dni, a ty bez mojej zgody chcesz przedstawić mnie swojej watasze. No jasne, po co się denerwować? - pytam retorycznie.
Wchodzimy do wielkiej sali, gdzie ( na moje oko ) znajduje się z dwa tysiące, może nawet i więcej osób.
- Bety i omegi! - krzyknął dumnie mężczyzna obok mnie, a ja już wiedziałam, że się od tego nie wymigam. - Chciałbym przedstawić wam moją mate, Tessę - nagle mnie oświeciło. Skąd on zna moje imię!?
Wilkołak przyciągnął mnie do swojego boku co moim zdaniem było niepraktyczne, zważywszy na to, że nie znamy się nawet od dwóch godzin.
Po sali przeszedł szmer i chyba każdy zmienny wypowiadał się o mojej postaci.
- Ale to jest człowiek! - krzyknął ktoś z tyłu.
- I to coś ma być naszą luną? - zawył inny śmiałek. Oczy blondyna wypełniła czysta furia.
- To coś jest moją mate i macie się do niej zwracać z szacunkiem! - warknął. - A jeśli ktoś jeszcze postanowi to podważyć, czeka go długa i bolesna śmierć! - po tych słowach szmery ucichły. Stałam tam jak słup soli i nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać.
- Masz to co chciałeś - mruknęłam do niego. Każdy wpatrywał się na nas ze strachem. W końcu zorientowałam się, że nadal tkwię w uścisku alfy i się wyrwałam.
- Jesteś moja i nikt nie może traktować cię jak śmiecia - odpowiedział mi. Wzruszyłam ramionami. - Kolacja skończona! - oznajmił tłumowi, a niektórzy pomrukiwali coś o tym, że nawet się nie zaczęła, ale niebieskooki jakby nie zwrócił na to uwagi.
Alfa zatrzymał jednego z wilkokrwistych i przekazał mu coś szybko, a ten skinął głową i oddalił się pospiesznie.
- Co mu powiedziałeś? - zapytałam, kiedy sala stała się już pusta.
- Żeby przygotował ci pokój - odparł. Nagle przypomniałam sobie coś, co było bardzo dziwne.
- Skąd znasz moje imię? - zapytałam.
- Wiem wszystko o moich więźniach - wzruszył ramionami.
- A więc przyznajesz się, że jestem twoim więźniem?
- Nie denerwuj mnie - warknął z przekąsem i zaczął iść w kierunku wyjścia.
- To ty nie denerwuj mnie - zaproponowałam.
- Ja cię nie denerwuję.
- No jasne.
~*~
- Tu masz swoją piżamę - podał mi ubrania. - I masz nie wychodzić w niej z pokoju. Jasne? - przewróciłam na to oczami. Mój pokój był już gotowy i teraz... ( no widzicie? Nawet nie wiem jak on ma na imię! ) blondyn powtarza cały czas ten sam regulamin.
Obecnie znajdujemy się w jego pokoju i no nie powiem, jest strasznie ładny. Ściany są w kolorze szarym, a na dwóch przeciwstawnych do siebie są namalowane poziome białe paski. W pokoju znajdują się ciemnobrązowe meble i wielkie dwuosobowe łóżko ( nawet sobie nie myślcie, że będę z nim spała, pff ), a na przeciwko niego są drzwi do łazienki.
- Tak, szefie - odpowiadam jakbym szła na ścięcie głowy. Potem udaję się do pokoju obok, ale zanim wychodzę z pomieszczenia na dobre, chłopak zatrzymuje mnie tymi słowami:
- Zawsze możesz tu przyjść, jeśli zatęsknisz.
- Chyba w twoich snach - odpyskowałam i zamknęłam drzwi.
Nacisnęłam klamkę od drzwi pokoju obok i doznałam szoku. Ściany były w kolorze jasnego brązu, a na nich były namalowane nieco ciemniejsze brązowe kwiaty, chyba róże. W pokoju były białe meble i wielkie białe łóżko. Przynajmniej widać, że alfa nie próżnował. Pokój jest prześliczny!
Uchyliłam drzwi od sąsiedniego pokoju, który był połączony z moją nową sypialnią. Była to toaleta.
Była w podobnych barwach do tych co w sypialni, a gdzieniegdzie znajdowały się drewniane drobiazgi, ale nie zachwycałam się tym długo, bo weszłam pod prysznic.
Umyłam włosy znalezionym tam szamponem, a następnie wysuszyłam je i rozczesałam jakąś szczotką. Umyłam jeszcze zęby i w końcu przyszła pora na ubranie się... No właśnie. I z tym był kłopot.
To nie była piżama.
To był przydługi T-shirt mojego mate i damskie majtki.
CZYTASZ
Porwana przez wilkołaka ✔
WerewolfTessa i Lauren to siostry. Lauren jest starsza od Tessy o dwa lata, a przez jej zamiłowanie do wilkołaków ciągle się z niej wyśmiewa. Ale już niedługo przekona się, że wiedza na temat tych istot jest warta milion [...] Kiedy rodzice sióstr wyjeżdża...