Epilog ◇

25.2K 1.2K 229
                                    

Opadłam zmęczona na szpitalne poduszki. 

Tak mi chce się spać...

 - Tessa - usłyszałam radosny głos obok mnie i otworzyłam powieki.

Czy oni nie rozumieją, że chcę spać?

 - Co? - mruknęłam na wpół sennie.

 - Jak to co? Urodziłaś właśnie dziecko, a ty się jeszcze pytasz - pisnęła Olivia. Ta, łatwo jej mówić. Cztery miesiące temu sama urodziła synka i naskoczyła na mnie, że nie pozwoliłam jej spać.

 - Spadaj - wtuliłam się w poduszki.

 - Oj, daj spokój - Zoe była spokojna, ale na twarzy miała banana.

 - Czy ja mogę w końcu odpocząć!?

 - Nie - zaprzeczyły wszystkie trzy w tym samym czasie.

Westchnęłam zdruzgotana.

 - Nie mogę uwierzyć, że jestem ciocią! - Lauren ma już dwadzieścia jeden lat, a zachowuje się jak pięciolatka.

A ponoć to ja jestem dziecinna.

Mam dziewiętnaście lat, więc chyba raczej nie.

 - Dobra, dziewczyny - do sali weszła pielęgniarka - dajcie lunie odpoczywać.

Kobiety westchnęły jednocześnie.

 - Przyjdziemy jak tylko będziemy mogły - oznajmiła za całą trójkę Zoe.

 - Pewnie Ners znowu zrobi mi wykład, że zaniedbuję Ashera - mruknęła Olivia. Zaśmiałam się w duchu. Jej synek jest uroczy, ale zdecydowanie bardziej przypomina ojca. Aż trudno uwierzyć, że blondynka zgodziła się na dziecko, mimo że ma tylko siedemnaście lat, podobnie jak i Ners. Ale ja w tym wieku poznałam Setha. Jednak wciąż uważam, że gdybym była w ciąży mając siedemnaście lub osiemnaście, to zdrowo bym walnęła alfę w głowę.

A dlaczego akurat dziewiętnastka? Bo blondyn oznajmił, że jako alfa watahy liczącej przeszło siedem tysięcy wilkołaków, musi mieć wcześnie potomka. Ale nie myślcie sobie, że jako jego żona się na to tak od razu zgodziłam. Musiał mnie prosić chyba z miesiąc, do tego kilka razy poszedł ze mną na zakupy, a jeszcze kupił mi auto. Po tym BMW musiałam się już zgodzić, bo byłoby mi go żal.

Kiedy w końcu myślałam, że nikt mi nie przerwie i będę mogła zasnąć, musiał się pojawić mój mate.

 - Kochanie, jak się czujesz? - dobiegł mnie jego wspaniały głos. 

Otworzyłam oczy i lekko się uśmiechnęłam.

 - Dobrze, mogę już spać? - odparłam.

 - Jeśli zaśniesz, nie zobaczysz malucha - szepnął mi do ucha. Ten to zawsze znajdzie jakąś wymówkę, żebym się go słuchała!

 - Okej, ale potem pozwolisz mi spać - Seth skinął głową, uśmiechając się lekko.

 - Alfo, Luno - do sali weszły dwie pielęgniarki. Każda trzymała małe zawiniątko.

Coś mi tu śmierdzi...

 - Macie śliczne dzieci - jedna z kobiet uśmiechnęła się promiennie i podała mi maluszka. 

Przyjęłam go bardzo ostrożnie, uważając na to, aby nie upuścić go z wrażenia.

Dzieci!?

Mały wilczek ziewnął i nie otwierając oczu, przytulił się do mojej piersi.

Był taki słodki.

Nawet nie zauważyłam, kiedy kobiety wyszły z sali i zostałam sama z Sethem oraz dwoma małymi szkrabami.

Porwana przez wilkołaka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz