- Że co, kurwa!? - warknął Seth i chciał zbliżyć się do Patricka, ale go powstrzymałam ruchem dłoni.
- To teraz tak - zaczęłam twardo i mocniej przycisnęłam broń do tyłu głowy mojego byłego. - Każesz odwołać swoje wilki, a ja w ramach podziękowania cię nie zabiję.
- Nawet i bez mojej watahy przegracie - odparł ironicznie. - Jesteś taka sama jak Evi.
- Skąd ją znasz!? - włączył się do naszej rozmowy Scott. No tak. Przecież Evi była jego przeznaczoną, ale została zabita przez... Zaraz!
Czarnowłosy spojrzał ironicznie przez ramię, bo alfa znajdował się kilka metrów za mną.
- Ty naprawdę jesteś, aż tak głupi, żeby nie uwierzyć własnemu bratu? - zapytał. - Chyba mówił ci wersję w której to ja ją zabiłem, nie?
- Ty morderco! - brunet podbiegł do niego w mgnieniu oka i wymierzył mu cios w policzek tak, że moja ofiara zwaliła się na ziemię.
Cofnęłam pistolet, ale się nie rozluźniłam.
- Wilki! - krzyknął brat mojego mate do swojej sfory - zmiana planów! Wybijemy tylko tych zapchlonych banitów!
Walka zaczęła się na nowo, a ja uskoczyłam przed kolejnym zmiennym, który miał w planach mnie zabić.
Odszukałam wzrokiem Setha, który walczył z dwoma wilkami naraz.
Nie przemienił się w swoją zwierzęcą postać, więc było mu ciężej.
Podbiegłam do niego i strzeliłam do pierwszego z przeciwników.
- Gdzie nauczyłaś się tak strzelać? - zapytał przez gwar.
- Tata mnie szkolił - odpowiedziałam i strzeliłam w łapę kolejnego wilkołaka, który kulejąc pobiegł do lasu.
Zostaliśmy sami, a po spojrzeniach niektórych zmiennych widziałam, że zabiliby mnie, gdybym tylko nie miała broni lub wyładowałby mi się magazynek.
- Gdzie Scott? - zapytałam swojego mate, a ten zaczął się rozglądać.
Jego spojrzenie zatrzymało się na ciele mężczyzny, które leżało tuż obok lasu.
Podbiegliśmy do niego tak szybko, jak tylko było to możliwe, bo oczywiście musieliśmy unikać także ciosów wygnańców. I na szczęście tylko ich.
- Cholera - blondyn przewrócił ciało Scotta na plecy, bo wcześniej leżało na boku.
Z rany w brzuchu w kształcie ugryzienia wilka toczyła się krew.
- Przepraszam, braciszku - brunet zakaszlał i wypluł krew. - Przepraszam, że wtedy ci nie uwierzyłem.
- Daj spokój - niebieskooki miał w oczach łzy, ale jego głos był twardy i spokojny. - Miałeś prawo, żeby myśleć, że to ja ją zabiłem.
- Nie, nie miałem - zaprzeczył chłopak i zakaszlał. - Ale przynajmniej jest jeden plus tego wszystkiego. Umrę tak samo, jak Evi.
- Nie umrzesz - Seth spojrzał na jego ranę, ale po jego oczach widziałam, że sam w to nie wierzy.
- Umrę i dobrze o tym wiesz - skwitował Scott. - Mam do ciebie dwie prośby. Po pierwsze: zabij skurwiela.
Blondyn uśmiechnął się lekko i pokiwał głową.
- I dołącz moją watahę do swojej.
- Ale...
- Kurwa, zasługujesz na to - wilkołak spojrzał teraz na mnie. - Tessa, przepraszam cię, że cię porwałem i chciałem zabić. To było chore. Ja jestem chory.
- Chciałeś tylko się zemścić - mruknęłam i modliłam się, żeby mój głos się nie załamał.
- Właśnie. Dlatego teraz wy się zemścijcie - jego głos stawał się coraz cichszy. - Przekazałem już stadu, że oddaję władzę tobie, Seth. Powiedz Zoe, że ją też przepraszam. Za wszystko.
A potem zamknął oczy, a jego klatka piersiowa przestała się ruszać.
Niebieskooki wstał i spojrzał ostatni raz na brata, a potem znów na mnie, podnosząc kąciki ust lekko do góry.
- Co ty na to, żeby zabić sukinsyna?
CZYTASZ
Porwana przez wilkołaka ✔
WerewolfTessa i Lauren to siostry. Lauren jest starsza od Tessy o dwa lata, a przez jej zamiłowanie do wilkołaków ciągle się z niej wyśmiewa. Ale już niedługo przekona się, że wiedza na temat tych istot jest warta milion [...] Kiedy rodzice sióstr wyjeżdża...